Jestem za wprowadzeniem weryfikacji szczepień w miejscu pracy - powiedział w programie "Jeden na Jeden" na antenie TVN24 wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk. Zastrzegł jednak, że należy zadbać o bezpieczeństwo danych osobowych pracowników. Szef resortu rolnictwa odniósł się też do rekompensat za wzrost cen energii, inflacji oraz podwyżek stóp procentowych.
- Jeżeli zabezpieczymy to, żeby nie wyciekały dane, informacje (o pracownikach - red.), to jestem za - mówił Kowalczyk o projekcie ustawy umożliwiającej sprawdzenie przez pracodawcę, czy pracownik jest zaszczepiony.
- Pracodawcy mogą dobrze regulować pracownikami - zaszczepionych wysyłać do kontaktu z klientami, a niezaszczepionych przesuwać w inne miejsce, by nie tracili, ale żeby było bezpieczniej i żeby nie rozprzestrzeniał się COVID - mówił.
Wicepremier uważa, że w Polsce nie powinno być obowiązkowych szczepień. - Obowiązkowych szczepień nie ma w Polsce i myślę, że nie będzie. Każdy ma swoją wolność, każdy odpowiada za swoje zdrowie i życie, niech tak zostanie. Natomiast jeśli narusza (osoba niezaszczepiona - red.) swoim zachowaniem zdrowie i życie innych, to myślę, że ograniczenia są dość istotne - mówił.
- Obowiązkowe szczepienia byłyby pewnie trudne do realizacji dodał wicepremier.
Kowalczyk zastrzegł jednocześnie, że wspierałby możliwość wprowadzenia obowiązku szczepień dla pracowników ochrony zdrowia.
Według organizacji pracodawców przedsiębiorcy od dawna czekają na przepisy umożliwiające im sprawdzenie, który pracownik jest zaszczepiony przeciwko COVID-19, ponieważ przepisy takie pozwoliłyby zapewnić bezpieczne warunki zatrudnienia w zakładach pracy.
Z badania przeprowadzonego przez Konfederację Lewiatan na początku sierpnia tego roku wynika, że 80 proc. pracodawców uważa, że powinno mieć dostęp do informacji, ilu pracowników w ich firmie zostało zaszczepionych i którzy są to pracownicy.
Również Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) podkreśla, że środowiska gospodarcze od dawna zwracają uwagę na konieczność szybkiego przyjęcia przepisów dotyczących weryfikacji szczepień wśród pracowników.
Zdaniem ZPP informacja o szczepieniu pracownika pozwoli skuteczniej zarządzać ryzykiem epidemicznym na poziomie poszczególnych zakładów, w rezultacie może istotnie przyczynić się do zmniejszenia liczby zakażeń.
Rekompensaty za wzrost cen prądu
Henryk Kowalczyk był też pytany, ilu mieszkańców wsi dostanie dopłaty do rachunków za prąd. - Nie wiem. To będzie zależało od ich zamożności, bo taka jest przymiarka. Szacuje się, że może to być około trzech milionów osób, wszystko zależy od dochodów i zamożności - mówił.
Dodał, że kryterium będzie to "ile ktoś zarabia". - Jeśli cena prądu wpłynie na duży ubytek w jego budżecie to otrzyma częściową rekompensatę, czyli tak zwaną tarczę antyinflacyjną spowodowaną wzrostem cen energii - powiedział.
Poinformował, że rekompensaty mają zacząć być wypłacane od 1 stycznia. - Ale również można je wprowadzić w lutym, marcu z mocą od 1 stycznia. Jeżeli chodzi o opóźnienie, to (ewentualnie kwestia - red.) kilku tygodni - dodał.
Marcin Zaborski zwrócił uwagę, że przy obniżeniu stawki VAT na prąd wszyscy płacilibyśmy mniejsze rachunki. Dziennikarz zapytał, dlaczego takie rozwiązanie nie może wejść w życie. - Bo wszyscy moglibyśmy skorzystać, a dobrze, żeby skorzystali ci którzy najbardziej tego potrzebują. Jeżeli już pomagamy, to pomagamy najuboższym - stwierdził wicepremier i minister rolnictwa.
Inflacja a wzrost wynagrodzeń
Henryk Kowalczyk odniósł się też do wynagrodzeń w budżetówce. Marcin Zaborski zapytał, czy wzrost zarobków był tam wyższy niż inflacja.
- Za ostatni rok nie. Natomiast przymiarka jest taka, że sfera budżetowa otrzyma 6 proc. podwyżki na przełomie roku. To jest mniej niż inflacja, natomiast nie wiadomo ile wyniesie ona w przyszłym roku. Mam nadzieję, że będzie mniejsza - powiedział.
Podwyżka stóp procentowych
Odnosząc się do podwyżek stóp procentowych Kowalczyk mówił, że "prezes Glapiński ma dylemat". - Ja to rozumiem. Każde podniesienie stóp procentowych, bo tylko tak można regulować inflację, powoduje hamowanie gospodarki. Myślę, że ten wzrost gospodarczy po pandemii powoduje inflację i to nie jest zjawisko tylko w Polsce. W Europie, całej Unii Europejskiej inflacja już jest ponad 4 proc. - dodał.
- Faktem jest, że duszenie inflacji poprzez stopy procentowe może zawrócić gospodarkę. Ja bym się bał takich radykalnych rozwiązań. Pamiętam lata 90-te, gdy Balcerowicz zdusił inflację niszcząc gospodarkę. Bezrobocie jest w tej chwili bardzo małe i to jest ta wielka zasługa, że mamy w Polsce oczywiście presję płacową, to jest fakt, inflacyjna rzecz, ceny energii niezależne zupełnie od nas, te kilka rzeczy się nakłada. Ważne jest, by zarobki rosły szybciej niż inflacja. Nie mówimy tutaj tylko o sferze budżetowej, ale o wszystkich zarobkach – mówił Kowalczyk.
Nowy minister rolnictwa odniósł się także do wywiadu na antenie Radia Zet, podczas którego mówił o ratach kredytów, które ulegną zmianie przez podwyższenie poziomu stóp procentowych. Prowadząca program Beata Lubecka powołała się wtedy na wyliczenia, według których przeciętna rata kredytu wzrośnie o 221 złotych. - Więcej? Nie sądzę. Chyba nie potrafią liczyć. No jak przez 1 proc. można płacić (więcej -red.) 200 złotych miesięcznie. Trzeba to po prostu policzyć, a nie opowiadać takie rzeczy - mówił.
Pytany, czy doliczył się, o ile wzrosły raty kredytów powiedział: "wtedy powiedziałem to pochopnie". - Jest to możliwe (taka podwyżka - red.) przy wysokich kredytach, jeżeli kredyt przekracza 200 tysięcy w danym momencie to jest to możliwe. Ja posłużyłem się skrótem myślowym o średniej kredytowej, a nie najwyższych kredytach - mówił.
- Powinienem mówić precyzyjniej, a nie że wszystkie kredyty, bo to nie wszystkie - ocenił.
Zdaniem Henryka Kowalczyka przy robieniu zakupów w kieszeni zostaje mu teraz więcej niż w poprzednich latach. Dopytywany przez Marcina Zaborowskiego przyznał jednak, że dostał niedawno 40-procentową podwyżkę.
- Tylko dwa lata temu była obniżka o 20 proc. Na inflację, podwyżki, na to co zostaje w kieszeni trzeba patrzeć nie w okresie kilku miesięcy, ale kilku lat - mówił. Zwrócił uwagę m. in. na wzrost płacy minimalnej.
Emerytury
Marcin Zaborski zwrócił uwagę, że za rządów PiS zwiększyła się liczba emerytów, którzy nie wypracowali sobie świadczenia w wysokości najniższej emerytury.
- To jest oczywiście problem przechodzenia na emerytury i stażu. Myślę, że pomoc dla osób najniżej zarabiających jest na tyle duża, że nie ma żadnego porównania, jeżeli chodzi o stan finansowy rodzin, nawet najuboższych, w porównaniu z poprzednimi latami - powiedział Kowalczyk.
Odniósł się też do emerytur stażowych. - Prawdopodobnie (takie przepisy - red.) będą - mówił. Dodał, że nad regulacjami pracuje "prawdopodobnie prezydent".
Źródło: TVN24