Ceny mleka są skazane na wzrost - powiedział Peder Tuborgh, prezes Arla Foods, jednej z największych firm mleczarskich na świecie. Jego zdaniem, trudności w zaopatrzeniu w produkty mleczne mogą wystąpić w całej Europie aż do świąt Bożego Narodzenia. W przyszłym roku produkcja ma już wzrosnąć.
Peder Tuborgh jest daleki od optymizmu. Jak wskazuje, ceny mleka wzrosły o około 28 procent w ostatnich 12 miesiącach i choć ostatnio ustabilizowały się, to światowe zapasy tego produktu są bardzo małe.
Mniejsza produkcja
W wyniku ubiegłorocznych niskich cen skupu mleka, rolnicy zmniejszyli jego produkcję i obecnie brakuje w całej Europie masła, śmietany i mleka - wskazał Tuborgh.
- Nie będziemy w stanie zaspokoić popytu do świąt Bożego Narodzenia. To właśnie powoduje wzrost cen - ocenił.
Spółdzielnia Arla Foods jest największym producentem przetworów mlecznych w Skandynawii i siódmym na świecie. Tworzy ją około 12,5 tysiąca szwedzkich, duńskich i niemieckich, holenderskich i belgijskich dostawców.
Firma trzeci miesiąc z rzędu podnosi cenę, jaką płaci za mleko swoim farmerom. Łącznie w pierwszej połowie tego roku Arla podniosła cenę skupu o 19 procent.
Wzrost cen
W Polsce w ciągu roku ceny nabiału mocno wzrosły i rosną nadal. Najbardziej podrożało masło - o 76 proc. Mleko w skupie w lipcu było o jedną trzecią droższe niż rok temu - podał GUS.
Na wyższych cenach produktów mlecznych w Europie korzystają już polskie firmy. Według wstępnych danych Ministerstwa Finansów w pierwszej połowie 2017 roku wartość eksportu produktów mleczarskich z Polski wyniosła 984 mln euro i była aż o 42 procent wyższa od notowanej w tym samym czasie 2016 roku.
Autor: mb/ms / Źródło: Reuters, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock