Inwestycja w dzieci nie powinna ograniczać się tylko do zapewnienie im odpowiedniego wykształcenia. Może to być również inwestycja w ich karierę sportową. Jeżeli marzysz o tym, aby twój potomek poszedł w ślady Roberta Lewandowskiego czy Agnieszki Radwańskiej musisz przygotować się na wydatki. Ryzyko inwestycji jest duże, ale zyski z niej mogą być ogromne.
Nie od razu Rzym zbudowano i nie od razu Ronaldo był jednym z najlepszych piłkarzy świata. Zanim przyjdzie sukces - a za nim sława i pieniądze - miną lata. Lata ciężkiej pracy i setek tysięcy lub milionów wydanych na treningi, obozy, edukację. Bo droga na sam szczyt, także sportowej, kariery jest długa i wyboista. Warto jednak pamiętać, że żadna kwota nie stworzy mistrza jeżeli brakuje mu przede wszystkim talentu, ambicji, chęć do ciężkiej, systematycznej pracy. A przede wszystkim wsparcia rodziców. Bez tego sukces jest niemożliwy.
Tylko buty i piłka
Nie da się jednak ukryć, że rodzice chcący, aby ich dziecko zostało sportowym mistrzem, muszą liczyć się z wydatkami, które różnią się w zależności od uprawianego sportu.
Jeżeli chodzi o najpopularniejsze w Polsce sporty drużynowe, takie jak piłka nożna, siatkówka czy koszykówka, sprawa wydaje się dość prosta. Koszty ograniczają się bowiem często do zakupu dobrych butów i piłki, a talent można rozwijać na orlikach oraz przyszkolnych boiskach czy salach.
Polski Związek Piłki Nożnej w kwietniu ub. roku rozpoczął projekt pod nazwą Akademia Młodych Orłów - szkółki piłkarskiej dla dzieci i młodzieży w wieku od 6 do 11 lat. Co najważniejsze szkolenie jest bezpłatne. Jedyne czym musi dysponować młody adept futbolu to strój i obuwie piłkarskie. Resztą zajmą się trenerzy młodzieżowych reprezentacji Polski.
- Im wcześniej zaczniecie trenować z dobrymi trenerami, tym szybciej osiągniecie dobrą piłkarską klasę. Najważniejsze nie są struktury, nie skomplikowane programy, tylko granie, granie i jeszcze raz granie - zachęca prezes PZPN Zbigniew Boniek na oficjalnej stronie związku.
Nasze dziecko możemy również zapisać do jednej z płatnych akademii piłkarskich. Jedną z prężniej działających w Polsce szkółek są piłkarskie przedszkola Legii Warszawa, które prowadzą zajęcia dla dzieci w wieku od trzeciego do siódmego roku życia. Opłata wpisowa wynosi 190 zł, a miesięczne zajęcia kosztują 150 zł. W ramach zajęć prowadzone jest też nauka jęz. angielskiego, żeby nasza pociecha, kiedy już wyrośnie na gwiazdę futbolu i podpisze lukratywny kontrakt w zagranicznym klubie nie miała problemów z komunikacją w obcym języku.
Jakie zarobki?
Więc ta "inwestycja" nie zrujnuje nas, a "stopa zwrotu" może być olbrzymia. Najlepsi piłkarze i koszykarze zaliczają się także do najbogatszych sportowców świata. W czołowej „dziesiątce” ostatniego rankingu najlepiej zarabiających sportowców świata (obejmującym także zyski z kontraktów reklamowych), przygotowanym przez magazyn „Forbes”, znalazło się dwóch piłkarzy (Cristiano Ronaldo i Leo Messi).
Robert Lewandowski, najlepszy polski piłkarz, zajmuje 10. miejsce wśród najlepiej zarabiających piłkarzy świata. Z obliczeń magazynu "France Football" wynika, że napastnik Bayernu Monachium wzbogacił się w 2014 roku o 20,2 mln euro.
Prawdziwym krezusem jest także Marcin Gortat, polski jedynak w NBA, najlepszej koszykarskiej lidze świata. „Polski Młot” podpisał w ub. roku pięcioletni kontrakt z Washington Wizards, opiewający na 60 mln dolarów. Nieźle jak na sportowca, który nie należy przecież do najlepszych graczy za oceanem i który swoje pierwsze poważne kroki na koszykarskim parkiecie stawiał w wieku 18 lat.
Siatkówka, niezwykle popularna w naszym kraju, nie cieszy się już tak dużym globalnym zainteresowaniem. Dlatego też na liście „Forbesa” próżno szukać przedstawicieli tej dyscypliny. Mariusz Wlazły, zawodnik PGE Skry Bełchatów i jeden z najlepszych polskich siatkarzy otrzymuje rocznie za grę ok. 200 tys. euro.
Tenisiści potrzebują na podróże i trenerów
Z większymi wydatkami muszą się liczyć rodzice, którzy chcą wychować tenisistę. Choć trudno przedstawić wszystkie składowe całego budżetu. Trzeba na pewno liczyć się z takimi kosztami jak treningi i obozy, a ich kwota waha się w zależności od trybu szkolenia.
- W wielu przypadkach zainteresowany rodzic decyduje się na szkolenie indywidualne dziecka z dedykowanym trenerem. Koszt trenera zależy wtedy od jego sukcesów trenerskich, doświadczenia, umiejętności i indywidualnych negocjacji - mówi tvn24bis.pl Wojciech Batorski, dyrektor sportowy Polskiego Związku Tenisowego (PZT). - Koszt jednej godziny pracy dobrego trenera to od 70 do 120 zł w zależności od miasta - zaznacza Batorski.
W przypadku profesjonalnej opieki trenerskiej umowa między trenerem a zawodnikiem jest oparta na wynagrodzeniu ryczałtowym rozliczanym za określony okres. Wówczas nie ma już podziału na godziny, ale za to wliczone są wszelkie wyjazdy oraz cały know-how trenera związany z odpowiednim planowaniem startów i optymalizacją kosztów.
Wysokie koszty generują wyjazdy na turnieje. Myśląc o profesjonalnej karierze, należy brać udział w 15-30 turniejach w roku. Jednak wydatki związane z wyjazdami można optymalizować. - Można łączyć się w zespoły wraz z innymi rodzicami lub planować turnieje niedaleko miejsca zamieszkania - mówi Batorski.
Pomoc sponsorów
Pewnym ratunkiem dla młodego tenisisty jest wsparcie sponsorów, i choć dzisiejsze gwiazdy tego sportu wiele zawdzięczają ich zaangażowaniu to w Polsce, to ten rynek dopiero raczkuje. Zazwyczaj sponsor pokrywa najważniejsze pozycje w rozwoju zawodnika: wyjazdy na turnieje, i trenera. Dla wielu na początku zawodowej kariery nawet małe wsparcie finansowe daje komfort psychiczny, który pozwala wygrywać mecze.
- Dla potencjalnych sponsorów wartość ewentualnego zwrotu z inwestycji to jeden aspekt, ale w przypadku sukcesu prestiż, jaki powstaje dzięki towarzyszeniu zawodnikom czy zawodniczkom podczas turniejów wielkoszlemowych to wartości, których nie da się przeliczyć na pieniądze. Tenis to ulubiona dyscyplina marek luksusowych i rynku finansowego - przekonuje Batorski.
Młodzi zawodnicy mogą liczyć również na wsparcie ze strony Polskiego Związku Tenisowego, który wdrożył zaawansowany system wsparcia rozwoju karier zawodników. Ale takie wsparcie to tylko kropla w morzu potrzeb.
Czy warto?
Odpowiadając sobie na pytanie, czy warto zainwestować w nasze dziecko, które pragnie zostać wirtuozem rakiety, wystarczy spojrzeć na zarobki najlepszych polskich tenisistów. 24-letni Jerzy Janowicz, który zawodowcem jest od 2007 roku zarobił dotychczas ok. 2,9 mln dolarów (ponad 10,8 mln zł. Agnieszka Radwańska, która status zawodowca posiada od 2005 roku, podniosła do tej pory z kortu ok. 17,6 mln dolarów (69,5 mln zł). Należy zaznaczyć, że jest to wynagrodzenie za samą grę, bez umów sponsorskich i reklamowych
Zarobki Polaków to jednak i tak niewiele w porównaniu z zarobkami najlepszych tenisistów ostatnich lat, których wysokość może przyprawić o zawrót głowy. Amerykanka Serena Williams podczas swojej zawodowej kariery zarobiła ponad 66 mln dolarów, natomiast Szwajcar Roger Federer prawie 90 mln dolarów.
Do bolidu tylko z dużą kasą
W sporcie samochodowym finanse są podstawą do rozpoczęcia i rozwoju kariery. Zespoły w kartingu i juniorskich seriach samochodowych zarabiają na zawodnikach: budżet wnoszony przez kierowców jest fundamentem ich istnienia. Dopiero ci, którzy dostaną się na sam szczyt, czyli w przypadku samochodów jednomiejscowych do Formuły 1, zaczynają zarabiać. I to też nie wszyscy, bo miejsca w małych, słabych ekipach są „sprzedawane” kierowcom, którzy wnoszą ze sobą wsparcie finansowe od swoich sponsorów.
W przeciwieństwie do innych dyscyplin sportu, w których przeważnie wraz z upływem czasu i zdobywaniem doświadczenia sportowiec zaczyna zarabiać i jego wynagrodzenie - czy to w formie nagród za osiągane wyniki, czy to premie od sponsorów - systematycznie rośnie, w wyścigach trzeba coraz więcej płacić wraz z zaliczaniem kolejnych szczebli kariery. - Z reguły na początku koszty ponoszą rodzice czy rodzina, a w miarę sukcesów i awansu na kolejne, coraz droższe szczeble wyścigowego wtajemniczenia pojawiają się sponsorzy lub zawodnik trafia do jednego z programów rozwoju młodych talentów, które są prowadzone przez zespoły Formuły 1. Jednak najpierw potencjalny junior Red Bulla, McLarena czy Ferrari musi dać się zauważyć na międzynarodowej arenie, a tego bez początkowego wkładu - najczęściej ze strony rodziny - nie da się osiągnąć - tłumaczy tvn24bis.pl dziennikarz motoryzacyjny Mikołaj Sokół.
Koszty rosną lawinowo z serii na serię: począwszy od kwoty rzędu 100 tys. euro za porządny roczny program startów w kartingu do ponad 1,5 mln euro za sezon w GP2, bezpośrednim przedsionku Formuły 1. Po drodze jest jeszcze kilka szczebli, a są kierowcy, którzy na tym ostatnim, najdroższym etapie zatrzymują się na kilka lat.
Szansa tylko dla nielicznych
Zarabiać w Formule 1 mogą tylko najlepsi. A miejsc takich w stawce jest tylko 20. Najlepszy z nich - Lewis Hamilton, mistrz świata z 2014 r, zgromadził do tej pory fortunę wartą 122,5 mln euro. Czyni go to najbogatszym sportowcem w Wlk. Brytanii.
W historii Formuły 1 zdarzali się kierowcy, którzy dostali się na wyścigowy szczyt bez wielkiego wsparcia finansowego od rodziny - jak Robert Kubica, Hamilton, Fernando Alonso czy Giancarlo Fisichella - ale żaden z nich nie pochodził z tzw. biednego domu. Sport samochodowy ze względu na swoją specyfikę diametralnie różni się pod tym względem od np. piłki nożnej, w której talent można wyłowić w brazylijskich slumsach.
- W wyścigach od samego początku potrzebne są niemałe pieniądze na sprzęt, treningi, starty w zawodach. Niewykluczone, że na świecie pojawiło się wielu chłopaków, którzy mieli o wiele większy wrodzony talent do kręcenia kierownicą niż Ayrton Senna i Michael Schumacher razem wzięci, ale nikt nigdy się o tym nie przekonał, bo nie mieli nawet szansy wykonania pierwszego kroku - zaznacza Sokół.
Chcesz zarobić fortunę? Najpierw musisz ją mieć
Istnieje powiedzenie, że w motorsporcie nie istnieje górna granica wydatków. A żeby zarobić fortunę na wyścigach trzeba na początku mieć… fortunę. Nie da się ukryć, że próba wychowania następcy Roberta Kubicy to ekstremalnie drogie przedsięwzięcie. Elementów składowych początkowego budżetu jest bardzo wiele: począwszy od stroju (kombinezon, bielizna, rękawice, buty i kask to koszt od 1,5 tys. euro netto w górę) poprzez gokart (rama może kosztować od 3 tys. euro netto, silnik to kolejne tysiąc euro) po paliwo, opony (200 euro za jeden komplet) oraz koszty wyjazdów na treningi czy zawody.
Kiedy kariera nabiera rozpędu, trzeba związać się z dużą, doświadczoną ekipą. W porównaniu z tzw. rodzinnym zespołem odpada wtedy spora część logistyki i zajmowania się sprzętem, za to trzeba się liczyć z budżetem rzędu 100 tys. euro za sezon, oczywiście w zależności od kategorii, programu startów i testów, klasy zespołu oraz możliwości kierowcy.
Jeżeli chodzi o pomoc sponsorów to w sporcie samochodowym firmy lubią „przychodzić na gotowe”. - Jeśli kierowca już przebije się na międzynarodowej arenie i zacznie odnosić sukcesy, to chętnych do nawiązania współpracy nagle robi się więcej. Niewiele firm chce wiązać się z zawodnikiem na takim etapie kariery, na którym to wsparcie jest rzeczywiście bardzo potrzebne. Brak motorsportowej kultury w naszym kraju sprawia, że trudno jest zrozumieć wyścigową filozofię. Trzeba umieć zaryzykować i związać się z perspektywicznym zawodnikiem w nadziei na to, że długoletnia współpraca doprowadzi obie strony do celu: kierowcę do jak najlepszej i najbardziej konkurencyjnej serii, a firmie da odpowiednio szeroką ekspozycję - mówi Sokół.
Golf tylko dla bogatych?
Sukces w golfie, w przeciwieństwie np. do Formuły 1, nie jest tak bardzo uzależniony od pieniędzy, a status społeczny ma marginalne znaczenie. - Analiza sukcesów sportowych na świecie, w tym również w golfie wskazuje, że wielkie sukcesy sportowe osiągają nie ci najzamożniejsi, a ludzie aspirujący, którzy postrzegają sport jako szansę na awans społeczny i którzy wiedzą o co walczą - zaznacza w rozmowie z tvn24bis.pl Bartłomiej Chełmecki, sekretarz generalny Polskiego Związku Golfa.
Jak dodaje, Polska zna już przypadki zawodników pochodzących z niezamożnych domów, którzy dorastali w sąsiedztwie pola golfowego i osiągnęli sukcesy na arenie krajowej, bądź należą do kadry narodowej.
Polski Związek Golfa stara się pomagać młodym talentom i od kilku lat dostarcza nieodpłatnie sprzęt golfowy do szkół publicznych zlokalizowanych bezpośrednio w sąsiedztwie pól golfowych, często z terenów wiejskich, współpracujących z obiektem w zakresie lekcji WF lub pozalekcyjnych zajęć sportowych. Ponadto, PZG prowadzi obecnie program pod nazwą Narodowy Program Rozwoju Juniorów. - To wieloletni projekt rozwoju golfa dzieci i młodzieży w Polsce realizowany przez PZG we współpracy z polami golfowymi i PGA Polska - organizacją zrzeszającą profesjonalnych trenerów golfa – tłumaczy Chełmecki. Program jest realizowany na mocy umów o partnerstwie, w których pola golfowe m.in. zobowiązują się do utworzenia sekcji juniorskich, stworzenia atrakcyjnej oferty zajęć sportowych dla dzieci i młodzieży oraz wzajemnie ustalają maksymalne stawki za grę i korzystanie z infrastruktury przez juniorów. Maksymalne, roczne opłaty za nieograniczoną grę na polu mieszczą się w przedziale od 100 zł do 1000 zł (w zależności od wieku juniora - im starszy tym drożej). Obecnie w programie uczestniczy 15 obiektów golfowych. W ramach projektu organizowany jest cykl bezpłatnych ogólnopolskich rozgrywek dla juniorów pod nazwą BMW Junior Tour.
Jakie wydatki?
Koszty, które trzeba ponieść w związku z wychowaniem golfisty zależą od modelu szkolenia zawodnika oraz jego predyspozycji psychoruchowych. Niezbędne jest oczywiście posiadanie sprzętu (komplet używanych kijów kosztuje od 500 zł wzwyż, nowe kosztują od ok. 2 tys. zł do 4 tys. zł). W budżet trzeba też wliczyć koszty wynikające uczestnictwa w zajęciach sekcji juniorskiej klubu golfowego
Jak mówi Chełmecki, z czasem dobrze rokujący zawodnik może zostać zakwalifikowany do grupy szkoleniowej juniorów młodszych kadry narodowej (zostaje objęty programem szkolenia finansowanych z budżetu związku). W ramach programu zawodnicy biorą udział w zawodach rangi międzynarodowej, mistrzostwach Europy, mistrzostwach świata i innych kluczowych imprezach mistrzowskich. Zawodnicy kadry otrzymują od związku stroje sportowe oraz są zwolnieni z opłat wpisowych w turniejach krajowych rangi mistrzostw Polski.
Zdaniem Chełmeckiego, coraz więcej firm jest zainteresowanych sponsorowaniem golfa w kontekście jego wyczynowego charakteru i przyszłego udziału w igrzyskach olimpijskich naszych reprezentantów. - Oczywiście muszą za tym iść sukcesy i nieustanny progres. To od tego sponsorzy uzależniają swoje wsparcie. Oczekują namacalnych rezultatów często już na przestrzeni jednego roku, co nastręcza przecież wiele trudności, bowiem proces szkolenia trwa wiele lat i programuje się go w kilkuletnich cyklach - zaznacza.
Golfiści od lat okupują czołowe miejsca na listach najbogatszych sportowców. Wspomniani wcześniej Woods i Mickelson zarobili w 2014 roku odpowiednio 55 i 48 mln dolarów. Natomiast portfel Rory’ego McIlroya powiększył się o 20 mln dolarów.
Autor: Tomasz Leżoń / Źródło: tvn24bis.pl