- Dziś był gorący dzień na giełdzie w Stambule i wśród inwestorów - informuje Marek Buczak z QUERCUS TFI, które inwestuje także na rynkach tureckich. - Uniknęliśmy czarnego scenariusza, czyli przejęcia władzy przez wojsko, natomiast ta sytuacja na tyle się zaogniła w Turcji, że kolejne dni będą krytyczne dla tureckiego rynku finansowego - dodał. Z kolei Marek Nowakowski prezes Polsko-Tureckiej Izby Gospodarczej przyznał, że "Polska i Turcja są dobrymi partnerami dla siebie ze względu na strukturę biznesu", a obrót dwustronny rośnie z roku na rok.
- Dzisiejsze notowanie akcji i obligacji waluty pokazują, że nie powinniśmy panikować. To rzeczywiście był zły dzień, ale nie było paniki "totalnej wyprzedaży" - komentował wyniki giełdowe Turcji Buczak. - Co prawda akcje taniały, ale obligacje i waluta utrzymywały się na stabilnych poziomach i to dobrze rokuje na przyszłość z tym, że musimy mieć świadomość, że polityka będzie miała kluczowe znaczenie.
Na koniec dnia indeks Borsa Istanbul 100 stracił 7,14 proc. W dół giełdę pociągnął najbardziej sektor nieruchomości i finansowy. Natomiast turecka waluta już w poniedziałek rano odrobiła do dolara ponad połowę strat po piątkowej deprecjacji na wieść o zamachu.
Inwestorzy nie zważają
Buczak zapewnia, że z punktu widzenia inwestorów zagranicznych ostatnie wydarzenia nie mają większego znaczenia, ponieważ te czystki, umacnianie władzy prezydenta Erdogana trwały już od paru lat. - Większe obawy są związane teraz z tym, jaki kierunek obierze prezydent. Czy ogłosi przedwczesne wybory, by wykorzystać ten swój skok popularności, poparcia społecznego po to, by wprowadzić system prezydencki, czy może poczeka kilka tygodni, by zrobić porządek z armią czy gulenistami, którzy w armii istnieli i zaczniemy rozmawiać o jakimś referendum w perspektywie kilku miesięcy - stwierdził Buczak.
Polak, Turek dwa bratanki?
Marek Nowakowski z PTIG podkreślił, że reprezentuje tę grupę biznesu, którą obraca towarami, co przebiega wolniej, a zatem i na konsekwencje związane z puczem należałoby poczekać. - Zdarzenia nastąpiły z piątku na sobotę w nocy. Dzisiaj mamy pierwszy dzień roboczy, w którym mogliśmy zobaczyć, czy coś się dramatycznego dzieje w obrocie towarowym, który to zresztą odbywa się na podstawie długoterminowych umów - mówił Nowakowski, dodając, że podstawową troską ze strony inwestorów były pytania dotyczące zamknięcia granic, co mogłoby zaburzyć ruchy towarowe.
Nowakowski zauważył, że rośnie także wymiana handlowa między naszym krajem a Turcją.
- Obroty dwustronne między Polską a Turcją rosną z roku na rok. W ubiegłym roku zbliżyły się do poziomu ok. 5,9 mld euro z lekką przewagą w bilansie dla Polski. A trend tegoroczny z pierwszego kwartału tego roku potwierdza tą tendencję wzrostową - zauważył Nowakowski.
Turecka gospodarka "ma się dobrze"
Także Buczak zapewnia, że turecka gospodarka „mimo wszystko ma się dobrze”. - Dane makroekonomiczne za pierwszy kwartał były bardzo dobre. PKB rosło prawie 5 proc., mimo że te ostatnie dni na pewno wpłyną negatywnie - zwłaszcza na konsumentów i inwestycje. Analitycy przewidują że PKB w 2016 roku wzrośnie o 3 proc. i na pewno jest to szansa dla polskich firm - mówił Buczak. - Polska i Turcja są dobrymi partnerami dla siebie ze względu na strukturę biznesu, strukturę przemysłu - przekonywał Marek Nowakowski. Przypomniał, że z Polski do Turcji często sprzedawane są części samochodowe, sprzęt AGD, elektronika, komputery, maszyny i urządzenia, a także chemia. Z kolei z Turcji najczęściej przywozimy tekstylia. - Polski biznes wie, czego się po gospodarce tureckiej spodziewać, bo tam jest dosyć dokładnie rozrysowany plan rozwoju gospodarczego do tej „magicznej” daty 2023 - dodał Nowakowski.
Turcja nas potrzebuje
- Wydaje się, że Erdogan rozumie, że Turcja potrzebuje kapitału zagranicznego, potrzebuje Amerykanów, inwestorów z Europy, w związku z tym nie powinniśmy oczekiwać, że Turcy się teraz odwrócą - stwierdził Buczak, dodając, że oznaczałoby to kryzys i osłabienie się tureckiej waluty. Zdaniem Nowakowskiego to także Polska jest atrakcyjnym, stabilnym partnerem gospodarczym dla Turcji. - Jeśli chodzi o moje pieniądze, to zainwestowałbym w Turcji, bo przysłowie mówi, że kiedy leje się krew, trzeba kupować, a nie sprzedawać - przekonywał Buczek, dodając, że z perspektywy inwestycji „najgorsze już za nami”.
Autor: ag//km / Źródło: tvn24bis.pl