- Bombardiery to nowe samoloty cieszące się bardzo dobrymi wskaźnikami niezawodności - zapewnił w rozmowie z TVN24 Adrian Kubicki, rzecznik prasowy PLL LOT. To komentarz przewoźnika do kolejnego w tym roku przypadku problemów z podwoziem w maszynach tego typu.
Wczoraj pisaliśmy o problemach samolotu Bombardier Q400, który lata w barwach LOT. Lądowanie maszyny lecącej z Wrocławia do Warszawy na Lotnisku Chopina zabezpieczała straż pożarna. To już kolejny podobny incydent z samolotem tego typu w ostatnim czasie.
Adrian Kubicki, rzecznik prasowy PLL LOT, stwierdził jednak w rozmowie z TVN24, że nie ma powodu do obaw o bezpieczeństwo lotów bombardierami.
- Nawet jeżeli chcielibyśmy udowodnić, że temu typowi samolotu dzieje się coś statystycznie częściej niż innym samolotom, to trzeba pamiętać, że to samolot, który wykonuje najwięcej lotów w naszej flocie - podkreślił.
Jak poinformował, te samoloty wykonały od początku roku ponad 12 tysięcy rejsów. - To oznacza około 10 do 15 rejsów każdego dnia - wskazywał Kubicki.
"Prawo serii"
Cezary Orzech, ekspert do spraw lotnictwa, kłopoty z podwoziem określił mianem "prawa serii".
- To się zdarza na całym świecie. Sądzę, że w Bombardierze pracuje się nad rozwiązaniem tego problemu, bo to przede wszystkim źle działa wizerunkowo na firmę - zwracał uwagę.
Ekspert nie uważa jednak, by "usterki były na tyle poważne, aby mogły zagrozić bezpieczeństwu lotu".
- Tutaj jest jakiś feler wynikający nie tyle ze złej konstrukcji podwozia, ale z urządzeń zapobiegawczych, które alarmują w każdym przypadku, kiedy coś się nie domknie albo coś nie zadziała jak należy i wówczas piloci podejmują decyzję, żeby albo zawrócić samolot albo poprosić o asystę straży pożarnej - tłumaczył Orzech.
Kolejne problemy
To nie pierwsze problemy z tego typu maszyną w tym roku. Bombardier Q400 PLL LOT o numerze SP-EQG trzy razy w tym roku awaryjnie lądował na Lotnisku Chopina. Ostatnio 21 sierpnia. Za drugim razem - w lipcu - przyczyną również były problemy techniczne związane z podwoziem maszyny. Wówczas samolot, podobnie jak w poniedziałek, leciał z Warszawy do Gdańska, ale zawrócił na Lotnisko Chopina krótko po starcie. Za pierwszym razem - w styczniu - samolot lądował z uszkodzoną blokadą przedniego podwozia. Po dotknięciu ziemi koła samolotu złożyły się, a samolot uderzył kadłubem o pas startowy. Nikomu z pasażerów ani załogi nic się nie stało. W efekcie tego zdarzenia na cztery godziny trzeba było zamknąć całe lotnisko.
Autor: mb / Źródło: tvnwarszawa.tvn24.pl, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24