- Jest niedobór pracowników i pracodawcy o nich walczą, a jedną z metod tej walki jest podnoszenie wynagrodzeń - wskazuje prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak.
Główny Urząd Statystyczny podał w piątek, że wynagrodzenie w kwietniu w ujęciu rocznym wzrosło o 7,8 proc., po wzroście o 6,7 proc. w poprzednim miesiącu, natomiast zatrudnienie w kwietniu rok do roku wzrosło o 3,7 proc., po wzroście o 3,7 proc. w marcu. Jak podkreślił szef Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP), polska gospodarka jest rozpędzona. - Korzysta w największej mierze z europejskiej koniunktury, która jest znakomita - powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową. Kaźmierczak uważa, że w naszym kraju wzrost płac nie nawiązuje do wzrostu wydajności i produktywności. - To dla gospodarki w dłuższym okresie jest niedobre - ocenił. - Wzrost wynika z presji płacowej, jest niedobór pracowników i pracodawcy o nich walczą. A jedną z metod tej walki jest podnoszenie wynagrodzeń - powiedział.
Wyraził opinię, że pensje rosną w Polsce za szybko. Jak wskazał, presję płacową widać szczególnie w branżach, które rozkwitają w okresie koniunktury. - W tym czasie bardzo mocno do góry idzie zawsze budownictwo. Tutaj płace rosną bardzo mocno. Zakontraktowanie nawet do małych robót poważnego fachowca z referencjami trwa bardzo długo - powiedział.
Na emigracji
Kaźmierczak nawiązał też do emigracji zarobkowej Polaków. Jak mówił, wprawdzie problem wyjazdów z kraju osób młodych już się ustabilizował, "ale nie ma powrotów". Zdaniem szefa ZPP na tę kwestię trzeba spojrzeć z kilku stron. - Przede wszystkim należy odpowiedzieć na pytanie, kto wyjeżdżał - ludzie z małych miast. Nie tyle wyjeżdżali z Polski do Anglii czy Niemiec, ale z małego miasteczka i rozważali większe miasta - Wrocław, Glasgow czy Southampton - wskazał. Według niego porównywali w tych miastach głównie dwie rzeczy: - Koszt wynajmu mieszkania w stosunku do zarobków oraz wysokość opodatkowania najniższych wynagrodzeń. Polska, w odniesieniu do tych dwóch czynników, dla młodych ludzi bardzo ważnych, wypadała fatalnie - powiedział. Zaznaczył, że w Polsce relacje tych wskaźników, decydujące dla wyjazdów młodych osób, zasadniczo się nie zmieniły, mimo wzrostu zarobków. - Dalej mamy drastyczne opodatkowanie najniższych wynagrodzeń i dalej mamy relatywnie wysoki koszt wynajmu mieszkania w stosunku do zarobków. Dopóki się nie usunie tych dwóch przyczyn, to młodzi nie będą wracać - ocenił. Na decyzję o pozostaniu na emigracji wpływa też sytuacja rodzinna - dodał. - Jeśli nie wrócą do kraju, zanim ich dzieci pójdą do szkoły, najczęściej pozostają za granicą - wskazał Kaźmierczak. Jak przypomniał, nasza gospodarka jest obecnie w cyklu koniunkturalnym wzrostu, "a potem będzie recesja". Uważa jednak, że nie dojdzie do niej w tym, czy przyszłym roku.
Płace a stopy procentowe
Na jeszcze inny aspekt wzrostu wynagrodzeń zwrócili uwagę analitycy mBank Reaserch. "Przyspieszenie wynagrodzeń następuje dosłownie dwa dni po konferencji prasowej Rady Polityki Pieniężnej", na której kwestie presji płacowej zostały ponownie zbagatelizowane. Nie sądzimy, aby odczyt płac sam w sobie mógł zmienić status quo w łonie RPP, zwłaszcza że towarzyszy mu również całkiem wysoki wzrost produktywności pracy" - napisano w komentarzu do danych GUS.
Co do informacji dotyczących wzrostu zatrudnienia, analitycy zwracają uwagę, że "odczyt potwierdza nie tyle stabilizację, co niewielki dryf w kierunku coraz mniejszych wzrostów zatrudnienia (możemy obserwować niebawem spadki w ujęciu miesięcznym). Wynika to z zacieśnienia na rynku pracy, które przejawia się m.in. w problemach ze znalezieniem pracowników (widocznych w coraz dłuższym czasie potrzebnym do zapełnienia wakatów)".
Autor: ps//bgr / Źródło: PAP, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock