Egzekwowanie prawa transportowego, rezygnacja z rządowej nowelizacji ustawy o transporcie drogowym oraz przygotowanie nowego projektu w tej sprawie - to główne postulaty taksówkarzy, którzy w poniedziałek protestowali w Warszawie. Protestujący zawiesili protest do godziny 14 we wtorek, kiedy strona rządowa ma poinformować o swoim stanowisku wobec postulatów.
Jak podkreślił przewodniczący mazowieckiego NSZZ Solidarność Rafał Piotr Jurek, "strona rządowa zobowiązała się do przedstawienia na Radzie Ministrów 9 kwietnia wątpliwości i zastrzeżeń w funkcjonowaniu branży taksówkarskiej, jak również przyjrzeć się obowiązującym obecnie przepisom regulującym rynek przewozów i procedowanemu projektu nowelizacji ustawy o transporcie drogowym".
Rozmowy z rządem
W poniedziałek do protestujących taksówkarzy wyszła minister przedsiębiorczości Jadwiga Emilewicz. - Chcemy, aby zapisy, które zostały przygotowane w ustawie, były egzekwowane - mówiła.
Emilewicz przypomniała, że chodzi o zapisy o konieczności posiadania przez taksówkarzy zaświadczenia o stanie zdrowia, posiadania licencji przez wszystkich przewoźników, którzy będą świadczyli usługi przewozowe, konieczności znaczenia samochodów. - Z tym zgadzamy się w stu procentach - podkreśliła minister.
Rząd zaproponował protestującym dalsze rozmowy w tym tygodniu w CDS. Ze strony rządu mieliby w nim wziąć udział przedstawiciele ministerstw Sprawiedliwości, Spraw Wewnętrznych i Administracji, Infrastruktury, Przedsiębiorczości i Technologii, Transportowego Dozoru Technicznego. Termin spotkania ma zostać ustalony po wtorkowym posiedzeniu rządu, a do rozmów mają być zaproszone wszystkie środowiska.
Wcześniej rzecznik resortu infrastruktury Szymon Huptyś mówił, że protest taksówkarzy przeciwko nowym propozycjom ustawowym jest bezzasadny.
Rzecznik przypomniał, że Ministerstwo Infrastruktury opracowało projekt nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, który porządkuje rynek przewozu osób. - W projekcie uwzględniono wiele postulatów zgłaszanych przez taksówkarzy - wskazał Huptyś. - Dzięki nowym przepisom wszystkie podmioty świadczące usługi przewozu osób będą podlegały takim samym przepisom. Tego wymaga uczciwa konkurencja, a właśnie zapewnienie uczciwej konkurencji było podstawowym postulatem taksówkarzy - powiedział rzecznik MI. - Dlatego uważamy, że obawy taksówkarzy związane z projektem ustawy są nieuzasadnione - dodał.
Czego chcą taksówkarze?
Ulice Warszawy blokowali nie tylko przedstawiciele stołecznych korporacji, ale też m.in. Krakowa, Łodzi, Śląska i Trójmiasta.
- To jest nasz ostatni krzyk rozpaczy. (...) Chcielibyśmy, żeby wszyscy przestrzegali tych samych przepisów - powiedział Krzysztof Wypych, kierowca z trzydziestoletnim stażem jednej z korporacji taksówkarskich.
Po południu taksówkarze zgromadzili się przed Kancelarią Premiera, gdzie używali głośnych wuwuzeli, skandowali "Nic o nas bez nas" i wznoszą transparenty, wśród których pojawiały się hasła: "Rząd nas sprzedał za dolary", "Prawo powinno obowiązywać wszystkich" czy "Taksówkarze was rozliczą. Niedługo wybory".
O żądaniach taksówkarzy mówił przed KPRM Dariusz Góralczyk z Komitetu Obrony Taksówkarzy.
- Pierwszy postulat to jest egzekwowanie prawa transportowego. To egzekwowanie ma być natychmiastowe przez powołane do tego służby - powiedział. - Drugi nasz postulat, to obecna ustawa (projekt - red.) ląduje w koszu. Dlatego, że brak egzaminów i wprowadzenie aplikacji jest robione pod Ubera tak, aby z jednego dnia w drugi weszli jako taksówki legalne. Wszyscy, którzy dzisiaj jeżdżą i okradają polskich przedsiębiorców, mieliby się nagle stać legalną korporacją. Na to naszej zgody na pewno nie będzie - dodał. - Trzeci nasz postulat jest jasny i wyraźny: siadamy do stołu i piszemy ustawę. Ale to nie wy, PiS-ie kochany, piszecie nam ustawę. To my wam piszemy ustawę. Bo my wiemy, co jest nam potrzebne, a nie wy wiecie - podkreślał Góralczyk.
Petycja taksówkarzy do premiera
W petycji złożonej 2 kwietnia skierowanej do premiera Mateusza Morawieckiego, taksówkarze zaprotestowali przeciwko "tolerowaniu przez Państwo Polskie działalności firm świadczących usługi przewozowe osób na terenie Rzeczpospolitej Polskiej bez wymaganych uprawnień określonych przepisami prawa obowiązującego w Polsce, w tym również przepisami Unii Europejskiej, prowadzącej do likwidacji tysięcy polskich przedsiębiorstw".
Wysunęli wówczas trzy żądania:
- zaniechania prac nad projektem nowelizacji ustawy o transporcie drogowym oraz o czasie pracy kierowców mającym na celu dalszą deregulację, skutkującą likwidacją zawodu taksówkarza; - bezzwłocznego wydania organom państwowym podległym premierowi nakazu natychmiastowego egzekwowania obowiązujących przepisów wobec wszystkich podmiotów świadczących usługi przewozu osób oraz organizujących takie przewozy; - powołania zespołu do prac nad nowym projektem zmian w ustawie o transporcie drogowym oraz o czasie pracy kierowców z udziałem reprezentatywnych przedstawicieli środowiska taksówkarskiego.
Rządowy projekt
Tego samego dnia rząd przyjął przygotowaną w resorcie infrastruktury nowelizację ustawy o transporcie drogowym oraz niektórych innych ustaw. W projekcie zdefiniowano "pośrednictwo przy przewozie osób" jako działalność gospodarczą polegającą na przekazywaniu zleceń przewozu z wykorzystaniem domen internetowych, aplikacji mobilnych, programów komputerowych oraz systemów teleinformatycznych lub innych środków przekazu informacji. Dotyczyć to będzie przewozu osób samochodem osobowym, pojazdem samochodowym przeznaczonym konstrukcyjnie do przewozu powyżej 7 i nie więcej niż 9 osób łącznie z kierowcą lub przewozu taksówką. Resort infrastruktury podał, że "nowe przepisy tworzą jednakowe wymogi i warunki do równej konkurencji dla podmiotów prowadzących działalność gospodarczą związaną z pośrednictwem przy przewozie osób samochodami osobowymi i taksówkami". "Ich celem jest również zapewnienie bezpieczeństwa pasażerom oraz skuteczniejsza kontrola prawidłowości wykonywania działalności gospodarczej przez pośredników, a także kontrola podmiotów z nimi współpracujących" - dodało ministerstwo. Nowelizacja przewiduje, że "pośrednik będzie musiał sprawdzić, czy podmiot, który realizuje zlecenia na jego rzecz ma ważną licencję. Za niewywiązanie się z tego obowiązku na pośrednika będzie nakładana kara w wysokości 10 tys. zł". "Przy składaniu wniosku o udzielenie licencji na wykonywanie transportu drogowego dotyczącego pośrednictwa przy przewozie osób - przedsiębiorca będzie musiał dołączyć informację o wpisie do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (CEDR) albo przedstawić numer w rejestrze przedsiębiorców w Krajowym Rejestrze Sądowym (KRS)" - poinformowało ministerstwo. Projektodawcy przewidują, że będzie łatwiej i taniej uzyskać licencję. "Projekt ustawy wprowadza ułatwienia w zakresie uzyskania licencji oraz złagodzenie wymagań upoważniających do wykonywania zarobkowego przewozu osób" - podkreślił resort. Przewidziano także możliwość stosowania aplikacji mobilnej, jako alternatywnego urządzenia służącego do naliczania opłaty wobec obecnie stosowanego taksometru i kasy fiskalnej. Uzasadniano, że "stosowanie aplikacji mobilnej będzie możliwe, gdy minister do spraw informatyzacji w porozumieniu z ministrami od spraw: transportu i finansów, określi w rozporządzeniu minimalne wymagania funkcjonalne dla aplikacji mobilnej oraz zabezpieczenia danych przez nią gromadzonych (mając na uwadze konieczność prawidłowego naliczania opłat za przewóz osób)". Ponadto w projekcie zaproponowano również istotne ułatwienia dla osób rozpoczynających działalność związaną z przewozem osób. Przedsiębiorca nie będzie musiał wykazywać zabezpieczenia finansowego, ani przystępować do egzaminu z topografii miejscowości (pow. 100 tys. mieszkańców). Przewidziano natomiast kary 2000 zł, dla kierowcy taksówki, który będzie pobierał zapłatę za kurs niezgodnie z cenami i taryfami ustalonymi przez radę gminy. Nowe przepisy mają obowiązywać od 1 stycznia 2020 r.
"Spełniliśmy wszystkie oczekiwania"
W czwartek minister Adamczyk stwierdził w Radiu Zet, że wyczerpały się podstawy do protestu, ponieważ wszystkie oczekiwania taksówkarzy zostały spełnione. - Wprowadzamy zasady równe dla wszystkich tych, którzy będą wykonywali usługi przewozów pasażerskich - podkreślił.
- Co jeszcze jest ważne: nie wprowadzamy zasady, która każe wszystkim tym, którzy korzystają z aplikacji mobilnych przywołując taksówkę, by tę aplikację wykasować - przepraszam za wyrażenie - ze swojego telefonu. Będziemy mogli korzystać z nowoczesnych technologii. Nie napisaliśmy projektu ustawy przeciwko komuś, przeciwko jakiejkolwiek firmie, przeciwko jakiejkolwiek organizacji - zaznaczył minister infrastruktury.
W niedzielę Adamczyk podkreślał, że zaproponowane w nowelizacji ustawy rozwiązania to nie jest otwarcie rynku. - To jest dopuszczenie do realizowania przewozów taksówkowych przez osoby i firmy, które korzystają z aplikacji mobilnych, ale z drugiej strony zapewnienie uczciwej konkurencji na tym rynku - powtórzył.
- Nie możemy z jednej strony pozwolić, żeby na rynku funkcjonowała szara strefa wykorzystująca nowoczesne technologie i tworzyła konkurencję, z którą nie można nijak walczyć, ale z drugiej strony nie możemy powiedzieć: zamrażamy rynek i nie dopuszczamy do niego nikogo, a szczególnie tych, którzy wykorzystują nowoczesne aplikacje - mówił Adamczyk. Dodał, że taksówkarze też mogą korzystać z takich nowoczesnych narzędzi i wielu z nich to robi.
Autor: tol/mb//bgr / Źródło: tvn24bis.pl, PAP