Co najmniej dwa tysiące górników pod flagami związków zawodowych zgromadziło się dzisiaj na kolejnej demonstracji przed siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Przed siedzibą JSW płoną racę, wybuchają petardy i wyją syreny. Protestujący krzyczą pod adresem władz JSW „złodzieje, złodzieje” i – również w sposób niecenzuralny - domagają się odejścia prezesa spółki Jarosława Zagórowskiego. Do ewentualnej reakcji przygotowały się oddziały policji – wokół stoi kilkadziesiąt policyjnych wozów i armatka wodna.
Jest to kolejna odsłona strajku na terenie Jastrzębskiej Spółki Węglowej. - Biorąc pod uwagę liczbę górników, którzy biorą udział w proteście, to wygląda przerażająco. Z lewej strony w kierunku Jastrzębskiej Spółki Węglowej nadciągają kolejne setki górników - relacjonował reporter TVN24 Jerzy Korczyński. Do Jastrzębia została wysłana również specjalna ekipa policji, która ma zabezpieczać protest.Policjanci mają być wyposażeni w armatki wodne.
- Mam wrażenie, że ten tłum jest nieco mniej agresywny, mimo tego że jest więcej ludzi. Częściej rzucane są petardy, także w kierunku dziennikarzy. Mamy tu niewielu zamaskowanych ludzi, tak jak wczoraj. Po wczorajszych zamieszkach zatrzymano 15 osób. To są bardzo młodzi ludzie. Większość z nich ma ponad 20 lat - mówił Korczyński na antenie TVN24.
O godzinie 13. ma ruszyć kolejna tura negocjacji. - Jeśli protestujący górnicy podejdą bliżej drzwi siedziby spółki, to możemy spodziewać się reakcji policji - relacjonował reporter TVN24.
Teraz górnicy wyposażeni w związkowe flagi “Solidarności “ i race wykrzykują niecenzuralne hasła w stronę prezesa JSW. Wśród manifestantów nie ma osób, które miałyby zakryte twarze. Tuż przed wejściem do JSW gromadzi się coraz więcej górników. Niedaleko gromadzą się oddziały policji, które miałyby odeprzeć atak górników na siedzibę JSW, gdyby sytuacja się zaogniła.
Górnicy domagają się odejścia prezesa JSW, Jarosława Zagórowskiego.
- W związku ze strajkiem przed JSW, negocjacje odbędą się w innym miejscu. Rozmowy miały się rozpocząć parę minut temu - mówi mediator Longin Komołowski. Rozmowy będą miały około godziny opóźnienia. Jak tłumaczył Komołowski, związkowcy są skłonni do zawarcia porozumienia.
- To, co wydarzyło się 3 lutego wieczorem przed siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej, było wyrazem rosnącej determinacji i desperacji pracowników JSW i mieszkańców Jastrzębia-Zdroju, którzy nie mogą zrozumieć, dlaczego rząd w obronie stanowiska jednego człowieka, jednego prezesa, kładzie na szali los 26 tys. pracowników JSW i ich rodzin. Nie pochwalam tego, co stało się 3 lutego, ale tak zwyczajnie, po ludzku rozumiem desperację demonstrantów - napisał we wtorek w liście do premier Kopacz Dominik Kolorz, nawiązując do jednego z głównych postulatów strajkujących w JSW górników - odwołania prezesa Jarosława Zagórowskiego.
Ewentualną decyzję o odwołaniu prezesa nazwał "jedyną słuszną społecznie". Przypomniał, że w przypadku Kompanii Węglowej sytuacja była dużo trudniejsza, a mimo to udało się doprowadzić do porozumienia społecznego. "Przedstawiciele strony rządowej zawczasu podjęli odpowiednie decyzje personalne, które były dla protestujących wyraźnym sygnałem dobrej woli i gotowości do zawarcia kompromisu bez niepotrzebnych konfliktów personalnych" - dodał.
Awantura od wczoraj
Kilkanaście godzin wcześniej, we wtorek wieczorem, uczestnicy innej demonstracji kilkakrotnie próbowali wedrzeć się do budynku spółki, atakując ochraniających go policjantów. Wiele z tych osób było agresywnych i nietrzeźwych, niektórzy zasłaniali twarze; część miała na sobie barwy klubowe. Użyto broni gładkolufowej oraz gazu. Byli poszkodowani, również wśród funkcjonariuszy, choć według policji „bez bardzo poważnych obrażeń”.
Demonstrujący najpierw krzyczeli pod adresem władz JSW „złodzieje, złodzieje” i domagali się - odejścia prezesa Jarosława Zagórowskiego. Potem, gdy policjanci przy użyciu gazu i broni gładkolufowej odpierali ich kolejne ataki, skandowali: „gestapo, gestapo”. Według wtorkowych informacji policji w starciach uczestniczyło ok. tysiąca osób. Jastrzębska policja otrzymała wsparcie z innych jednostek, łącznie w akcji było ok. 200 policjantów.
Policja zatrzymała 10 osób, kilkanaście jest rannych.
MSW chwali
Policja zatrzymała kilkanaście osób, kilka jest rannych. Minister Spraw Wewnętrznych Teresa Piotrowska dobrze ocenia działania policji - poinformował resort w środę.
- Teresa Piotrowska, minister spraw wewnętrznych otrzymała wczoraj od komendanta głównego policji pełną informację o interwencji policji w Jastrzębiu–Zdroju. Minister Piotrowska była na bieżąco informowana o sytuacji, jaka miała miejsce pod siedzibą górniczej spółki. Teresa Piotrowska dobrze ocenia działania, które podjęła policja - poinformował w środę w komunikacie resort spraw wewnętrznych.
Strajk
Bezterminowy strajk w kopalniach JSW trwa od środy 28 stycznia. Wcześniej zarząd spółki ogłosił plan oszczędnościowy przekonując, że jest on konieczny, aby trwale poprawić kondycję firmy. Pierwsze rozmowy związków i zarządu spółki z udziałem mediatora, b. wicepremiera i b. ministra pracy Longina Komołowskiego rozpoczęły się w poniedziałek.
Plan oszczędnościowy w spółce przewiduje m.in. zamrożenie płac w 2015 r., zmniejszenie deputatu węglowego, rezygnację z dopłat do zwolnień lekarskich (zgodnie z kodeksem pracy pracownikowi przysługuje 80 proc. wynagrodzenia, JSW dopłaca pracownikom pozostałe 20 proc.) oraz uzależnienie wypłaty czternastej pensji od zysku firmy. Związki m.in. żądają odwołania zarządu JSW, któremu zarzucają nieudolność, i powołania nowego (jak przyznają związkowcy, postulat ten w praktyce dotyczy jedynie prezesa Zagórowskiego). Oczekują wycofania decyzji o wypowiedzeniu trzech obowiązujących w spółce porozumień zbiorowych (dot. deputatu węglowego, wzrostu stawek płac oraz zawartego przed debiutem giełdowym JSW), a także objęcia pracowników kopalni Knurów-Szczygłowice zasadami, jakie obowiązują pracowników pozostałych kopalń firmy. Domagają się też likwidacji spółki JSW Szkolenie i Górnictwo i przyjęcie tam zatrudnionych do JSW.
Autor: tol / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP