Z 200 zł maksymalnie, na 200 zł minimalnie - tak nowe przepisy Ministerstwa Zdrowia zmieniły cenę badań lekarskich kandydatów na prawo jazdy. Z pozoru zmiana to niewielka, ale w praktyce oznacza czterokrotną podwyżkę, bo dotąd za badanie przyszli kierowcy płacili zwykle 50 złotych. - Ta podwyżka zagraża działalności biznesowej szkół jazdy - grzmią przedstawiciele branży. - Wysokość opłaty jest wynikiem analizy przeprowadzonej w oparciu o wiele kryteriów - wyjaśnia rzecznik ministerstwa.
Każdy przyszły kierowca, zanim wsiądzie do samochodu z "Elką" na dachu musi przejść badanie lekarskie. Ich cenę dotąd określało rozporządzenie ministra zdrowia z 2004 roku. Według tych przepisów maksymalne stawki za badania lekarskie dla najpopularniejszych kategorii A i B, czyli na motocykle i samochody osobowe wynosiły 200 zł.
Nowe prawo
Jednak 20 lipca 2014 roku zaczęło obowiązywać nowe rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie badań lekarskich osób ubiegających się o uprawnienia do kierowania pojazdami i kierowców. Według nowych przepisów badanie lekarskie dla kandydatów na prawo jazdy ma kosztować 200 złotych.
Co ważne, nie jest to już kwota maksymalna, ale minimalna. Oznacza to, że, o ile w poprzednim stanie prawnym przeprowadzający badanie lekarz mógł wystawić rachunek zarówno na 50 złotych, jak i na 200 zł, to teraz badany kursant musi zapłacić nie mniej niż 200 zł. To przekłada się na całościowy koszt kursu na prawo jazdy.
- Teraz do ceny kursu na kategorię B, który kosztuje ok. 1400 zł trzeba doliczyć nie 50, a 200 zł za badanie lekarskie. A to już odbija się na ilości klientów i działalności branży - mówi w rozmowie z tvn24bis.pl jeden z właścicieli szkoły jazdy. - Do tego kursant musi doliczyć też koszt egzaminu teoretycznego i praktycznego. Dla części klientów to już za dużo - dodaje.
Niekorzystne zmiany?
Prezes Polskiej Izby Gospodarczej Ośrodków Szkolenia (PIGOSK) Krzysztof Szymański twierdzi, że zmiany niekorzystnie wpłyną na działalność wielu firm. - Dla klienta na koszt kursu na prawo jazdy składa się koszt badania lekarskiego, egzaminu i szkolenia, a więc większa cena badania lekarskiego, którą czterokrotnie podniesiono wpłynie negatywnie na naszą działalność, bo podniesie całościową cenę kursów - twierdzi Szymański i dodaje, że dotąd normą była cena 50 złotych za badanie lekarskie na kategorię A i B. - Wcześniejsze 200 złotych, to była cena maksymalna za badanie lekarskie, a lekarze brali 50 złotych od kursanta. Teraz jest minimum 200 zł i każdy lekarz musi tyle brać, bo tak nakazuje mu prawo. Ten nagły skok do 200 zł jest bardzo nierozsądny. To aż czterokrotny wzrost, który nie jest spowodowany np. wzrostem kosztów lekarzy, który przeprowadzają badania. Ta podwyżka nie ma żadnego uzasadnienia - uważa Szymański.
Mniej klientów?
Szymański twierdzi, iż wyższa ogólna cena kursu sprawia, że ośrodki szkolenia kierowców będą miały mniej klientów. - Trzeba pamiętać, że nasi klienci to głównie osoby młode, studenci i uczniowie, którzy o pieniądze na kurs muszą prosić rodziców, bo sami nie mają dochodów albo są one bardzo niskie. Ta podwyżka to działanie szkodliwe dla branży, szczególnie, że zabiera im część klientów - przekonuje Szymański.
Za drogie
Prezes PIGOSK twierdzi, że stawka 200 zł za niewymagające większych nakładów badanie lekarskie ma się nijak do cen rynkowych w prywatnych gabinetach. - Za 150 zł można zaplanować badanie u profesora medycyny, który musi dojechać jeszcze do mniejszej miejscowości, a więc ma koszty. Ta podwyżka to błąd i nie powinno się tak stanowić prawa - ocenia Szymański.
Resort odpowiada
Ministerstwo Zdrowia wyjaśnia, że przepisy z 2004 roku określały jedynie, że maksymalna stawka za badanie lekarskie m.in. na kategorie A i B wynosiła 200 zł. Teraz opłata wynosi nie mniej niż 200 złotych.
- Wysokość opłaty jest wynikiem analizy przeprowadzonej w oparciu o wiele kryteriów. Wśród nich jest zakres badania lekarskiego, które obejmuje ocenę stanu zdrowia osoby badanej w celu stwierdzenia istnienia lub braku przeciwwskazań zdrowotnych do kierowania pojazdami - tłumaczy rzecznik resortu zdrowia Krzysztof Bąk.
Przekonuje też, że w porównaniu z poprzednim stanem prawnym zmienił się zakres badania lekarskiego. Teraz obejmują one dodatkowe kryteria zdrowotne, które lekarz przeprowadzający badanie musi uwzględnić.
Jakie zmiany?
Według nowych przepisów w czasie badania lekarz ma sprawdzić 12 ważnych kryteriów, które decydują, czy dana osoba może być dopuszczona do kursu na prawo jazdy. Wśród nich jest m.in. badanie wzroku, słuchu, serca, nerek, czy układu nerwowego. Lekarz sprawdza też, czy przyszły kierowca jest cukrzykiem, jaki jest jego stan psychiczny i czy zdradza objawy uzależnienia od alkoholu lub leków. Jednak porównując zakres badania z 2004 roku i z 2014 roku można zauważyć, że lekarz u przyszłego kierowcy sprawdzi dodatkowo tylko układ oddechowy oraz to, czy badany nie jest chory na padaczkę.
Resort zdrowa ustalając wysokość opłaty za badanie lekarskie brał też pod uwagę częstotliwość kierowania badanych osób na dodatkowe konsultacje specjalistycznie. Z danych Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi wynika bowiem, że u ok. 15 proc. z nich wykrywano padaczkę.
Średnie ceny
- Wśród kryteriów decydujących o wysokości opłaty za badanie były też ceny specjalistycznych konsultacji lekarskich realizowanych w ramach kontraktów z NFZ w województwach mazowieckim, dolnośląskim i warmińsko-mazurskim. A także ceny konsultacji i badań diagnostycznych w pracowniach medycyny pracy we wszystkich województwach - tłumaczy Krzysztof Bąk.
Rzecznik ministerstwa dodaje, że nowe rozporządzenie, a więc i jego cena była skonsultowana z trzydziestoma instytucjami. Wśród nich były m.in. NSZZ "Solidarność", czy Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych. Nie było jednak żadnej instytucji reprezentującej ośrodki nauki jazdy.
Lepiej u rodzinnego?
Prezes Polskiej Izby Gospodarczej Ośrodków Szkolenia kierowców twierdzi, że badanie lekarskie przyszłych kierowców powinno odbywać się w gabinecie lekarza rodzinnego.
- Zna on doskonale swoich pacjentów i wie czy mają oni medyczne przeciwwskazania do zostania kierowcą - twierdzi Szymański. Dodaje, iż już teraz lekarze mają świadomość, że ta usługa nie jest warta 200 zł. - To może prowadzić do sytuacji patologicznych, w których lekarze będą dzielić się częścią opłaty z właścicielami OSK, aby ci korzystali właśnie z ich usług - przewiduje.
Autor: Marek Szymaniak/mn / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24