- Załóż sobie, że te najbliższe dwa-trzy lata będą gorsze, niż to, co jest teraz – mówi wprost Marek Zuber, ekonomista. Czy można przygotować się na spowolnienie gospodarcze? Przygotowaliśmy cztery rady, które warto przeanalizować.
Po latach świetnej koniunktury idzie spowolnienie. To, że nadejdzie widać chociażby w danych makroekonomicznych. W połowie 2018 roku PKB Polski rosło o 5,5 proc., dziś rośnie o 4 proc.
Na spowolnienie wskazuje też np. wskaźnik PMI, badający nastroje w przemyśle spadł w październiku do poziomu najniższego od dziesięciu lat.
W ubiegłym miesiącu wskaźnik wyniósł 45,6 punktu - podała w poniedziałek firma IHS Markit. Zdaniem autorów badania wyniki sygnalizują "pogłębienie kryzysu w polskim sektorze przemysłowym".
O tym, że będzie ciężej wspominał nawet Jarosław Kaczyński zaraz po wygranych wyborach parlamentarnych. To ostrzeżenie powtórzył w piątek, podczas prezentacji składu nowego rządu. - Chcemy dokonać postępu i chcemy odeprzeć także niebezpieczeństwa, które mogą się pojawić, na przykład związane z możliwym poważniejszym spowolnieniem gospodarczym, bo nie chcę używać słowa kryzys - powiedział szef PiS.
Jak zatem przygotować się na to, co niechybnie nadejdzie? Oto cztery kwestie, na które naszym zdaniem warto spojrzeć i przeanalizować:
Zbuduj poduszkę finansową
- Tak dobrze, jak jest teraz nie może być wiecznie - mówi w rozmowie z tvn24bis.pl Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments. – Przede wszystkim trzeba oszczędzać. Z resztą, jak pokazują dane GUS, Polacy już to robią – dodaje.
I rzeczywiście, pierwszy raz w historii większość Polaków twierdzi, że oszczędza – wynika z badania koniunktury konsumenckiej Głównego Urzędu Statystycznego.
Od 1997 roku, gdy GUS zaczął badać koniunkturę konsumencką w Polsce, wskaźnik dotyczący oszczędzania zawsze był na minusie.
- Załóż sobie, że te najbliższe dwa-trzy lata będą gorsze, niż to, co jest teraz – mówi wprost Marek Zuber, ekonomista. - Jeżeli chcesz coś kupić i wziąć na to kredyt albo pozbyć się oszczędności, to pytanie, czy to jest na pewno najlepszy moment, by to robić. Bo jeśli coś się pogorszy, będziesz mieć niższe wynagrodzenie albo stracisz pracę, nawet na jakiś okres, i będzie trudniej ten kredyt spłacić. A jeśli nie bierzesz kredytu, a pozbywasz się oszczędności, to pozbywasz się rezerwy na ten trudniejszy okres - tłumaczy.
Zabezpiecz inwestycje
Oszczędzanie warto zacząć od razu. Nawet niewielkie, miesięczne, regularne wpłaty na lokatę czy depozyt mogą przynieść niezły zysk.
- Jeśli rodzina jest w stanie do 1000 złotych regularnie odkładać co miesiąc, to warto przyjrzeć się produktom bankowym, bo na lokatach czy depozytach można w promocyjnych ofertach zarobić nawet 4 procent w skali roku. Oprócz tego można rozważyć kupno obligacji indeksowanych inflacją – mówi Bartosz Turek.
Warto przyjrzeć się inwestycjom krótkoterminowym – akcjom czy obligacjom korporacyjnym – te papiery są bardziej podatne na kryzys niż np. obligacje skarbowe.
- Akcje i pochodne mogą być źródłem strat w najbliższych latach - ostrzega Marek Zuber. I dodaje, że nie jest to najlepszy czas by je kupować. - Moim zdaniem to nie moment na agresywne inwestowanie, oczywiście są wyjątki, spółki które mimo wszystko rosną, ale co do zasady powstrzymywałbym się od inwestowania w akcje. Raczej bezpieczne rzeczy jak obligacje skarbowe czy lokaty, które nie dają nam jakiś specjalnych odsetek w tej chwili, ale przynajmniej nie będziemy mieli strat - mówi.
A może ewentualne nadwyżki gotówki zainwestować w nieruchomości? Mieszkania w Polsce, czy to na rynku wtórnym czy pierwotnym, drożeją. Eurostat opublikował dane na temat cen mieszkań w II kwartale 2019 r., z których wynika, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy w Polsce wzrosły one o 8 proc. To dwukrotnie szybszy wzrost niż średnio w UE.
Wpływ na to mają z jednej strony rosnące koszty prac budowlanych, z drugiej wysoki popyt między innymi ze strony inwestorów prywatnych, którzy ze względu na mało atrakcyjne oprocentowanie lokat bankowych i innych instrumentów inwestycyjnych widzą w zakupie nieruchomości mieszkaniowych bezpieczny depozyt dla swojego kapitału.
W październikowym raporcie Narodowego Banku Polskiego o stanie budownictwa w Polsce czytamy, że inwestycja mieszkaniowa - nie uwzględniając kosztów transakcyjnych - nadal była krótkookresowo opłacalna.
"Przy założeniu średniej wysokości czynszu możliwego do uzyskania w Warszawie i sześciu większych miastach, rentowność inwestycji mieszkaniowej nadal była wysoka względem oprocentowania lokaty bankowej, nieco niższa względem rentowności 10-letnich obligacji skarbowych i pozostała zbliżona do stopy kapitalizacji uzyskiwanej na rynku nieruchomości komercyjnych" - wskazano.
Niektórzy ekonomiści ostrzegają, że na rynku nieruchomości może powoli urosnąć bańka, która w przypadku spowolnienia gospodarki pęknie i doprowadzi do znacznego spadku cen mieszkań. Tego zagrożenia nie widzi jednak Narodowy Bank Polski. - Żadne badania tego nie potwierdzają, żaden ośrodek, żadne bieżące dane z banków, nie mamy z niczym takim do czynienia - ocenił niedawno jego prezes Adam Glapińki. - Po stronie podaży też nie ma takich (niepokojących - red.) sygnałów, żeby była jakaś bańka - dodał.
"Najbardziej prawdopodobny scenariusz dla rynku nieruchomości na najbliższe lata, to dalsze wzrosty cen, po których w pewnym momencie przyjdzie zakończenie boomu i łagodne przejście do spowolnienia" - ocenia z kolei analityk Expandera Jarosław Sadowski. Oznacza to, że nawet jeśli ceny mieszkań spadną, to nie powinny to być spadki znaczące.
Przejrzyj wydatki i spłać długi
Wydatki - te stałe są zazwyczaj nie do ruszenia – czynsz, rata kredytu czy opłaty za wodę i prąd trudno obniżyć. Ale można przyjrzeć się innym wydatkom. Czy muszę zamawiać jedzenie cztery razy w tygodniu zamiast ugotować raz na dwa dni coś w domu? Może umowa z kablówką jest przepłacona, a w szufladzie kurzy się karnet na siłownię, na którą przestałeś chodzić pół roku temu? A może już czas rzucić palenie? Drobne kwoty w sumie mogą dać spore oszczędności.
Warto też spłacić część zobowiązań. Z kredytem hipotecznym będzie ciężej, ale prowizja za niespłacenie na czas karty kredytowej może być kilkuprocentowa.
Podnieś kwalifikacje, zmień pracę, negocjuj podwyżkę
Dużo mówi się ostatnio rynku pracownika, oprócz rosnących pensji oznacza to także stabilność zatrudnienia i łatwość z znalezieniu nowej pracy.
Najnowsze, październikowe dane, przedstawione w raporcie Instytutu Badawczego Randstad pokazują, że średni czas szukania pracy to 3 miesiące. To niewiele, choć dłużej niż kwartał temu, gdy było to 2,5 miesiąca.
- Teraz jest doskonały moment, aby skorzystać z szans rozwojowych, które oferują nam pracodawcy - mówi Mateusz Żydek, ekspert rynku pracy Randstad Polska.
- W ostatnim czasie polscy pracownicy, dostrzegając korzystną dla siebie koniunkturę, przede wszystkim wywierali na pracodawcach presję płacową. Natomiast wobec coraz mniejszych budżetowych rezerw na ewentualne podwyżki pracodawcy szukali innych sposobów na to, by doceniać pracowników – byli otwarci na organizowanie szkoleń, wspieranie edukacji, poszerzanie kompetencji swoich zespołów, finansowanie nauki, w tym studiów podyplomowych. Firmy nadal są do tego skłonne, więc może to ostatni moment, aby z ich otwartości skorzystać - dodaje.
Czasem drobna zmiana może istotnie wpłynąć na naszą sytuację zawodową w przyszłości. Pracownik produkcji, który odbędzie kurs operatora wózka widłowego lub zdobędzie uprawnienia elektryczne ma szansę na większy poziom wynagrodzenia i lepsze warunki zatrudnienia, a w przyszłości może zapewnić sobie miejsce pracy w zakładzie, bo te kompetencje w firmach produkcyjnych prawdopodobnie nadal będą miały znaczenie.
Autor: Marta Malinowska-Hirsch / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock