NSZZ "Solidarność" działający w sieci Biedronka rozpoczął spór zbiorowy z pracodawcą - poinformowali w środę związkowcy, którzy domagają się między innymi skrócenia godzin pracy w soboty oraz zwiększenia zatrudnienia w sklepach. "Do środowego popołudnia nie wpłynęło do nas żadne oficjalne pismo w tej sprawie" - odpowiada przedstawiciel spółki i dodaje, że wydłużenie godzin otwarcia sklepów nie skutkowało wydłużeniem indywidualnego czasu pracy pracowników.
O rozpoczęciu sporu Solidarność poinformowała na swojej stronie internetowej.
Dłuższy czas pracy
"O tej porze naprawdę mało kto robi zakupy i utarg jest bardzo mały. Zdarzają się za to agresywni klienci pod wpływem alkoholu czy innych używek. W ostatnich miesiącach wiele razy otrzymywaliśmy od pracowników z całego kraju informacje, że do sklepów musiała być wzywana policja. Biedronka wydłużyła godziny pracy do późnych godzin nocnych, ale nie zapewniła sklepom i pracownikom właściwej ochrony" - podkreślił przewodniczący Solidarności w Jeronimo Martins Polska Piotr Adamczak. Jak zaznaczył, zamknięcie sklepu nie oznacza, że pracownicy od razu mogą wyjść do domu. "Trzeba jeszcze uporządkować sklep, podliczyć kasy i wykonać wiele innych czynności. W efekcie pracownicy wychodzą około północy. Nasze sklepy są i w dużych miastach, gdzie o tej porze jeżdżą jeszcze autobusy, i w małych miejscowościach, gdzie tej komunikacji nie ma" - zwrócił uwagę Adamczak.
Żądania związkowców
Związkowcy domagają się zwiększenia zatrudnienia w sklepach. Argumentują, że pracownicy sieci skarżą się, iż są obarczani pracą ponad siły.
"Poziom zatrudnienia na poszczególnych sklepach jest taki sam lub mniejszy niż na przykład 10 lat temu. Tymczasem w tym okresie znacząco wzrósł asortyment. Nie trzeba pracować w Biedronce, żeby zobaczyć, że pracowników jest za mało. Klienci też widzą, jak pracownicy biegają po sklepie, wykładają towar, wypiekają pieczywo, a w międzyczasie obsługują klientów na kasie, gdy zrobi się kolejka" - oświadczył szef związku w Biedronce. Solidarność domaga się również wprowadzenia regulaminu wynagradzania, nowego regulaminu pracy oraz zmiany systemu premiowego, który - w ocenie związkowców - jest niesprawiedliwy. "Premie w naszej sieci są oparte na sprecyzowanych kryteriach, a jednocześnie mają charakter uznaniowy, więc koniec końców to, czy pracownik dostanie premię, czy nie, zależy od arbitralnej decyzji przełożonych. W praktyce wygląda to tak, że z jednej strony Biedronka chwali się w mediach podwyżkami wynagrodzeń, a z drugiej pozbawia pracowników premii" - wskazał Adamczak. Dodał, że pismo w tej sprawie zostało wysłane do pracodawcy we wtorek.
Stanowisko spółki
O komentarz poprosiliśmy przedstawicieli spółki. Arkadiusz Mierzwa, kierownik ds. komunikacji korporacyjnej w Jeronimo Martins Polska poinformował tvn24bis.pl, że "do środowego popołudnia nie wpłynęło do nas żadne oficjalne pismo w tej sprawie, więc nie sposób odnieść się do jego treści". Mierzwa dodał jednak, że "wydłużenie godzin otwarcia sklepów nie skutkowało wydłużeniem indywidualnego czasu pracy pracowników". Ten się nie zmienił. "Wszystkie nasze sklepy są objęte systemem ochrony stałej lub mobilnej" - mówi nam Arkadiusz Mierzwa i wylicza, że na koniec pierwszego półrocza br. w firmie zatrudnionych było ok. 66 tys. osób, o niemal 5 tys. więcej niż przed rokiem.
Rozmowy z pracodawcą
Zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych po złożeniu żądań przez stronę związkową rozpoczną się rokowania z pracodawcą.
"Jeżeli nie przyniosą one porozumienia, kolejnym etapem są mediacje z udziałem mediatora wyznaczonego przez resort rodziny, pracy i polityki społecznej. Jeśli i one zakończą się fiaskiem, w firmie może dojść nawet do strajku generalnego" - przypominają związkowcy.
Autor: mb//sta / Źródło: PAP, tvn24bis.pl