3,8 biliona złotych - tyle wyniosła na koniec ubiegłego roku szacowana wartość nieruchomości mieszkaniowych w Polsce. Dla porównania w 2017 roku osiągnęła ona poziom 3,4 biliona złotych - podał w swoim raporcie Narodowy Bank Polski.
Jak czytamy w raporcie NBP, wzrost wartości "wynikał ze wzrostu zarówno powierzchni zasobu mieszkań (ok. 2 proc. r/r w dużych miastach oraz ok. 1,3 proc. w mniejszych ośrodkach), jak i cen transakcyjnych (ok. 7-10 proc. r/r w dużych miastach oraz ok. 10-17 proc. w mniejszych ośrodkach)".
Wartość nieruchomości
"Wartość nieruchomości komercyjnych to ok. 0,25 biliona złotych. Wartość ta nieznacznie wzrosła względem 2017 r., co wynikało ze znacznego wzrostu powierzchni i jednoczesnego lekkiego spadku wycen tych powierzchni, w szczególności biurowych w Warszawie i handlowych w całej Polsce" - napisano.
Z analizy banku centralnego wynika, że szacowany majątek nieruchomości mieszkaniowych i komercyjnych w Polsce na koniec 2018 roku stanowił ok. 196 proc. PKB (wobec 182 proc. w 2017 r.).
"Nieruchomości mieszkaniowe to ok. 184 proc., a komercyjne ok. 12 proc. PKB" - poinformowano.
6M – Gdańsk, Gdynia, Kraków, Łódź, Poznań, Wrocław; 10M – Białystok, Bydgoszcz, Katowice, Kielce, Lublin, Olsztyn, Opole, Rzeszów, Szczecin, Zielona Góra; PP – pozostała Polska.
NBP: bańki nie ma
W opublikowanym w środę raporcie Narodowy Bank Polski ocenił, że na rynku nieruchomości nie ma bańki cenowej, ale rośnie ryzyko zmiany cyklu koniunkturalnego.
"W 2018 r. rosły ceny mieszkań, jednak relacja ceny mieszkania do dochodów i jej odchylenia od trendu nie wskazują na występowanie baniek cenowych. Do podobnych wniosków prowadzi analiza wskaźnika ceny do czynszów. Wysoki poziom produkcji mieszkań wraz z rosnącymi kosztami ich budowy oraz cenami transakcyjnymi mieszkań pokazują jednak, że na rynku pojawiają się napięcia charakterystyczne do obecnej fazy cyklu. Rośnie też prawdopodobieństwo zmiany fazy cyklu" - napisał NBP.
"Zarówno skala napięć, jak i rozmiar sektora mieszkaniowego nie wskazują obecnie na zagrożenia wystąpienia kryzysu nieruchomościowego, czyli sytuacji, gdy problemy sektora mają znaczący i negatywny wpływ na całość gospodarki. Czas wyprzedaży całego zasobu mieszkań wystawionych na rynek przy obecnym popycie nadal wynosi mniej niż rok" - dodaje.
Zdaniem NBP mogą być problemy z dalszym zwiększaniem liczby budowanych mieszkań, zwłaszcza z uwagi na obserwowane braki i wzrosty cen czynników produkcji tj. ziemi, materiałów budowlanych oraz pracy.
"Gdyby doszło do istotnego ograniczenia podaży (liczby budowanych - red.) mieszkań w przyszłości, przy utrzymaniu się silnego popytu, mogłoby to skutkować wzrostem cen. W kolejnym okresie spowodowałby spadek cen i problemy w sektorze" - napisał NBP.
Autor: mp//dap / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock