Eksperci są świadomi, że całego świata motoryzacyjnego nie podbije, ale na pewno niejedno serce mocniej zabije na jej widok. Syrenka, czyli motoryzacyjny symbol PRL, dostał drugie życie. Zakład, który chce ją produkować, otrzymał homologację dla auta. To zaś oznacza, że nowe Syreny mogą za jakiś czas znów podróżować po polskich drogach. Materiał "Faktów" TVN.
Tak naprawdę to nie Syrena, a S201. Oficjalnie, bo nieoficjalnie wystarczy spojrzeć, bo wiedzieć co to takiego. Nowy, pierwszy od lat, polski samochód. Powstał w Kutnie.
- Układ napędza przednie koła, pięciobiegowa skrzynia biegów, zawieszenie z przodu typowe na McPhersonie, z tyłu belka wleczona. Także to standardowa konstrukcja jeśli chodzi o samochód miejski - podkreśla Andrzej Stasiak, główny konstruktor S201 z AMZ Kutno.
Co w przyszłości?
S201 wzbudza skrajne uczucia. Jej karoseria z kompozytów jednym się podoba a innym nie. - Z samochodami jest, jak z kobietami. Nie ma kobiety, która podoba się wszystkim - ocenia Patryk Mikiciuk, dziennikarz TVN Turbo. Syrenka swoją poprzedniczkę przypomina kształtem. Nie ciągnie za sobą charakterystycznej chmury dymu, nie ma też dawnego brzmienia silnika. Generalnie jest inna. Na razie nie wiadomo, kiedy auto trafi do produkcji i sprzedaży. Gotowych jest kilka egzemplarzy. Zagadką jest też ostateczna cena. Wstępnie mówiło się o 50-60 tys. zł. Już jednak wiadomo, że będzie wyższa.
Autor: mn/gry / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN