Podczas grudniowego posiedzenia Komisji Europejskiej pojawił się pomysł zamrożenia unijnych funduszy dla Polski do czasu odpowiedzi Warszawy na zalecenia ws. rządów prawa - wynika z dokumentów, do których dotarł Maciej Sokołowski, korespondent TVN24 BiS w Brukseli. Pomysł ten nie został zrealizowany.
Korespondent TVN24 BiS Maciej Sokołowski dotarł do protokołu z posiedzenia Komisji Europejskiej z 21 grudnia ubiegłego roku, czyli dnia, gdy KE zajmowała się sprawą Polski i przesłała rządowi w Warszawie kolejne rekomendacje w sprawie rządów prawa.
W protokole bardzo szczegółowo opisano punkt dotyczący Polski.
Jak wskazano, wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans, rozpoczął od słów, że wciąż uważa, że istnieje zagrożenie dla rządów prawa w Polsce i poprosił o skrócenie czasu na odpowiedź dla polskiego rządu do dwóch miesięcy, zamiast tradycyjnych trzech. Holenderski polityk zapowiedział, że jeśli w tym czasie odpowiedź nie będzie satysfakcjonująca, to Komisja może zdecydować o skierowaniu wniosku o ukaranie.
Zamrożenie środków unijnych?
Korespondent TVN24 BiS zwraca jednak uwagę na inny wątek, który omawiano w trakcie dyskusji.W trakcie posiedzenia KE pojawił się bowiem pomysł zamrożenia unijnych funduszy dla Polski, na przykład funduszy strukturalnych, na okres dwóch miesięcy, w którym polskie władze mają przedstawić odpowiedź na zalecenia Komisji.
Podsumowując dyskusję Timmermans stwierdził, że pod żadnym pozorem Komisja nie może zignorować naruszeń rządów prawa w UE i użyje wszystkich dostępnych środków by z nimi sobie poradzić.
Wracając do zamrożenia środków z funduszy strukturalnych Timmermans zaznaczył, że nie przewiduje teraz takiego rozwiązania, ale uważa, że warto przypomnieć rządowi w Polsce o ekonomicznym wpływie, jakie naruszenia zasad mogą mieć na inwestorów i biznes.
Zdaniem Macieja Sokołowskiego jest o tyle ciekawe, że do tej pory była mowa o tym, że Komisja może jedynie przesłać wniosek o ukaranie do Rady Europejskiej i to szefowie wszystkich państw będą decydować o sankcjach. Teraz pierwszy raz pojawia się wątek czasowego wstrzymania pieniędzy dla Polski, co miałoby być narzędziem dyscyplinującym rząd w Warszawie.
Co dalej
W styczniu ubiegłego roku Komisja Europejska wszczęła wobec Polski procedurę w sprawie praworządności w związku z kryzysem wokół Trybunału Konstytucyjnego. W czerwcu wydała opinię krytyczną wobec polskich władz, a pod koniec lipca opublikowała rekomendacje, zalecając rządowi PiS m.in. opublikowanie wszystkich wyroków TK i zastosowanie się do nich.
Polski rząd odpowiedział 27 października na te zalecenia, oświadczając, że są one niezasadne i nie widzi prawnych możliwości ich wdrożenia.
Pod koniec grudnia Komisja nie zdecydowała się na podjęcie kolejnych kroków w sprawie Polski, dając jej kolejne dwa miesiące na przemyślenie tej kwestii. Wysłała do polskiego rządu dodatkowe rekomendacje, mając nadzieję na "rozwiązanie problemu na drodze dialogu" - wskazano wtedy w komunikacie. Rząd premier Beaty Szydło ma dwa miesiące na przesłanie swojego stanowiska w tej sprawie.
Według informacji korespondenta TVN24 BiS, rząd Beaty Szydło zrobi to w ostatnim możliwym terminie czyli 20 lutego.
Rekomendacje KE były drugim etapem procedury praworządności. W trzecim etapie możliwe jest uruchomienie artykułu 7. traktatu UE, który przewiduje sankcje dla kraju naruszającego wartości unijne i prowadzi do odebrania mu prawa głosu w Radzie Europejskiej.
KE wysłała kolejne rekomendacje do Polski. Zobacz fragment grudniowej konferencji Fransa Timmermansa (21.12.2016):
Autor: mb//bgr / Źródło: tvn24bis.pl