Zarobki osób zatrudnionych na najwyższych stanowiskach w bankach centralnych w Europie i w USA są na ogół jawne. Najwięcej dostaje się w Szwajcarii, a najmniej na Litwie. Co ciekawe pensje prezesów banków centralnych w Stanach Zjednoczonych oraz w Polsce są prawie takie same.
Wynagrodzenie prezesa Szwajcarskiego Banku Narodowego (SNB) Thomasa Jordana wyniosło w 2016 roku wraz z dodatkami równowartość 786 tys. euro. Natomiast szef centralnego Banku Litwy Vitas Vasiliauskas inkasuje rocznie tylko 89 tys. euro.
W USA jak w Polsce
Za Jordanem lokują się gubernator Banku Narodowego Belgii Jan Smets z nieco ponad 480 tys. euro i prezes Niemieckiego Banku Federalnego (Bundesbanku) Jens Weidmann, który w 2017 roku otrzymał jako pensję zasadniczą 371 tys. euro, co różne dodatki zwiększyły do łącznie 453 tys. euro.
Jak się wskazuje, dużo lepiej wynagradzane są osoby stojące na czele niemieckich kas oszczędnościowych. Pięciu członków zarządu największej z nich, hamburskiej Haspa, zainkasowało w 2016 po ponad milion euro, a w przypadku prezesa Haralda Vogelsanga mogło to być - jak się szacuje - nawet od 1,5 do 2 mln euro.
Mimo wysokich kosztów utrzymania w Luksemburgu szef tamtejszego banku centralnego Gaston Reinisch musi się zadowolić tylko około 180 tys. euro rocznie. Mniej więcej tyle samo - 202 tys. dolarów czyli 176 tys. euro - ma corocznie do dyspozycji szef pełniącej rolę banku centralnego Stanów Zjednoczonych Rezerwy Federalnej (Fed) Jerome Powell. To mniej więcej tyle, ile rocznie zarabia prezes Narodowego Banku Polskiego (NBP) Adam Glapiński.
Swego rodzaju wyjątkiem w Europie jest Słowacja, gdzie zarobki kierownictwa banku centralnego są utajniane - co uzasadnia się niezależnością finansową Słowackiego Banku Narodowego (SNB) od budżetu państwa. Jednak w jawnej deklaracji majątkowej gubernatora (prezesa) SNB Jozefa Makucha jako jego osobisty dochód w 2017 roku figuruje kwota 258 tys. euro. Były wicegubernator SNB Jan Toth zarobił w tym samym czasie wraz z odprawą aż 446 tys. euro.
Wielka Brytania, Szwecja, Czechy...
Roczne zarobki szefa Banku Anglii Marka Carneya sięgają, jak wynika z raportu tego banku, ok. 880 tys. funtów szterlingów brutto (prawie 1 mln euro). W jego przypadku po odjęciu dopłaty za koszty mieszkania (jest Kanadyjczykiem na kontrakcie w Londynie) i wpłaty na fundusz emerytalny sama pensja to 480 tys. funtów (ponad 530 tys. euro).
Jego zastępcy mogą liczyć na pensje w wysokości około 273 tys. funtów rocznie (ponad 300 tys. euro).
Zarobki sześciorga członków zarządu banku centralnego Szwecji (Riksbanku) wyniosły w 2017 w przypadku gubernatora (prezesa) Stefana Ingvesa dokładnie 2 mln koron, a pięciorga wicegubernatorów od 2,3 mln do 2,4 mln koron. Pełna rozpiętość w przeliczeniu na euro to od 195 do 234 tys.
Członkowie zarządu Czeskiego Banku Narodowego zarobili w roku 2017 od 2,4 do 3,9 mln koron netto czyli w przeliczeniu od 100 do 150 tys. euro - przy czym jedynym, który otrzymał 3,9 mln koron, był prezes zarządu Jirzi Rusnok.
Z informacji Węgierskiego Banku Narodowego (MNB) wynika, że członkowie jego dziesięcioosobowego zarządu zarabiają miesięcznie od 3 do 5 mln forintów czyli od 9,3 tys. do 15,5 tys. euro (186 tys. euro rocznie).
Szef Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi zarobił w 2017 roku 397 tys. euro, a jego zastępca Vitor Constancio 340 tys.
Jak jest w NBP?
Zarobki w polskim banku centralnym znalazły się na cenzurowanym, gdy pod koniec grudnia zrobiło się głośno o dwóch współpracowniczkach prezesa Adama Glapińskiego. Pod koniec grudnia "Gazeta Wyborcza" napisała, powołując się na oświadczenie majątkowe za 2016 rok, że szefowa departamentu komunikacji i promocji Martyna Wojciechowska, z wykształcenia rusycystka, może zarabiać ok. 65 tysięcy złotych miesięcznie (w przeliczeniu to 15 tys. euro, 180 tys. euro rocznie).
Podczas comiesięcznej konferencji prasowej Adam Glapiński stwierdził, że dyrektor departamentu komunikacji i promocji Martyna Wojciechowska "jest wśród 14 dyrektorów, które zarabiają podobnie" Wcześniej w środę Ewa Raczko, zastępca dyrektora departamentu kadr NBP, poinformowała, że tak wysokich zarobków na stanowiskach dyrektorskich w NBP nie ma, a "przeciętne wynagrodzenie brutto na stanowisku dyrektora w NBP ustalone w oparciu o PIT wyniosło w 2014 roku 38 098 zł. W 2015 roku - 37 110 zł, w 2016 roku - 37 381 zł, w 2017 roku - 37 069 zł, w 2018 roku - 36 308 zł".
NBP podał też, że miesięczne przychody prezesów banku centralnego ustalone na podstawie PIT (według ostatniego pełnego roku urzędowania) kształtowały się następująco, na przykład: Hanna Gronkiewicz-Waltz w roku 1999 - 45 073 zł, Marek Belka w 2015 roku - 74 136 zł, Adam Glapiński w 2018 roku - 63 531 zł.
Autor: kris//dap / Źródło: PAP