Prokuratura Okręgowa w Elblągu chce, aby urzędnik z Ostródy (woj. warmińsko-mazurskie) zapłacił ponad 45 tys. złotych za podjęcie decyzji niezgodnej z prawem. To równowartość jego rocznej pensji. Pieniądze mają pokryć straty spowodowane wydaniem złej decyzji ws. jednego z inwestorów. Starosta ostródzki Andrzej Wiczkowski mówił TVN24, że urzędnik, którego pozwała prokuratura, uważa, iż nie tylko on ponosi winę w tej sprawie.
Elbląska prokuratura pozwała urzędnika starostwa w Ostródzie o zapłatę ponad 45 tys. zł za podjęcie decyzji niezgodnej z prawem. Wcześniej śledczy wezwali go do dobrowolnego spełnienia świadczenia. Jednak nie zapłacił on 45 tys. zł w terminie, wiec wytoczono mu proces.
Błędna decyzja
Procedurę odszkodowawczą wobec urzędnika prokuratura wszczęła na wniosek ostródzkiego starostwa. Poniosło ono szkodę finansową na skutek zatwierdzenia projektu budowlanego i udzielenia prywatnemu inwestorowi pozwolenia na budowę domu jednorodzinnego, które były niezgodne z prawem. Teraz starostwo chce odzyskać pieniądze. Decyzję o pozwoleniu na budowę unieważnił wojewoda warmińsko-mazurski. Z tego powodu inwestor, który musiał przerwać prace, wytoczył powiatowi powództwo o zwrot poniesionych szkód. Sąd przyznał mu rację i zgodnie z wyceną przygotowaną przez biegłego nakazał powiatowi zapłatę ponad 95 tys. zł wraz z ustawowymi odsetkami, czyli ok. 135 tys. zł. Prokuratura przeprowadziła postępowanie wyjaśniające i uznała, że naruszenie prawa w tej sprawie było rażące, a winę za to ponosi konkretny urzędnik. W ocenie prokuratury powinien zapłacić ponad 45 tys. zł, czyli dwunastokrotność swojego miesięcznego wynagrodzenia, ponieważ działał nieumyślnie. Gdyby wina była umyślna, to prokuratura zażądałaby od niego pełnej kwoty wypłaconej inwestorowi przez starostwo.
Za blisko lasu
Z powodu urzędniczego błędu właściciel działki uzyskał pozwolenie na budowę domu zbyt blisko ściany lasu, co zauważył miejscowy leśniczy dopiero wówczas, gdy były już wylane fundamenty. Prace trzeba było przerwać, a budowa stoi niedokończona do dziś. Starosta ostródzki Andrzej Wiczkowski mówił TVN24, że urzędnik, którego pozwała prokuratura, uważa, iż nie tylko on ponosi winę w tej sprawie. - Urzędnik poczuwa się do winy, ale mówi, że nie był to tylko jego błąd, bo odpowiedzialność za ten błąd powinna być rozpatrywana solidarnie. Konsekwencje powinna ponieść również osoba sprawująca nadzór nad tą budową, bo ona była na miejscu - mówił Wiczkowski i dodał, że z map wynikało, że tego lasu nie ma. - Urzędnik tłumaczył swoją decyzję tym, że nie ma czasu jechać na miejsce, aby zobaczyć tę działkę i wtedy podjąć decyzję - mówił starosta.
Autor: msz/gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock