Dwa spotkania władz Polskich Linii Lotniczych LOT ze stroną społeczną jak dotąd nie przyniosły porozumienia w sprawie planowanych zwolnień grupowych. Pracę ma stracić około 300 osób. Czasu na porozumienie w tej sprawie jest coraz mniej, tymczasem rośnie lista zastrzeżeń kierowanych przez związki w kierunku przedstawicieli narodowego przewoźnika.
Pod koniec ubiegłego roku do związków zawodowych w spółce trafiło zawiadomienie na podstawie ustawy o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników. Zwolnienia grupowe mają objąć łącznie około 300 pracowników.
Trudne negocjacje
W ocenie Agnieszki Szelągowskiej, przewodniczącej Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego, "w trakcie dotychczasowych spotkań konsultacyjnych Spółka nie przedstawiła żadnych danych, mogących potwierdzać konieczność przeprowadzenia zwolnień grupowych".
"Pierwotnie nie udzielała nawet informacji co do liczby pracowników w poszczególnych grupach zawodowych, przewidzianych do zwolnienia" - dodała. Takie informacje zostały przekazane podczas spotkania, które miało miejsce w ostatni piątek. Spółka poinformowała, że zwolnienia mają objąć: 150 pracowników personelu pokładowego, 50 pracowników personelu lotniczego i 100 pracowników personelu naziemnego. To odpowiednio ponad: 28 procent, 18 procent i 11 procent wszystkich pracowników zatrudnionych na etacie na tych stanowiskach.
"Szczegóły, dotyczące kryteriów doboru pracowników do zwolnienia, Spółka przedstawiła 8 stycznia, a więc 11 dni przed upływem terminu do zawarcia ewentualnego porozumienia. Nie jest więc możliwe, aby w terminie od 20 stycznia do 28 lutego wręczyć 300 pracownikom wypowiedzenia pracy w oparciu o uzgodnione kryteria, przesiewając przez nie 1665 osób. Nasuwa się wniosek, że zaproponowane przez pracodawcę kryteria, w rzeczywistości nie podlegają konsultacjom, a dobór pracowników do zwolnienia został już jednostronnie przeprowadzony" - oceniła Szelągowska.
Ponadto zwróciła uwagę, że PLL LOT nie realizują "obowiązku wskazanego w art. 2 ust. 5 ustawy z dnia 13 marca 2003 r. o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników poprzez zatajanie istotnych informacji dotyczących sytuacji ekonomiczno-finansowej Spółki".
LOT wyjaśnia
Biuro prasowe PLL LOT w odpowiedzi przesłanej TVN24 Biznes wskazało, że w wyniku kryzysu spowodowanego pandemią branża będzie ponosić straty jeszcze przez długi czas, a ruch lotniczy nie powróci do swoich rozmiarów przez kolejne cztery lata. "Według IATA liczba planowanych do wykonania rejsów w tym roku będzie o 43 procent niższa niż w 2019" - wskazali przedstawiciele narodowego przewoźnika.
Podkreślili, że "LOT, w odróżnieniu od wielu innych przewoźników, dąży do utrzymania większości zespołu". Jednocześnie dodali jednak, że zwolnienia są konieczne.
"Niemniej realizując zatwierdzony przez Komisję Europejską plan pomocy publicznej musimy dostosować się do warunków rynkowych i między innymi ograniczyć zatrudnienie o ok. 300 osób. Stosunkowo niewielkie ograniczenie zatrudnienia w przypadku PLL LOT jest możliwe dzięki oszczędnościom wypracowanym przede wszystkim na umowach leasingu samolotów, finansowanych przez zagraniczne instytucje" - czytamy w przesłanej nam odpowiedzi.
Przedstawiciele polskiej linii zapewnili, że zależy im na transparentności. "Zależy nam na tym, aby odejścia z LOT odbywały się na transparentnych zasadach a opuszczający nas pracownicy otrzymali odpowiednie pakiety wsparcia. Zaproponowaliśmy stronie związkowej wspólne wypracowanie zasad w tym zakresie" - podało biuro prasowe.
"Zaproponowaliśmy związkom zawodowym kryteria, którymi będziemy się w tym procesie kierować. Wśród nich są między innymi kryterium związane ze stosunkiem do obowiązków pracowniczych, kompetencyjne czy dyscyplinarne. Pracownicy opuszczający PLL LOT otrzymają też odpowiednie pakiety wsparcia obejmujące odprawy, wsparcie doradcze, a ci którzy ze względu na pandemię mieli zmniejszony wymiar czasu pracy, otrzymają świadczenie finansowe w takim wymiarze, jakby pracowali na cały etat" - wskazano.
Zdaniem przedstawicieli narodowego przewoźnika proces dostosowywania zatrudnienia do obecnych warunków rynkowych i zatwierdzonego przez Komisję Europejską planu zostanie zakończony w pierwszym kwartale tego roku. Przeprowadzenie zwolnień grupowych zaplanowano bowiem w okresie od 20 stycznia do 28 lutego.
"Antypracownicza polityka"
Lista zastrzeżeń zgłaszanych przez związkowców jest jednak dłuższa. W ocenie ZZPPiL spółka "prowadzi antypracowniczą politykę dążącą do wyeliminowania pracowników zatrudnionych na umowach o pracę". "W tym samym czasie podpisuje kontrakty z innymi firmami zewnętrznymi na te same stanowiska na okres 3 lat. Otrzymana pomoc państwowa mająca przeciwdziałać negatywnym skutkom COVID-19 nie tylko nie wspiera pracowników, których aktualnie wynagrodzenie wynosi 1700-1900 zł netto, ale również promuje dyskryminację w sposobie zatrudnienia, przydzielania pracy, a nawet całkowicie jej pozbawia dokonując nieuzasadnionych ekonomicznie, zwolnień grupowych" - wyjaśniła Agnieszka Szelągowska.
Przekazała, że "sposób zarządzania pracownikami w PLL LOT S.A. od października 2020 roku doprowadził do złożenia ponad 160 pozwów sądowych pracowniczych przeciwko pracodawcy".
"Dalsze łamanie przepisów ustaw, niewypłacanie należnych pieniędzy oraz nieuzasadnione kryteria zwolnień grupowych z pewnością przyczynią do kolejnych a otrzymaną pomoc finansową, zamiast na uzasadnioną ekonomicznie restrukturyzację Spółki, pochłoną odszkodowania" - stwierdziła Szelągowska.
Dlatego Związek postuluje o zaniechanie programu zwolnień grupowych. "Można wysunąć wniosek, że Zarząd PLL LOT S.A. działa na szkodę spółki a program zwolnień grupowych nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia. Postulujemy zatem o jego zaniechanie".
Kilka dni temu informowaliśmy, że Związkowa Alternatywa apeluje o "natychmiastową reakcję rządu oraz zwołanie sejmowej Komisji Infrastruktury, która zajęłaby się sytuacją narodowego przewoźnika". Twierdzi, że "zarząd PLL LOT z prezesem Rafałem Milczarskim na czele prowadzi działania na szkodę narodowego przewoźnika".
Związkowa Alternatywa - podobnie jak ZZPPiL - również zwróciła uwagę, że LOT w coraz większym stopniu opiera się na współpracy z firmami zewnętrznymi. "Od ponad pięciu lat narodowy przewoźnik zatrudnia pilotów i stewardessy wyłącznie w ramach kontraktów B2B. Dzieje się tak, chociaż osoby samozatrudnione wykonują dokładnie te same obowiązki i mają ten sam rodzaj podległości, co pracownicy etatowi. Obecnie firma chce dokonać zwolnień grupowych, a zarazem zdecydowaną większość lotów obsługują samozatrudnieni. Innymi słowy narodowy przewoźnik wspiera śmieciowe samozatrudnienie i świadomie ogranicza liczbę pracowników etatowych. Warto też podkreślić, że obecnie firma wciąż prowadzi rekrutacje i szuka nowych pracowników" - mogliśmy przeczytać w komunikacie.
Postanowiliśmy wysłać pytania do Ministerstwa Aktywów Państwowych, czy zamierza zaangażować się w trwające negocjacje, jednak do momentu opublikowania artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi w tej sprawie.
Coraz mniej czasu na porozumienie
Czasu na porozumienie między pracodawcą a stroną społeczną jest coraz mniej. Termin ten upłynie bowiem w następny wtorek, 19 stycznia.
"W przypadku niezawarcia porozumienia z zakładowymi organizacjami związkowymi, Pracodawca uprawniony jest do wprowadzenia jednostronnie Regulaminu zwolnień grupowych, uwzględniając, w miarę możliwości, propozycje przedstawione w ramach konsultacji przez zakładowe organizacje związkowe" - wyjaśniła przewodnicząca ZZPPiL.
Pod koniec grudnia rząd przyjął uchwałę w sprawie Programu wsparcia Polskich Linii Lotniczych LOT S.A. Zakłada on, że spółka otrzyma niemal 3 mld zł - 1,8 mld zł w formie pożyczki, a 1,1 mld zł przez podniesienie kapitału spółki o tę kwotę. W uzasadnieniu podkreślono, że działania państwa w zakresie udzielenia pomocy publicznej przewoźnikowi lotniczemu wpisują się w działania prowadzone przez inne kraje. Jako przykład wskazano Lufthansę i Air France.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock