"Czasowego wyłączenia aplikacji służących do zamawiania przejazdów" - tego domagają się protestujący taksówkarze. Jak wynika ze wstępnego porozumienia z przedstawicielami rządu tą sprawą we wtorek ma się zająć Rada Ministrów. Eksperci nie pozostawiają jednak złudzeń. - Rząd nie ma prawnej możliwości, by wyłączyć aplikacje - podkreślił dr Paweł Litwiński, adwokat z Kancelarii Barta Litwiński.
W poniedziałek w Warszawie taksówkarze protestowali pod hasłem "STOP nielegalnym przewozom". Powodem ogólnopolskiego protestu organizowanego przez związki zrzeszające taksówkarzy zawodowych są zamiary rządu, który planuje uregulować ustawą działalność pośredników.
Około 1,5 tysiąca taksówkarzy manifestację rozpoczęło przed halą Torwar, skąd przeszli pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Po godzinie 18 manifestacja zakończyła się pod siedzibą Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii.
Jak wynika z komunikatu wydanego w poniedziałek przez przedstawicieli protestujących, środowiska taksówkarskie zawarły wstępne porozumienie z Ministerstwem Przedsiębiorczości i Technologii, Ministerstwem Infrastruktury oraz Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. W efekcie taksówkarze zawiesili protest do wtorku do godziny 14, kiedy strona rządowa ma poinformować o swoim stanowisku wobec postulatów taksówkarzy.
Wyłączenie aplikacji
Z pisma, które opublikowano na stronie Związku Zawodowego "Warszawski Taksówkarz" na Facebooku, wynika, że strona rządowa zobowiązała się do poruszenia na wtorkowej Radzie Ministrów kwestii między innymi "czasowego wyłączenia aplikacji służących do zamawiania przejazdów między innymi takich jak Uber, Opti Taxi, Bold, Moja, Number One, Eko Taxi do momentu uregulowania funkcjonowania nową ustawą".
O tę kwestię zapytaliśmy ekspertów.
Dominik Gajewski radca prawny z Konfederacji Lewiatan, specjalista z zakresu prawa administracyjnego w rozmowie z tvn24bis.pl ocenił, że "to byłaby odważna decyzja rządu".
- W mojej ocenie nie ma takich przesłanek, które umożliwiałyby wnioskowanie o wyłączenie aplikacji. Nie wydaje się bowiem, żeby przez takie aplikacje jak Uber było zagrożone bezpieczeństwo państwa - powiedział.
Zdaniem dr. Pawła Litwińskiego, adwokata z Kancelarii Barta Litwiński, "rząd nie ma prawnej możliwości, by wyłączyć aplikacje".
- Rząd nie ma bowiem wpływu na tryb dystrybucji aplikacji. Odpowiadają za to Google i Apple. Rząd może jedynie żądać, czy prosić dystrybutorów o usunięcie aplikacji - wyjaśniał w rozmowie z tvn24bis.pl. Jak dodał, "jedyną drogą jest przyjęcie ustawodawstwa, które delegalizowałoby te aplikacje w Polsce, a następnie żądanie na tej podstawie usunięcia tych produktów jako niezgodnych z polskim prawem". - Rząd jest w tej sytuacji petentem jak każdy inny, kto zgłasza naruszenie na przykład praw autorskich - podkreślił adwokat.
Jak wynika z pisma, rząd ma również poruszyć kwestie: utrzymania egzaminów z topografii, wprowadzenia zasady jedna licencja na podmiot gospodarczy oraz egzekucji obowiązującego prawa w zakresie zarobkowego przewozu osób.
Petycja taksówkarzy do premiera
W petycji złożonej 2 kwietnia skierowanej do premiera Mateusza Morawieckiego, taksówkarze zaprotestowali przeciwko "tolerowaniu przez Państwo Polskie działalności firm świadczących usługi przewozowe osób na terenie Rzeczpospolitej Polskiej bez wymaganych uprawnień określonych przepisami prawa obowiązującego w Polsce, w tym również przepisami Unii Europejskiej, prowadzącej do likwidacji tysięcy polskich przedsiębiorstw".
Wysunęli wówczas trzy żądania:
- zaniechania prac nad projektem nowelizacji ustawy o transporcie drogowym oraz o czasie pracy kierowców mającym na celu dalszą deregulację, skutkującą likwidacją zawodu taksówkarza; - bezzwłocznego wydania organom państwowym podległym premierowi nakazu natychmiastowego egzekwowania obowiązujących przepisów wobec wszystkich podmiotów świadczących usługi przewozu osób oraz organizujących takie przewozy; - powołania zespołu do prac nad nowym projektem zmian w ustawie o transporcie drogowym oraz o czasie pracy kierowców z udziałem reprezentatywnych przedstawicieli środowiska taksówkarskiego.
Rządowy projekt
Tego samego dnia rząd przyjął przygotowaną w resorcie infrastruktury nowelizację ustawy o transporcie drogowym oraz niektórych innych ustaw. W projekcie zdefiniowano "pośrednictwo przy przewozie osób" jako działalność gospodarczą polegającą na przekazywaniu zleceń przewozu z wykorzystaniem domen internetowych, aplikacji mobilnych, programów komputerowych oraz systemów teleinformatycznych lub innych środków przekazu informacji. Dotyczyć to będzie przewozu osób samochodem osobowym, pojazdem samochodowym przeznaczonym konstrukcyjnie do przewozu powyżej 7 i nie więcej niż 9 osób łącznie z kierowcą lub przewozu taksówką. Resort infrastruktury podał, że "nowe przepisy tworzą jednakowe wymogi i warunki do równej konkurencji dla podmiotów prowadzących działalność gospodarczą związaną z pośrednictwem przy przewozie osób samochodami osobowymi i taksówkami". "Ich celem jest również zapewnienie bezpieczeństwa pasażerom oraz skuteczniejsza kontrola prawidłowości wykonywania działalności gospodarczej przez pośredników, a także kontrola podmiotów z nimi współpracujących" - dodało ministerstwo. Nowelizacja przewiduje, że "pośrednik będzie musiał sprawdzić, czy podmiot, który realizuje zlecenia na jego rzecz ma ważną licencję. Za niewywiązanie się z tego obowiązku na pośrednika będzie nakładana kara w wysokości 10 tys. zł".
"Przy składaniu wniosku o udzielenie licencji na wykonywanie transportu drogowego dotyczącego pośrednictwa przy przewozie osób - przedsiębiorca będzie musiał dołączyć informację o wpisie do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEDR) albo przedstawić numer w rejestrze przedsiębiorców w Krajowym Rejestrze Sądowym (KRS)" - poinformowało ministerstwo. Projektodawcy przewidują, że będzie łatwiej i taniej uzyskać licencję. "Projekt ustawy wprowadza ułatwienia w zakresie uzyskania licencji oraz złagodzenie wymagań upoważniających do wykonywania zarobkowego przewozu osób" - podkreślił resort. Przewidziano także możliwość stosowania aplikacji mobilnej, jako alternatywnego urządzenia służącego do naliczania opłaty wobec obecnie stosowanego taksometru i kasy fiskalnej. Uzasadniano, że "stosowanie aplikacji mobilnej będzie możliwe, gdy minister do spraw informatyzacji w porozumieniu z ministrami od spraw: transportu i finansów, określi w rozporządzeniu minimalne wymagania funkcjonalne dla aplikacji mobilnej oraz zabezpieczenia danych przez nią gromadzonych (mając na uwadze konieczność prawidłowego naliczania opłat za przewóz osób)". Ponadto w projekcie zaproponowano również istotne ułatwienia dla osób rozpoczynających działalność związaną z przewozem osób. Przedsiębiorca nie będzie musiał wykazywać zabezpieczenia finansowego, ani przystępować do egzaminu z topografii miejscowości (pow. 100 tys. mieszkańców). Przewidziano natomiast kary 2000 zł, dla kierowcy taksówki, który będzie pobierał zapłatę za kurs niezgodnie z cenami i taryfami ustalonymi przez radę gminy. Nowe przepisy mają obowiązywać od 1 stycznia 2020 roku.
"Spełniliśmy wszystkie oczekiwania"
W czwartek minister Adamczyk stwierdził w Radiu Zet, że wyczerpały się podstawy do protestu, ponieważ wszystkie oczekiwania taksówkarzy zostały spełnione. - Wprowadzamy zasady równe dla wszystkich tych, którzy będą wykonywali usługi przewozów pasażerskich - podkreślił.
- Co jeszcze jest ważne: nie wprowadzamy zasady, która każe wszystkim tym, którzy korzystają z aplikacji mobilnych przywołując taksówkę, by tę aplikację wykasować - przepraszam za wyrażenie - ze swojego telefonu. Będziemy mogli korzystać z nowoczesnych technologii. Nie napisaliśmy projektu ustawy przeciwko komuś, przeciwko jakiejkolwiek firmie, przeciwko jakiejkolwiek organizacji - zaznaczył minister infrastruktury.
W niedzielę Adamczyk podkreślał, że zaproponowane w nowelizacji ustawy rozwiązania to nie jest otwarcie rynku. - To jest dopuszczenie do realizowania przewozów taksówkowych przez osoby i firmy, które korzystają z aplikacji mobilnych, ale z drugiej strony zapewnienie uczciwej konkurencji na tym rynku - powtórzył.
- Nie możemy z jednej strony pozwolić, żeby na rynku funkcjonowała szara strefa wykorzystująca nowoczesne technologie i tworzyła konkurencję, z którą nie można nijak walczyć, ale z drugiej strony nie możemy powiedzieć: zamrażamy rynek i nie dopuszczamy do niego nikogo, a szczególnie tych, którzy wykorzystują nowoczesne aplikacje - mówił Adamczyk. Dodał, że taksówkarze też mogą korzystać z takich nowoczesnych narzędzi i wielu z nich to robi.
Autor: mb//dap / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock