Jeszcze przed sprzedażą aktywów Lotosu, Orlen zapłacił doradcom, by wycenili wartość sprzedawanych aktywów. Jak poinformował Business Insider, z raportów doradców wynika, że aktywa Lotosu sprzedano poniżej przedstawionej wyceny. - Ciężko Orlenowi będzie podważyć coś, za co zapłacił, zakładam, że duże pieniądze, bo takie doradztwo to nie jest tania sprawa - stwierdził na antenie TVN24 Bartłomiej Godusławski z BI.
Co wiedział Orlen i ówczesny prezes płockiego koncernu Daniel Obajtek o wycenach aktywów Lotosu wcześniej? - Wiedział wszystko. Sam te wyceny zlecił. To byli kluczowi doradcy transakcyjni dla Orlenu. To Orlen im zlecił za zadanie wycenienie tych wszystkich aktywów, które musiały być sprzedane, jeżeli chcieliśmy mieć fuzję - powiedział w TVN24 Bartłomiej Godusławski, zastępca redaktora naczelnego portalu Business Insider.
BI napisał, że jeszcze przed sprzedażą części aktywów Lotosu firma konsultingowa EY oraz oddział Banku Pekao przeprowadziły analizę wartości tych aktywów i ich wycena była znacznie wyższa niż to, ile za nie ostatecznie zapłacono.
Godusławski wskazał, że ta wycena była przeprowadzono "przedziałowo, bo taki doradca też nie jest w stanie określić tej wartości punktowo". - To jest zawsze bardzo trudne. Natomiast przedziałowo to już nam daje jakiś obraz przy różnych założeniach, dwie metody wyceny. I ten przedział dość szeroki, ale jednak nawet na tym minimalnym poziomie znacznie wyższy od kwoty sprzedaży tych aktywów. Pięć miliardów złotych taka jest wartość wszystkich (aktywów), które kupili Saudyjczycy, Węgrzy i Polacy. To jest taka zsumowana kwota. Natomiast doradcy wycenili, że minimalna wartość tych aktywów to jest 6,6 miliarda złotych - wyjaśnił gość TVN24.
Dodał jednak, że "doradcy zastrzegli też w swoim raporcie, bo to też jest dość istotne, że być może nie uda się uzyskać od kupujących takiej ceny, jaka powinna być w tym przedziale i to się stało".
Wskazał przy tym, że górna wartość dokonanej wyceny była "już taka bliska temu, co NIK obliczył", czyli "około 10 miliardów złotych".
- NIK, przypomnijmy, w swoim raporcie stwierdził, że co najmniej 5 miliardów złotych poniżej wartości były te aktywa sprzedane. Raport NIK-u i metoda szacowania wartości została podważona przez Orlen. Ciężko Orlenowi będzie podważyć coś, za co zapłacił, zakładam, że duże pieniądze, bo takie doradztwo to nie jest tania sprawa - stwierdził Godusławski.
Zobacz reportaż "Czarno na białym": Fuzja (nie)kontrolowana
"Być może należało się zastanowić, czy faktycznie fuzja ma sens"
Zastępca redaktora naczelnego portalu Business Insider był też pytany o działania ówczesnego ministra aktywów państwowych Jacka Sasina. NIK napisała w raporcie, że szef MAP "nieprawidłowo sprawował w imieniu Skarbu Państwa nadzór nad procesem połączenia ww. spółek. Nierzetelnie wykonał część swych obowiązków i przedłożył Radzie Ministrów wniosek o wyrażenie zgody na połączenie PKN Orlen z Grupą Lotos nie dysponując do tego wystarczającymi przesłankami".
- Jacek Sasin jako minister aktywów państwowych reprezentował Skarb Państwa. W Orlenie, przed fuzją Skarb Państwa miał ponad 27 procent akcji, natomiast dzięki specjalnym uprawnieniom kontrolował całą spółkę. To Jacek Sasin przygotowywał projekt uchwały dla Rady Ministrów, która musiała wyrazić zgodę na połączenie obu spółek. To Jacek Sasin po stronie politycznej był odpowiedzialny za to, aby ta fuzja przebiegła w sposób właściwy. Oczywiście, zarząd, rada nadzorcza Orlenu - to jest najważniejsza rola - wskazał Godusławski.
W jego ocenie "być może, na którymś etapie tej transakcji należało się zastanowić, czy faktycznie fuzja ma sens". - Skoro nie jesteśmy w stanie otrzymać takiej ceny za wybrane aktywa Lotosu, jaką wartość widzą eksperci - doradcy, którzy są uznanymi ekspertami - to być może należało zrezygnować z tego procesu - zauważył.
- Trzeba też pamiętać, że ten proces na początku mógł mieć nawet sens, ale później, kiedy do gry wkroczyła Komisja Europejska i powiedziała: "jak połączycie dwie gigantyczne firmy na polskim rynku, to konkurencja będzie zaburzona, więc żeby ta konkurencja nie była zaburzona, to musicie sprzedać to, to i to". Być może wtedy należało się zastanowić, czy środki zaradcze, które Komisja (Europejska) postawiła przed Orlenem w tej sprawie, nie były zbyt daleko idące i czy ta fuzja po ich realizacji, nadal miała sens - zwracał uwagę gość TVN24.
Godusławski przypominał, że "Daniel Obajtek przekonywał, Jacek Sasin był do tego przekonany, że (fuzja) nadal miała sens". - Ale być może był taki moment, w którym należało stworzyć dwa alternatywne scenariusze - czy Lotos, Orlen oddzielnie, czy fuzja, i pokazać społeczeństwu w sposób bardzo transparentny i uczciwy, jakie będą koszty obu rozwiązań. Tego nie wiemy, bo od początku nas przekonywano, że jedyną opcją i najlepszą opcją jest fuzja - podsumował.
Koszt sprzedanych udziałów - wyliczenia EY i Pekao
Jak podał Business Insider, udziały w Rafinerii Gdańskiej trafiły do globalnego giganta naftowego Saudi Aramco, który zapłacił za nie około 1,15 mld zł (wartość księgowa to około 2,5 mld zł). "EY zastosował dwie metody wyceny, standardowe przy szacowaniu wartości aktywów. Według pierwszej (DCF – metoda zdyskontowanych przepływów pieniężnych) szacunkowa wartość 30 proc. udziałów w rafinerii wynosiła 4,6 mld zł (średnia). Minimalna wartość tych aktywów – według EY to 3,6 mld zł, a maksymalna 5,8 mld zł" - napisał BI.
Dodał, że "drugim sposobem wyceny, jaki zastosowała firma konsultingowa, była metoda mnożnikowa" i "tutaj średnia wartość udziałów w Rafinerii Gdańskiej została wyliczona na ok. 4,1 mld zł, a rozpiętość przedziału wyceny wynosiła od 2,9 mld zł do 5,3 mld zł".
"W obu przypadkach więc wyceny są zdecydowanie wyższe niż kwoty, jakie znalazły się w umowach z Saudyjczykami. Co ciekawe są one zbliżone do szacunków przedstawionych przez kontrolerów NIK, którzy pakiet 30 proc. udziałów w gdańskim zakładzie wycenili na ok. 4,6 mld zł i na tej podstawie uznali, że zostały one sprzedane o ok. 3,5 mld zł poniżej wartości" - wskazał portal.
Napisał także: "Według naszych źródeł EY poinformował też koncern kierowany przez Daniela Obajtka, że nie może zagwarantować, że uda się od Saudyjczyków uzyskać taką ceną za udziały w Rafinerii Gdańskiej, jak wynika z wycen. Dzisiaj wiadomo już, że oferta złożona przez Saudi Aramco i zaakceptowana przez Orlen nie mieści się nawet w widełkach wartości oszacowanych przez EY".
"Drugim z kluczowych doradców transakcyjnych Orlenu był Pekao Investment Banking (Pekao IB). To spółka-córka kontrolowanego pośrednio przez państwo Banku Pekao. Orlen wynajął Pekao IB do wyceny konkretnej paczek aktywów Lotosu m.in. hurtowej działalności – przejął ją Saudi Aramco czy stacji paliw, które trafiły do węgierskiego koncernu MOL. Spółka państwowego banku robiła także wyceny aktywów logistycznych i produkcji asfaltu, które kupiła polska spółka Unimot oraz gałęzi biznesu gdańskiego koncernu skoncentrowanych na produkcji biopaliw i paliw lotniczych" - poinformował BI.
Dodał: "Jedną z najważniejszych części Lotosu, którego wartość oszacował Pekao IB była działalność hurtowa. Saudyjczycy zapłacili za nią Orlenowi ok. 1 mld zł. Co pokazywały wyceny, którymi dysponowała spółka kierowana przez Daniela Obajtka? Eksperci oszacowali, że biznes hurtowy był wart średnio 1,4 mld zł lub 1,6 mld zł w zależności od przyjętej metodologii wyceny. W pierwszym przypadku przedział wycen wynosił 1,4-1,6 mld zł, a w drugim 1,5-1,75 mld zł".
Raport NIK o fuzji Orlenu i Lotosu
Według Najwyższej Izby Kontroli Orlen, w związku z realizacją środków zaradczych przy fuzji z Lotosem, zbył podmiotom prywatnym aktywa co najmniej o 5 mld zł poniżej szacowanej przez Izbę ich wartości. Jak wskazała NIK, zbycie udziałów Rafinerii Gdańskiej na rzecz Aramco nastąpiło poniżej wartości wyceny o ok. 3,5 mld zł.
W skład całej paczki transakcyjnej kupionej przez Aramco wchodziły również działalność hurtowa oraz zakup 50 proc. udziałów Lotos Air–BP wraz z umową sprzedaży paliwa lotniczego. Z szacunków Izby wynika, że "łącznie zapłata za aktywa zakupione przez Aramco powinna wynieść 9,4 mld zł". Tymczasem koncern zapłacił 2,2 mld zł, a więc - tak jak wcześniej informowali reporterzy "Czarno na białym" - 7,2 mld mniej.
W ocenie NIK fuzja Orlenu i Lotosu wywołała "istotne ryzyka" dla bezpieczeństwa paliwowego Polski. Saudyjczycy otrzymali także prawo do wetowania decyzji strategicznych. Z kolei Skarb Państwa stracił kontrolę nad 20 proc. produktów rafineryjnych wytwarzanych w Polsce - wskazała w swoim raporcie Izba.
Sam Orlen do tej pory utrzymywał, że ustalenia NIK są bezwartościowe, sporządzone przy użyciu błędnej metodologii, z wykorzystaniem danych niemających nic wspólnego ze stanem faktycznym.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: DarSzach/Shutterstock