Ponad połowa ankietowanych Polaków nie chce zakazu handlu w niedzielę - wynika z sondażu Millward Brown dla "Faktów" TVN oraz TVN24. Przeciwne zdanie ma 39 proc. ankietowanych. - Przez zakaz handlu pracę straci od 60 do 80 tys. osób - mówiła w programie "Tak jest" w TVN24 Katarzyna Lubnauer, posłanka Nowoczesnej. - W handlu już teraz brakuje 9 proc. pracowników - odpowiada Alfred Bujara z NSZZ "Solidarność".
Z sondażu Millward Brown dla "Faktów TVN" oraz TVN24 wynika, że 53 proc. Polaków nie popiera wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę. Natomiast za wprowadzeniem zakazu jest 39 proc. Zdania w tej sprawie nie ma 8 proc. badanych. Firma badawcza przepytała w tej sprawie 1002 osoby.
Katarzyna Lubnauer, posłanka Nowoczesnej przewiduje, że wprowadzenie ustawy zakazującej handlu w niedzielę oznacza bankructwo dla np. sklepów z odzieżą, które działają w galeriach handlowych. - Czerpią one 30 proc. dochodów właśnie ze sprzedaży tego dnia - mówiła Katarzyna Lubnauer. Dodała, że dla niej największym argumentem jest to, że Polacy chcą robić zakupy w niedzielę.
Większe bezrobocie?
- Większość Polaków chce robić zakupy w niedzielę, bo ciężko pracuje w tygodniu. I nie ma szansy wyjść z rodziną, zrobić zakupy i spędzić czas w galerii handlowej. Ludzie wybrali taki sposób spędzania czasu - podkreśliła posłanka Nowoczesnej. Przypomniała również, że doświadczenia USA i Kanady pokazują, iż po zakazaniu handlu w niedzielę pracę traci od 5 do 12 proc. osób pracujących w handlu. - To od 60 do 80 tys. osób. Dodatkowo trzeba się liczyć z tym, że sieci sklepów ominą ten zakaz automatyzacją. A handel w niedzielę to dla osób, które np. studiują okazja, aby sobie w weekend dorobić. Mogą oni podjąć pracę tylko w sobotę i niedzielę. Ta zmiana spowoduje, że Polacy, którzy chcą robić zakupy w niedzielę, nie będą mogli tego robić, a po drugie stracą te osoby, które pracują, bo zmniejszy się liczba miejsc pracy - mówiła Lubnauer.
Brakuje rąk do pracy?
Alfred Bujara z NSZZ "Solidarność" uważa, że wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę nie spowoduje, że osoby pracujące w handlu stracą zatrudnienie. - Obecnie brakuje osób do pracy. W Polsce np. w gastronomii mamy wielu Ukraińców, bo pracodawcy ratują się osobami zza wschodniej granicy. Obecnie w handlu brakuje około 9 proc. pracowników. To bardzo duża liczba - mówił Alfred Bujara i dodał, że w ostatnich 10 latach ze względu na oszczędności w kosztach osobowych pracodawcy zwalniali pracowników. - Redukcje wynosiły od 40 do 60 proc. - dodał. Gość TVN24 stwierdził też, że zmiana w prawie nie dotknie studentów i będą mogli oni dorabiać. - Będą mogli dorobić np. w gastronomii, czy usługach, a tam są lepsze płace - argumentował Bujara. Katarzyna Lubnauer przypomniała, że Węgry, które wprowadziły zakaz handlu w niedzielę, wycofały się z tego pomysłu po roku. - Okazało się, że społeczeństwo nie chce zakazu handlu w niedzielę. A małe sklepiki wolały, aby duże sieci były otwarte w niedzielę, bo te sklepy dawały takie warunki w piątek i sobotę, że małe sklepiki nie wytrzymały [konkurencji] - mówiła posłanka Nowoczesnej.
Jak jest w Europie?
Unia Europejska nie narzuca zasad dotyczących niedzielnego handlu; to kraje członkowskie podejmują ostateczną decyzję, czy sklepy mogą być otwarte w tym dniu, czy też nie. W niektórych państwach, gdzie nie ma konkretnych przepisów dotyczących godzin otwarcia sklepów w niedziele i święta, sprawę reguluje zwyczaj. W ośmiu z 28 państw Unii Europejskiej obowiązują znaczące ograniczenia dotyczące handlu w niedziele i święta. W pozostałych 19 przez cały tydzień zakupy można robić niemal bez limitów. Niemal całkowity zakaz handlu w niedziele i święta obowiązuje w Niemczech i Austrii. Częściowe restrykcje mają Belgia, Francja, Grecja, Holandia, Luksemburg i Holandia. Z zakazu w kwietniu wycofały się Węgry. W Europie, poza UE, zakaz handlu w niedziele obowiązuje w Szwajcarii i Norwegii.
Będzie zakaz handlu w niedzielę? Zobacz materiał:
Autor: msz/ / Źródło: tvn24bis.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock