Emerytura w wieku 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn - to propozycja prezydenta Andrzeja Dudy. W środę projekt ustawy trafił do Sejmu. PiS chciałby, aby nowy-stary wiek emerytalny obowiązywał już od 2016 r. Sprawdź, co się zmieni.
Reforma emerytalna polegająca na stopniowym wydłużaniu wieku emerytalnego do docelowych 67 lat dla kobiet i mężczyzn została uchwalona przez Parlament w maju 2012 r. Inicjatorem zmian była Platforma Obywatelska.
Teraz po ponad trzech latach do Sejmu trafił prezydencki projekt zmian w ustawie. Obniżenie wieku emerytalnego było jedną z najważniejszych obietnic wyborczych Prawa i Sprawiedliwości oraz prezydenta Andrzeja Dudy.
1. Szybciej na emeryturę
Głównym celem projektu jest przywrócenie poprzedniego wieku emerytalnego. To znaczy, że kobiety będą mogły skorzystać ze świadczenia w wieku 60 lat, a mężczyźni 65 lat.
Projekt ustawy w tej sprawie prezydent złożył w Sejmie już we wrześniu, ale Parlament nie zdążył zająć się tą propozycją. Teraz o powrocie do poprzedniego wieku emerytalnego zadecydują posłowie nowej kadencji.
Prezydencki projekt zakłada też wprowadzenie minimalnego okresu składkowego. Na wcześniejszą emeryturę przejdą kobiety z co najmniej 20-letnim stażem pracy, a w przypadku mężczyzn minimalny okres składkowy ma wynosić 25 lat.
Projekt ustawy daje możliwość wyboru i zapisane w nim jest "prawo do emerytury, a nie obowiązek przejścia na emeryturę".
2. Termin wejścia zmian
Prezydencki projekt złożony w Sejmie zakłada, że ustawa miałaby wejść w życie z dniem 1 stycznia 2016 r.
Determinację widać także w samym rządzie. W ocenie premier Beaty Szydło to jest "ten dobry moment, żeby dyskutować o tym projekcie". - My jesteśmy zdeterminowani, jeśli chodzi o rząd Prawa i Sprawiedliwości, żeby obniżyć wiek emerytalny dla kobiet do 60. roku życia i 65. roku życia dla mężczyzn - zadeklarowała szefowa rządu.
Premier przypomniała, że PiS i ona sama osobiście zapewniali w kampanii wyborczej, że ich celem jest obniżenie wieku emerytalnego.
3. Niższe emerytury
Obniżenie wieku emerytalnego oznacza dużo niższe świadczenia. Zwracali na to uwagę eksperci, a także sama Kancelaria Prezydenta w uzasadnieniu do ustawy.
Henryk Kowalczyk szef Komitetu Stałego Rady Ministrów w środę przyznał, że osoby, które zdecydują się na wcześniejsze przejście na emeryturę, mogą otrzymać nawet o 30 proc. niższe świadczenie, niż gdyby pracowały do 67. roku życia.
O te słowa pytana była również premier Beata Szydło. - My przede wszystkim dajemy Polakom wybór, to jest założenie ustawy, która została przedstawiona przez prezydenta. (...) Polacy powinni mieć wybór, kiedy chcą przechodzić na emeryturę - wyjaśniła szefowa rządu. Jak dodała, jeśli ktoś czuje się na siłach, chce dłużej pracować, ma pracę, to oczywiście może pracować dłużej.
Pytanie, czy pracodawcy będą chcieli zatrudniać osoby, którym już przysługują świadczenia.
4. Koszty zmian
Jak wynika z projektu, łączny koszt zmian dla sektora finansów publicznych wprowadzonych projektowaną ustawą miałby wynieść za lata 2016-2019 około 40 mld zł.
W perspektywie długoterminowej obniżenie wieku emerytalnego może przełożyć się jednak na dalsze zwiększenie wydatków na świadczenia emerytalne, co przyznają sami autorzy ustawy.
Jak jednak zapewniła w środę premier Beata Szydło, "wszystko jest zbilansowane". - Myśmy pokazali źródło finansowania i w tej chwili - jeżeli projekt zostanie przyjęty, jeżeli wejdzie w życie - to nie ucierpią na tym finanse publiczne - zadeklarowała szefowa polskiego rządu.
5. Reforma - tak, ale...
Co ciekawe, klub PSL zapowiedział, że opowie się za dalszymi pracami w komisji nad projektem i nie złoży wniosku o jego odrzucenie, mimo że projekt ludowców, przewidujący przechodzenie na emeryturę po 40 latach stażu pracy, został w taki właśnie sposób potraktowany pod koniec listopada.
- Projekt PSL był procedowany przez około półtorej godziny w Wysokiej Izbie, szkoda, że te projekty nie mogły się spotkać - mówił Władysław Kosiniak-Kamysz, przedstawiając stanowisko ludowców. Podkreślił jednak, że PSL nie pozwoli wyrzucić swojego projektu "do niszczarki" i będzie zgłaszało odpowiednie poprawki, uwzględniające staż pracy, podczas prac w komisji. - Projekt 40 lat stażu pracy jest dużo lepszy niż to, co dzisiaj przedstawia Kancelaria Prezydenta. On daje wolność wyboru i uzależnia prawo przejścia na emeryturę od zgromadzonych składek. To niewątpliwie wpływa na wysokość emerytury - uzasadniał.
Reszta opozycji nie zostawia jednak na prezydenckim projekcie suchej nitki.
Według Izabeli Leszczyny z Platformy Obywatelskiej reforma emerytalna proponowana przez prezydenta rozpocznie destabilizację finansów publicznych. Jak oceniła, prezydent, proponując obniżenie wieku emerytalnego, dołączył do "rujnowania bezpieczeństwa finansowego Polski". Była wiceminister finansów podkreśliła, że proponowane przez prezydenta zmiany spowodują obniżenie świadczeń emerytalnych, szczególnie dla kobiet, o niemal 70 proc. - Chcecie wepchać ludzi w nędzę i z pewnością PO na to się nie zgodzi - konkludowała.
W podobnym tonie wypowiadał się również Ryszard Petru, przedstawiający stanowisko Nowoczesnej. - Ten projekt jest niedobry dla Polaków, niedobry dla przyszłych pokoleń i bardzo niekorzystny dla kobiet. Obniżacie emerytury kobietom o ponad 1500 zł - uzasadniał Petru.
- Obniżając wiek emerytalny, skazujecie kobiety na bardzo niskie emerytury, rzędu 900-1000 zł. I to jest smutna prawda. Pani minister (Anna Surówka-Pasek, która przedstawiała projekt posłom - red.) mówiła, że jeżeli kobiety będą chciały dłużej pracować, to będą mogły. (...) Rzeczywistość jest taka, że często pracodawcy wypychają kobiety na emeryturę w wieku 60 lat. To jest masowe - wskazał szef Nowoczesnej.
Autor: mb/gry / Źródło: tvn24bis.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock