Niebezpieczny dla zdrowia smog dokucza Polakom szczególnie zimą, gdy rozpoczyna się palenie w domowych piecykach i kominkach. Z problemem postanowił uporać się resort rozwoju, który przygotował przepisy w sprawie wymagań dla kotłów. Branża wskazuje jednak, że ministerstwo chce narzucić "bardzo wyśrubowane normy w krótkim horyzoncie czasowym", a nie wszystkich Polaków stać na droższe kotły i odejście od spalania węgla.
Ministerstwo Rozwoju przygotowało projekt rozporządzenia w sprawie wymagań dla kotłów na paliwo stałe o mocy nie większej niż 500 kW. Ma on sprawić, że dostępne będą w sprzedaży oraz dopuszczone do montaży wyłącznie kotły o najlepszych parametrach emisyjnych, czyli klasy piątej.
Tanie kotły
Obecnie największym zainteresowaniem wśród nabywców – głównie ze względu na niską cenę – cieszą się kotły najtańsze, a tym samym o bardzo niskich parametrach dotyczących ich emisyjności.
"Urządzenia te nie mają – jak ma to miejsce w instalacjach przemysłowych – filtrów eliminujących emisje niebezpiecznych związków do powietrza. Tym samym producenci dostarczają na rynek przede wszystkim najtańsze kotły, które są najmniej przyjazne środowisku. Pośrednio ma to wpływ na niski poziom innowacyjności polskich producentów kotłów na paliwo stałe" - poinformowało tvn24bis.pl ministerstwo.
Zgodnie z projektem rozporządzenia kotły wprowadzane do obrotu będą musiały spełniać zaostrzone normy od stycznia 2018 r. Dodatkowo, kotły wyprodukowane do końca grudnia 2017 r. będą mogły być wprowadzone na rynek do 1 października 2018 r.
Projekt rozporządzenia był konsultowany publicznie od 30 września do 30 października. Jak się okazuje, przepisy wydają się części przedsiębiorców bardzo ostre.
Poprawa jakości powietrza
- Jeśli chodzi o normy dla kotłów, to stoimy na stanowisku, że przygotowane przez MR rozporządzenie narzuca bardzo wyśrubowane normy w krótkim horyzoncie czasowym. Naszym zdaniem wystarczyłoby wprowadzenie na początek norm klasy trzeciej dla kotłów - podkreśla Łukasz Horbacz, członek zarządu Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla.
Jago zdaniem, zmiana z kotłów pozaklasowych, które obecnie mają 80 proc. udziału w rynku, na trzecią klasę, "szczególnie taką bez rusztu awaryjnego do spalania czegokolwiek, w tym śmieci" pozwoli na skokową poprawę jakości powietrza, nie obciążając użytkowników zbyt wysokimi kosztami.
- Kocioł trzeciej klasy jest o połowę tańszy od kotła piątej klasy, co nie jest bez znaczenia dla finansów użytkowników. Także ogrzewanie węglem jest wciąż o połowę tańsze niż ciepło sieciowe albo gaz - podkreśla.
Dodaje, że wiele osób nie stać na odejście od węgla, bo średnio już teraz wydajemy na ciepło 12 proc. dochodów przy unijnej średniej 6 proc.
Unijne przepisy
Branża producentów kotłów nie ucieknie jednak od poprawy ich standardów. Od 2020 r. wchodzi w życie rozporządzenie unijne (tzw. dyrektywa ecodesign) dotyczące norm emisyjnych.
"Także de facto rozporządzenie Ministerstwa Rozwoju przygotuje rynek już ponad rok wcześniej na ostrzejsze normy" - czytamy w przesłanym tvn24bis.pl stanowisku.
Jak wskazują eksperci, rekordowe poziomy zanieczyszczenia zobaczymy jeszcze wielokrotnie. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest spalanie w domowych kotłach paliw stałych.
- Trzeba podkreślić, że jak do tej pory jest to działanie zgodne z polskim prawem, co prowadzi do pytań, co polskie władze zamierzają z tym problemem zrobić. Okazuje się, że zatruwanie atmosfery polskich miast jest procederem zupełnie legalnym – mówi Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.
Uchwały antysmogowe
Piotr Siergiej wskazuje, że do dziś jedynym działaniem realnie przyczyniającym się do poprawy powietrza jest krakowska uchwała antysmogowa.
- Na efekty podjętych w Krakowie działań przyjdzie nam jeszcze poczekać. Tylko w tym roku planowana jet wymiana około 6 tys. kotłów. Do 2019 wymienione zostaną wszystkie kotły na paliwa stałe - wskazuje.
Dodaje, że prowadzone są wprawdzie prace nad uchwałami antysmogowymi w województwach śląskim i małopolskim, a Ministerstwo Rozwoju zapowiedziało wprowadzenie rozporządzenia dotyczącego kotłów na paliwa stałe, które poprawi sytuację. - Niestety działania są dopiero w fazie planów i konsultacji, więc musimy czekać na ich wejście w życie - zauważa.
Palący problem – smog. „To, co wrzucamy do paleniska, może zabić”:
Autor: MS / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock