Punktem odniesienia dla zarobków w NBP jest sektor bankowy - przekonywał niedawno Adam Glapiński. Dziś bank centralny pokazał dokładne pensje swojej kadry kierowniczej w 2018 roku. Najwięcej - średnio niemal 50 tysięcy złotych brutto miesięcznie - zarabiała szefowa departamentu komunikacji Martyna Wojciechowska. Sprawdzamy, czy na takie pieniądze mogą liczyć osoby na podobnych stanowiskach w sektorze prywatnym.
Średnie zarobki szefowej gabinetu prezesa, którą w ubiegłym roku była Kamila Sukiennik, wyniosły 42 760 zł - wynika z informacji opublikowanych przez bank centralny.
Publikacja to efekt nowych przepisów nakazujących jawność wynagrodzeń w banku centralnym. Te z kolei są następstwem doniesień medialnych z grudnia ub.r. "Gazeta Wyborcza" napisała wówczas o dwóch wyżej wymienionych współpracowniczkach prezesa Glapińskiego. Informowano, że zarobki Wojciechowskiej mogły wynosić w 2016 r. około 65 tysięcy złotych.
NBP zaprzeczał tym informacjom, ale nie chciał ujawnić, ile zarabiają Wojciechowska i Sukiennik. Pytany w styczniu o kwestię wysokości zarobków w NBP prezes Adam Glapiński wskazywał, iż "ustawa o Narodowym Banku Polskim mówi, że punktem odniesienia są wynagrodzenia w systemie bankowym".
"Wysokie wynagrodzenie"
Pensje kadry kierowniczej w NBP, które dziś ujawniono, mogą robić wrażenie - szczególnie zarobki szefowej departamentu komunikacji i promocji, które sięgają niemal 50 tysięcy złotych miesięcznie (brutto). To więcej niż zarabiają dyrektorzy kluczowych działów w banku centralnym, takich jak departament stabilności finansowej, departament operacji zagranicznych czy departament prawny.
Czy na analogicznych stanowiskach w sektorze prywatnym można liczyć na podobne pieniądze?
- Zarobki w NBP nie są generalnie jakieś szalone – mówi nasz rozmówca, przedstawicieli sektora bankowego z kilkudziesięcioletnim oświadczeniem. Ale zaraz dodaje, że tak wysokie pensje dla dyrektorów odpowiedzialnych za PR w bankowości są rzadkością. - Myślę, że 50 do 60 procent tej stawki, to byłoby w sektorze prywatnym na takim stanowisku bardzo przyzwoite wynagrodzenie – szacuje.
W podobnym tonie wypowiada się Tomasz Stolarski z firmy headhunterskiej Hays. - Biorąc pod uwagę zarobki w bankach komercyjnych, jest to wysokie wynagrodzenie – mówi, komentując pensję Wojciechowskiej.
- Myślę, że wynagrodzenia na stanowisku dyrektora departamentu w tym przedziale występują w największych pięciu bankach w Polsce. W pozostałych kilkunastu instytucjach raczej tak wysokich wynagrodzeń nie ma – podkreśla.
- Standardem wynagrodzeń na rynku w bankach na stanowisku dyrektora departamentu jest przedział gdzieś między 30 a 40 tysięcy złotych. Do tego dochodzą oczywiście zmienne (części wynagrodzenia - red.) od jednej do czterech, czasem sześciu pensji – wyjaśnia.
Na nieco wyższe kwoty wskazuje w przygotowanej dla nas analizie firma doradcza Sedlak&Sedlak, tworząca coroczny Raport Płacowy. W NBP "dyrektor (Departamentu - red.) Komunikacji i Promocji zarobiła przeciętnie 49,5 tys. zł miesięcznie. W dużym przedsiębiorstwie osoba na podobnym stanowisku może liczyć na około 44,5 tys. zł miesięcznie" – czytamy.
Sedlak&Sedlak wylicza również medianę wynagrodzeń wszystkich dyrektorów departamentów w NBP - to około 37 tys. zł. To nieco więcej niż na porównywalnym poziomie stanowisk w dużych przedsiębiorstwach (zatrudniających ponad 1000 osób). Tam mediana wynosi około 34 tys. zł - wynika z analizy.
Dyrektorów czeka obniżka
Wynagrodzenie Wojciechowskiej jest też znaczni wyższe niż jej poprzednika. Jak donosił w styczniu serwis money.pl, dyrektor komunikacji za kadencji Marka Belki zarabiał 17 tys. zł brutto miesięcznie plus premie. W sumie mogło to być przeciętnie 22-25 tys. zł na miesiąc.
Warto przypomnieć, że w najbliższym czasie Martynę Wojciechowską, a także innych dyrektorów w NBP czeka obniżka zarobków. Nowela ustawy, wprowadzająca jawność wynagrodzeń w banku centralnym, wprowadza też limity wynagrodzeń dla poszczególnych pracowników. Nie będą one mogły przekroczyć 60 procent wynagrodzenia prezesa NBP.
NBP podał w styczniu bieżącego roku, że miesięczne przychody prezesa NBP Adama Glapińskiego. ustalone na podstawie PIT (według ostatniego pełnego roku urzędowania) wyniosły w 2018 roku 63 531 zł. Oznacza to, że gdyby wynagrodzenie sternika banku centralnego pozostało na tym samym poziomie w 2019 roku, to dyrektor departamentu w NBP mógłby zarobić maksymalnie 38 118 zł.
Przypomnijmy, że ujawnione dzisiaj zarobki Wojciechowskiej obejmują tylko wynagrodzenie otrzymane w NBP. Nie wlicza się do nich pieniędzy, jakie dostawała za bycie członkinią rady Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Jak podawał portal OKO.press, z tego tytułu Wojciechowska otrzymywała w 2018 r. ok. 12 tys. zł miesięcznie. Do tej roli delegował ją Adam Glapiński.
Autor: mp//bgr / Źródło: tvn24bis.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Andrzej Barabasz (Chepry)/Wikipedia (CC-BY-SA-3.0)