Ograniczenie handlu w niedziele "to nie jest nic innego, jak powrót do normalności" - stwierdził w programie "Bilans" w TVN24 BiS Alfred Bujara z NSZZ Solidarność. - Pracujemy za dużo, zarabiamy zbyt mało. To, że mamy teraz małe bezrobocie, to, że gospodarka jest w formie, to jest czas, żeby te zaniedbania naprawić - wtóruje Maciej Konieczny z Partii Razem. Tymczasem, zdaniem posła Nowoczesnej Mieczysława Suchonia, zmiany uderzą w małych i średnich przedsiębiorców.
Wciąż nie ma ostatecznej wersji ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele, która miała wejść w życie od stycznia 2018 roku. Po poprawkach projekt zakłada, że handel ma być dozwolony w drugą i czwartą niedzielę miesiąca oraz w dwie kolejne niedziele poprzedzające pierwszy dzień Bożego Narodzenia.
Do przyjęcia przepisów w takim kształcie jednak daleka droga. Zwłaszcza że w połowie listopada premier Beata Szydło stwierdziła, że zakaz handlu powinien obowiązywać we wszystkie niedziele w miesiącu.
- Ja uważam, że takie "trochę tu, trochę tu" rozwiązania nigdy nie są dobre, opowiadam się za tym, żeby były wszystkie niedziele wolne - stwierdziła w RMF FM szefowa rządu. Wcześniej w podobnym tonie wypowiadała się także między innymi minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska.
"Czas żeby naprawić zaniedbania"
Rosną zatem szanse na wejście w życie projektu w pierwotnym kształcie, o co walczy NSZZ Solidarność.
- Ograniczenie handlu w niedziele (jest wprowadzane - red.) po to, żeby ci pracownicy, którzy nie muszą pracować, nie pracowali, a którzy muszą pracować, dostali za to odpowiednie gratyfikacje - tłumaczył Alfred Bujara z NSZZ Solidarność.
- Nie zróbmy z niedzieli zwykłego dnia tygodnia, a tak dzisiaj jest. Pracownicy w handlu pracują w równoważnym czasie pracy i nie mają ani jednej soboty wolnej. Pracują trzy niedziele, a więc pełne trzy weekendy. Dzisiaj pracownik w Polsce pracuje już nawet trzykrotnie wydajniej niż ten sam pracownik w tej samej sieci na Zachodzie za czterokrotnie niższe pieniądze - dodał.
Na tę kwestię uwagę zwracał także Maciej Konieczny z Partii Razem. - Pracujemy rocznie po 2000 godzin, podczas gdy w Europie Zachodniej jest to 1500 godzin. Pracujemy za dużo, zarabiamy zbyt mało - zaznaczył. - To, że mamy teraz małe bezrobocie, to, że gospodarka jest w formie, to jest czas, żeby te zaniedbania naprawić. To jest czas, żeby wprowadzać odważne, propracownicze zmiany - podkreślił.
Bujara zwrócił uwagę, że "dzisiaj w handlu brakuje około 150 tysięcy pracowników". - Nawet pracownicy z Ukrainy nie chcą już pracować w usługach, bo to jest naprawdę ciężka praca. Dzisiaj pracownicy mówią, że to nie jest luksus - podkreślił.
Jego zdaniem wolna niedziela "to nie jest nic innego, jak powrót do normalności". - Jest wiele krajów w Europie Zachodniej, gdzie te kwestie regulują umowy zbiorowe pracy, a u nas pracodawcy przez 27 lat nie chcieli z nami rozmawiać. Wykorzystują pracowników, traktują pracownika przedmiotowo - mówił Alfred Bujara.
Projekt Nowoczesnej
Tymczasem, zdaniem Mieczysława Suchonia, posła Nowoczesnej, zmiany uderzą w małych i średnich przedsiębiorców.
- Polscy przedsiębiorcy, którzy wynajmują powierzchnię w centrach handlowych, stracą (na zmianie przepisów - red.) najbardziej - mówi. Zwraca uwagę, że rykoszetem dostaną także producenci. - Czyli ci, którzy dostarczają towar do marketów. Sprzedaż spadnie, kto na tym ucierpi? Właśnie ci mali producenci - zwrócił uwagę parlamentarzysta.
Nowoczesna sprzeciwia się projektowi ograniczenia handlu w niedziele. Zamiast tego ugrupowanie złożyło projekt zobowiązujący do zapewnienia pracownikom w handlu możliwości wypoczynku w przynajmniej dwie niedziele miesiąca.
Partia zbierała także podpisy pod petycją wzywającą Sejm do zaprzestania dalszych prac nad projektem w sprawie ograniczenia handlu w niedziele.
Zobacz całą rozmowę.
Autor: mb / Źródło: tvn24bis.pl