Zakaz handlu w większość niedziel, przewidujący jednak odstępstwa m.in. dla aptek, stacji benzynowych i kiosków - przewiduje projekt ustawy NSZZ Solidarność. Zdaniem Andrzeja Falińskiego z Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji zakaz handlu w niedzielę odbije się na dostawcach, konsumentach i przede wszystkim na rynku pracy. - Pracę może stracić 30-35 tys. osób - argumentował.
W czwartek powołany został komitet, który będzie zbierał podpisy poparcia dla projektu ograniczenia handlu w niedzielę. - Chcemy powołać dzisiaj komitet inicjatywy obywatelskiej, wypracować ustawę, zgłosić ją do marszałka i zbierać podpisy (...). My mamy już projekt przygotowany - poinformował w czwartek dziennikarzy przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność Alfred Bujara. Jak wyjaśnił rzecznik prasowy przewodniczącego KK NSZZ "Solidarność" Marek Lewandowski, projekt Solidarności jest projektem "wyjściowym" dla Komitetu i w jego ocenie "nie zmieni się on znacząco". W skład powołanego w Warszawie Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej Ograniczającej Handel w Niedziele, zwanej "Wolną Niedzielą", wchodzą przedstawiciele związków zawodowych, organizacji pracodawców, organizacji pozarządowych oraz pracowników. Komitet musi zebrać przynajmniej 100 tys. podpisów obywateli, by projekt ustawy dot. ograniczeń handlu w niedzielę mógł zostać przekazany do Sejmu.
Co w projekcie?
"Handel oraz wykonywanie innych czynności sprzedażowych w niedziele w placówkach handlowych są zakazane" - czytamy w projekcie, zaprezentowanym w czwartek przez NSZZ Solidarność. "Handel (...) w wigilię Bożego Narodzenia i Wielką Sobotę są dozwolone do godziny 14:00" - zaznaczono w dokumencie. Projekt przewiduje szereg odstępstw od zakazu. Nie byłoby go - według propozycji - w kolejne dwie ostatnie niedziele w roku kalendarzowym przed Świętami Bożego Narodzenia, w ostatnią niedzielę przypadającą przed Świętami Wielkanocnymi i w drugą niedzielę lipca. Odstępstwa dotyczyłyby też m.in.: sklepów, gdzie "czynności sprzedażowe" wykonuje wyłącznie przedsiębiorca prowadzący indywidualną działalność gospodarczą, stacji benzynowych nieprzekraczających 150 m kw., piekarni zlokalizowanych przy zakładach produkcyjnych prowadzących sprzedaż produktów własnej produkcji w godz. 6-13. Handel w niedzielę - wynika z projektu - mógłby też się odbywać m.in. w aptekach i punktach aptecznych, w kioskach nieprzekraczających 50 m kw. powierzchni użytkowej, w których sprzedaż gazet, czasopism i biletów stanowi minimum 30 proc. miesięcznego obrotu placówki (rozumianego jako przychód ze sprzedaży); w placówkach handlowych prowadzących sprzedaż pamiątek, upominków lub dewocjonaliów, w których sprzedaż wiodąca tych produktów stanowi minimum 30 proc. miesięcznego obrotu, w placówkach handlowych zlokalizowanych w zakładach hotelarskich, zakładach opieki zdrowotnej i innych placówkach służby zdrowia przeznaczonych dla osób, których stan zdrowia wymaga całodobowych lub całodziennych świadczeń zdrowotnych oraz w zakładach prowadzących działalność w zakresie kultury, oświaty, turystyki i wypoczynku. Wyjęte spod zakazu byłyby też m.in.: placówki handlowe nieprzekraczające 25 m kw. powierzchni użytkowej usytuowane w obiektach do obsługi pasażerów, m.in. w portach lotniczych, dworcach autobusowych oraz kolejowych, prowadzących sprzedaż towarów na promach i w samolotach; w kwiaciarniach nieprzekraczających 50 m kw. powierzchni użytkowej, w których sprzedaż kwiatów stanowi minimum 30 proc. miesięcznego obrotu placówki. Ponadto autorzy projektu proponują, by handel w niedzielę był dopuszczony m.in. w strefach wolnocłowych i podmiotach działających na rzecz handlu nieprzekraczających 100 m kw. powierzchni użytkowej usytuowanych na terenie gmin, które posiadają status uzdrowiska.
To ekonomicznie absurdalne
Zdecydowanym przeciwnikiem wprowadzenia zakazy handlu w niedzielę jest Andrzej Faliński z Polskiej Organizacja Handlu i Dystrybucji. - Jestem przeciwny z powodów ekonomicznych, handel jest istotną częścią polskiej gospodarki. Wycięcie 1/7 czasu pracy jest po prostu ekonomicznie absurdalne - tłumaczył. Zwrócił też uwagę, że są sklepy, które realizują w niedzielę nawet 20-25 proc. swojej sprzedaży. Jego zdaniem zakaz handlu odbije się na dostawcach, konsumentach i przede wszystkim na rynku pracy. - My to liczyliśmy, pracę może stracić 30-35 tys. osób, ale niektórzy mówili o 40 tys. osób - tłumaczył.
Autor: tol / Źródło: tvn24bis.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock