Na razie nie będzie opłat dla aut osobowych na zbudowanych już państwowych autostradach - informuje w poniedziałkowym wydaniu "Rzeczpospolita".
"Korki na autostradowych bramkach nie znikną przez najbliższe kilka lat. To zła wiadomość. Dobra jest taka, że na razie nie będziemy płacić za przejazd tymi drogami, na których powinno być pobierane myto" - pisze dziennik.
Nowy termin
"Zapowiadany od czterech lat przez kolejnych ministrów infrastruktury nowy elektroniczny system poboru opłat, który miał działać od 3 listopada 2018 r. i objąć także samochody osobowe na płatnych autostradach (i zlikwidować korki na bramkach - red.), nie ruszy w tym terminie. Obecnie trudno nawet przewidzieć, kiedy to może się stać, a ministerstwo infrastruktury nie planuje na razie zwiększenia liczby odcinków, za które mieliby płacić kierowcy aut do 3,5 t." - czytamy.
Chodzi o specjalną ustawę przekazującą pobór opłat na drogach do Głównego Inspektora Transportu Drogowego. Do GITD zostaną przeniesione wszystkie kompetencje związane z systemem poboru opłaty elektronicznej oraz opłaty za przejazd autostradą na odcinkach zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Obecnie zarządzanie systemem poboru opłat dla GDDKiA realizuje firma Kapsch, której kontrakt kończy się w listopadzie.
- Po dokonaniu przejęcia GITD planuje podjąć prace zmierzające do modyfikacji funkcjonalności Krajowego Systemu Poboru Opłat, tak by go udoskonalić i zwiększyć jego efektywność. Obecnie nie jest możliwe określenie, które kierunki okażą się najbardziej perspektywiczne - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Szymon Huptyś, rzecznik resortu infrastruktury.
Autostrady bez opłat
Dziennik zauważa, że odwlekanie decyzji o wyborze nowego systemu poboru opłat i jednocześnie objęcia nim wszystkich pojazdów poruszających się po polskich autostradach mocno odbija się na wpływach do Krajowego Funduszu Drogowego, z którego finansowane są inwestycje drogowe w Polsce.
– Przykładowo: odcinek autostrady A2 pomiędzy Łodzią a Warszawą mógłby przynieść ok. 98,5 mln zł rocznie, licząc według obowiązującej na państwowych trasach stawki 10 gr/km. A to pozwoliłoby budować każdego roku od jednej do trzech obwodnic w małych miasteczkach – mówi Michał Beim, ekspert Instytutu Sobieskiego. Objęcie opłatami całej sieci przyniosłoby rocznie nawet kilkaset milionów złotych.
Jak zauważa dziennik, obecnie płatne odcinki autostrad, zarządzane zarówno przez państwo, jak i koncesjonariuszy, liczą łącznie 712,4 km, bezpłatnych autostrad mamy natomiast 909 km.
Autor: tol//dap / Źródło: PAP, Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: shutteratock