Wprowadzenie minimalnej stawki wynagrodzenia za godzinę w wysokości 12 zł pogorszy sytuację na rynku pracy, zwiększy szarą strefę; stanowi też nadmierną ingerencję w swobodę zawierania umów - uważają Business Centre Club oraz Związek Pracodawców RP.
Projekt noweli przewidujący wprowadzenie od 2017 r. minimalnej stawki godzinowej w wysokości 12 zł brutto dla pracujących na podstawie umowy-zlecenia oraz samozatrudnionych przyjął we wtorek rząd. Według Związku Pracodawców RP proponowane zmiany mogą doprowadzić do pogorszenia sytuacji na rynku pracy, poprzez wzrost liczby umów o dzieło oraz zwiększenie szarej strefy. "Skutki tych przepisów w rzeczywistości mogą być inne od zamierzonych" - pisze ZP RP. Jego zdaniem wprowadzanie dodatkowej stawki minimalnego wynagrodzenia nie powinno stanowić przejawu dążenia do ujednolicenia umów cywilnoprawnych z umowami o pracę. Doprowadziłoby to bowiem - argumentuje związek - do zatarcia występujących między nimi odrębności, a co za tym idzie do ustawowego usankcjonowania w prawie atypowych form zatrudnienia, co z kolei stanowiłoby zachętę do ich jeszcze szerszego stosowania.
Wiele wątpliwości
Związek Pracodawców RP ma też zastrzeżenie do propozycji wprowadzenia stawki minimalnego wynagrodzenia w odniesieniu do osób prowadzących działalność gospodarczą, które samodzielnie wykonują przyjęte zlecenia lub usługi. W jego ocenie jest to zbędne z uwagi na wysokość płaconych przez nich składek na ubezpieczenie społeczne. Kolejna wątpliwość dotyczy obowiązku wypłaty wynagrodzenia przynajmniej raz w miesiącu, odnoszącego się do umów trwających dłużej niż 1 miesiąc, co zdaniem ZP RP może się okazać "problematyczne" w przypadku niektórych rodzajów umów oraz zawodów. Związek kwestionuje także użyte w projekcie sformułowanie dotyczące wyłączenia od obowiązku stosowania minimalnej stawki godzinowej. "Odnosi się ono do sytuacji, gdy przysługujące wynagrodzenie jest uzależnione wyłącznie od rezultatu wykonywania zlecenia. Zwracamy uwagę na to, że umowa zlecenia jest umową starannego działania, to umowa o dzieło jest umową rezultatu" - pisze Związek Pracodawców RP w opinii na temat projektu.
"Rząd nie uwzględnił postulatu"
Organizacji tej nie podoba się także propozycja istotnego rozszerzenia uprawnień Państwowej Inspekcji Pracy, które miałyby objąć również obszar prawa cywilnego (poprzez kontrolę wypłacania wynagrodzenia). "Stanowi to ingerencję we właściwość kompetencyjną inspekcji oraz naruszenie fundamentów prawnych jej działalności. Ponadto partnerzy społeczni w swoim wspólnym stanowisku, przyjętym w kwietniu 2016 r. na Radzie Dialogu Społecznego, wnioskowali o rezygnację z prawa do przeprowadzania takich kontroli przez PIP o każdej porze dnia i nocy, ale jedynie w godzinach pracy podmiotu kontrolowanego. Rząd jednak nie uwzględnił naszego postulatu" - napisano w opinii.
Złamanie zasad?
Z kolei w ocenie Business Centre Club już samo "ingerowanie ustawodawcy" w stawki minimalnego wynagrodzenia godzinowego za pracę, wykonywaną w ramach umowy zlecenia to "rażące naruszenie zasady swobody umów". "Wart zastanowienia się jest cel przyświecający propozycji takiej zmiany: bez wątpienia celem jest zacieranie się, w powszechnym odbiorze, różnic między pracą +na etacie+ oraz wykonywaną w ramach umów zlecenia. A przecież umowa zlecenie nie została stworzona dla obejścia przepisów odnoszących się do umowy o pracę, chociaż należy przyznać, że niekiedy jest do tego celu nadużywana" - pisze BCC w opinii do projektu. Zdaniem tej organizacji nadużywanie umów cywilnoprawnych na rynku pracy jest "oczywistą odpowiedzią na te cechy umowy o pracę, których obie strony umowy-zlecenia - często z różnych powodów - starają się uniknąć: przede wszystkim podlegania pod przestarzałe przepisy Kodeku pracy oraz obciążenia budżetu przeznaczonego na wynagrodzenia nadmiernie wysokimi pozapłacowymi kosztami". "Obecny projekt próbuje leczyć skutki, nie dotykając przyczyn" - ocenił BCC.
"Niedorzeczny" wymóg
BCC nie podoba się też nakaz wprowadzenia ewidencji czasu pracy wykonywanej w ramach umowy zlecenia. "Umowa zlecenia przestaje tym samym być umową cywilnoprawną pozostawiającą zleceniobiorcy dużą swobodę w zakresie organizacji czasu niezbędnego do wykonywania oczekiwanych przez zleceniobiorcę czynności, lecz jest traktowana tak samo jak umowa o pracę" - uważa BCC. Ta organizacja pracodawców uważa, że wymóg ewidencjonowania czasu pracy jest w tym wypadku "niedorzeczny" i wprowadza "powszechny i uciążliwy obowiązek biurokratyczny, który dotychczas nie istniał". "Jego koszty i dolegliwość dla przedsiębiorców będą ogromne i nieakceptowalne" - napisało BCC.
Pod kontrolą PIP
Projekt noweli ustawy o minimalnym wynagrodzeniu przewiduje wprowadzenie od 2017 r. minimalnej stawki godzinowej w wysokości 12 zł brutto dla pracujących na podstawie umowy-zlecenia oraz samozatrudnionych. Za wypłacanie przyjmującemu zlecenie lub świadczącemu usługi wynagrodzenia poniżej minimalnej stawki godzinowej grozić mają grzywny od 1 tys. zł do 30 tys. zł. Kontrolą wypłaty wynagrodzeń, zgodnie z projektem, zająć ma się Państwowa Inspekcja Pracy. Według Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej regulacją objęte zostałyby umowy-zlecenia oraz umowy o świadczenie usług, do których stosuje się przepisy o zleceniu, wykonywane przez przyjmującego zlecenie lub świadczącego usługi na rzecz przedsiębiorcy albo na rzecz innej jednostki organizacyjnej, w ramach prowadzonej przez te podmioty działalności. Taki kształt projektowanej regulacji - podkreśla MRPiPS - jest efektem uwzględnienia wspólnego stanowiska strony pracowników i strony pracodawców Rady Dialogu Społecznego.
Zobacz: Płaca minimalna przy umowie o pracę czy zlecenia? Co nam się opłaca bardziej?
Autor: PMB/gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock