Historia zatacza koło? "Świat zmierza do globalnego kryzysu zatrudnienia"

Święto pracy na świecie
Święto pracy na świecie
TVN24 BiS
Święto pracy na świecie TVN24 BiS

1 maja jest dla większości pracowników dniem wolnym. To, że dziś wielu z nas rozpali grill, czy wyjedzie na dłuższy weekend zawdzięczamy amerykańskim robotnikom, którzy przelali krew walcząc o ośmiogodzinny dzień pracy i lepsze płace. Mimo że od ich protestów minęło blisko 130 lat, prawa pracowników w wielu miejscach na świecie nadal są łamane. I to nie tylko w krajach rozwijających się, ale coraz częściej na Zachodzie. Praca staje się przywilejem - tylko w bogatszej części świata, czyli w G20 żyje 100 mln bezrobotnych i prawie pół miliarda osób, które żyją za mniej niż 2 dolary dziennie.

To, że dziś większość pracujących Polaków ma wolne zawdzięczamy głównie robotnikom, którzy w 1886 roku wyszli na ulice Chicago z żądaniami ośmiogodzinnego dnia pracy, lepszych płac oraz poprawy warunków pracy.

Przeciw wyzyskowi

W drugiej połowie XIX wieku w większości amerykańskich fabryk i przedsiębiorstw panowały fatalne warunki pracy. Robotnicy, choć ich zmiana trwała zwykle 12 lub 14 godzin, otrzymywali niskie płace, które z trudem wystarczały na przetrwanie. Jednym z pierwszych zarodków, gdzie pojawiły się antykapitalistyczne nastroje była fabryka maszyn rolniczych McCormick Harvester Co. w Chicago. Kiedy zakład zmodernizowano i zwolniono rzeszę pracowników doszło do strajku. Początkowo właściciele poszli na ustępstwa, a następnie zwolnili wszystkich pracowników i na ich miejsce zatrudnili nowych oraz ochroniarzy. Zwolnieni z dnia na dzień zostali bez środków do życia. Nie było mowy o odprawach, czy okresie wypowiedzenia, bo robotnicy byli zatrudnieni na kontraktach, które przypominają współczesne "śmieciówki".

Walka o 8 godzin

Taka decyzja wywołała oburzenie pracowników i związkowców w wielu największych miastach. Na 1 maja zaplanowano ogólnokrajową demonstrację, w której domagano się m.in. ośmiogodzinnego dnia pracy. Pracownicy mieli jak zwykle iść do pracy, ale tylko na 8 godzin. Po tym na ulicach miast w całych Stanach Zjednoczonych odbyły się marsze ruchu "8 godzin". Najliczniejszy i najbardziej tragiczny protest, który przeszedł do historii, odbył się w Chicago. Manifestacja liczyła około 80 tys. osób i była pokojowa, ale sama liczba strajkujących była dla zarządzających fabrykami zaskoczeniem. Nie spodziewano się, że niewykwalifikowani robotnicy, których klasa wyższa często traktowała jak niewolników, tak sprawnie zjednoczą się i zorganizują ogromną akcję. Jednak protest mimo dużej skali nie przyniósł skutków. Dlatego 2 maja robotnicy znów przeszli ulicami Chicago. Tym razem było ich o połowę mniej. Kolejny protest zaplanowano na 3 maja. Przy fabryce McCormicka stawiło się jedynie 2 tys. osób. Doszło do starć, bo nowi pracownicy razem z ochroniarzami zaatakowali protestujących. Policja zamiast rozdzielić skonfliktowany tłum zaatakowała strajkujących. W walce zginęło kilku robotników. To wywołało gniew manifestujących, którzy zapowiedzieli, że kolejnego dnia także odbędzie się protest.

Rysunek przedstawiający wydarzenia Placu Haymarket w 1886 roku Harper's Weekly | public domain

Historyczny dzień

4 maja protestujący zebrali się na Placu Haymarket. W pokojowej manifestacji uczestniczyło kilka tysięcy osób. Przemawiali przywódcy strajku, w tym m.in. Albert Parsons. Kiedy ogromna ulewa przepędziła większość manifestujących policja ruszyła do ataku. W tłum ktoś rzucił bombę, która zabiła kilkanaście osób, w tym policjanta. W odpowiedzi mundurowi otworzyli ogień. Trwała regularna bitwa. W kolejnym dniu w całym kraju ogłoszono stan wyjątkowy. Protesty były tłumione, a związkowców w domach nawiedzała policja. Przywódców strajku postawiono przed sądem pod zarzutem zabójstwa policjanta - choć do zamachu bombowego nikt się nie przyznał. Części oskarżonych nie było nawet na Placu Haymarket. Czterech przywódców, pomimo braku dowodów i po sfingowanym procesie, skazano na karę śmierci. Te wydarzenia odbiły się echem na całym świecie. W 1889 roku II Międzynarodówka, czyli zrzeszenie partii socjalistycznych ustaliła, chcąc uczcić pamięć zabitych robotników oraz przywódców skazanych na śmierć, że 1 maja będzie od 1890 roku Świętem Pracy. W tym roku w wielu państwach odbyły się pokojowe manifestacje robotnicze.

Jak w Polsce?

W Polsce pierwsze pochody i strajki organizowały II Proletariat i Polska Partia Socjalistyczna. Dochodziło do nich głownie na terenach zaboru rosyjskiego.

- W drugiej połowie XIX wieku trwała silna industrializacja. W miastach powstały fabryki, pojawiło się pojęcie „siły roboczej”. Niskowykwalifikowany robotnik mógł być bez trudu zastąpiony innym. Święto Pracy było miarą frustracji społeczeństwa. W zaborze carskim, aby nie prowokować policyjnych represji, robotnicy organizowali wiece, a nie pochody. Po 1905 roku 1 maja stał się świętem o charakterze niepodległościowym, z elementami religijnymi. Na ówczesnych pochodach PPS, oprócz pieśni robotniczych, śpiewano „Boże, coś Polskę” i „Warszawiankę" - mówi dr Piotr Osęka z Instytutu Studiów Politycznych PAN. Dodaje, że w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości Święto Pracy miało charakter państwotwórczy. - Około połowy lat 20. coraz częściej dochodziło do organizowania kilku pochodów. Osobno szli pepeesowcy, osobno Bund, a osobno komuniści. Choć władze wyznaczały odrębne trasy przemarszu, dochodziło do krwawych starć. Każdy pochód miał swoją bojówkę uzbrojoną w noże, pałki i pistolety. Do starć włączali się bezrobotni, czasem kontrmanifestację urządzał ONR. Wbrew propagowanej w PRL wersji, do największych konfliktów dochodziło między PPS a komunistami. Bywało, że na pochodzie padali zabici i ranni - tłumaczy dr Osęka. Na stałe do kalendarza świąt państwowych 1 maja wprowadziły władze komunistyczne. Naukowiec wyjaśnia, że w PRL Święto Pracy stało się masowym świętem władzy. - Święto Pracy było wielkim, ogólnopaństwowym rytuałem. Był przymus, presja na uczestnictwo. Władza dbała, aby obchody były masowe, w zakładach szykanowano osoby uchylające się od uczestnictwa w pochodzie, grożono zwolnieniem z pracy i innymi konsekwencjami. Jeśli był „kij”, była też „marchewka”. Z okazji pochodu organizowano festyny i kiermasze, na których można było nabyć deficytowe towary - dodaje dr Osęka.

Nadal aktualne?

Pomimo że od protestów z Placu Haymarket minęło 129 lat, wiele postulatów, o które wówczas walczyli robotnicy jest aktualnych. Prawa pracowników są łamane w wielu krajach. Z raportu Międzynarodowej Konfederacji Związków Zawodowych (ITUC), która przebadała jakość ochrony praw pracowniczych w 139 krajach wynika, że w większości z nich regularne łamane są prawa pracownicze. ITUC wystawiał państwom oceny w skali od 1 do 5, gdzie "1" oznaczało, że w danym kraju prawa pracownicze są łamane, ale sporadycznie. "2" została przypisana państwom, gdzie prawa są łamane powtarzalnie, a "3" tym, gdzie takie sytuacje są regularne. Notę "4" otrzymywały kraje łamiące prawo pracowników systematycznie, a "5" te, gdzie żadne prawa nie są gwarantowane. Z raportu wynika, że "1" otrzymało zaledwie 18 państw, a "2" 26 krajów. Najliczniejszą grupę (33) państw stanowiły te, które otrzymały "trójkę". "Czwórkę" przypisano 30 państwom, a "piątkę" 24. Najgorszą ocenie "5+" dostało 8 krajów, gdzie brak praw pracowniczych wynika ze słabości władz centralnych (najczęściej ze względu na wojnę domową). Wśród najlepiej ocenionych krajów znalazły się m.in. Dania, Norwegia, Belgia, Estonia i Litwa. Najgorsze warunki pracy panują w Chinach, Egipcie, Indiach, czy Kolumbii. Polska znalazła się w grupie państw ocenionych na "trójkę", czyli przypomnijmy tych, gdzie prawa pracownicze są regularnie łamane. W tej samym gronie znalazły się m.in. Ghana, Mozambik, Kongo, ale również Australia, Wielka Brytania i Kanada. Według ITUC najczęściej łamanym prawem pracowniczym jest prawo do strajku. Pracownicy w wielu krajach nie mogą też swobodnie zrzeszać się w związkach zawodowych. Z raportu wynika również, że w co najmniej 35 krajach doszło do zatrzymań lub więzienia pracowników, którzy walczyli o swoje prawa, lepsze warunki pracy i wynagrodzenia. A w dziewięciu krajach morderstwa i porwania stały się powszechną metodą zastraszania pracowników.

Mapa przestrzegania praw pracowniczych. Im ciemniejszy kolor, tym mniej praw pracowniczych ITUC Global Rights Index

Co przeszkadza Polakom?

Dane międzynarodowej organizacji potwierdzają też badania firmy Work Service z 2014 roku. Z jej raportu wynika, że 36 proc. Polaków dostrzega w swoim miejscu pracy łamanie zasad. Nielegalne praktyki to najczęściej nierozliczanie nadgodzin, łamanie zasad BHP, opóźnienia wypłat. Częstym problemem jest też wypłacanie części wynagrodzenia nieoficjalnie, czyli pod tzw. stołem, zatrudnianie na czarno, systematycznie i długotrwałe nękanie oraz zastraszanie, czy zwolnienie bez podania przyczyny. Warto podkreślić, że częściej gorzej traktowane są osoby zatrudnione na umowę o dzieło lub zlecenie. Zatrudnieni w ramach umów cywilno-prawnych nawet nie podlegają pod Kodeks pracy, mimo że często wykonują taką samą pracę, jak etatowi. W tym miejscu warto przypomnieć, że za naruszenie praw pracowniczych pracodawcy grozi kara grzywny, która może wynieść od 1000 do 30.000 złotych. Natomiast, gdy dojdzie do uporczywego łamania praw pracownika, które wynikają ze stosunku pracy, to winny poza grzywną może ponieść odpowiedzialność karną, w którą wchodzi nawet pozbawienie wolności.

Negatywne praktyki polskich pracodawcówWork Service

Niskie zarobki

Amerykańscy pracownicy z Chicago walczyli przed 130 lat m.in. o to, aby ich dzienną stawkę podnieść do 2 dolarów dziennie. Mimo upływu lat w XXI wieku nadal wielu pracowników nie tylko w Afryce, czy Azji, ale także w Europie otrzymuje za 12 godzin pracy 1 dolara. Z statystyk Eurostatu, które publikuje serwis wynagrodzenia.pl wynika, że w 2014 roku najdłużej pracowali mieszkańcy Turcji. Średni tygodniowy czas pracy osoby, która była zatrudniona na pełen etat, wyniósł tam 51,4 godziny. - Mimo że Turcy pracują tak długo, przeciętnie otrzymują tylko 590 euro miesięcznie - podaje serwis. Dla porównania prawie cztery i pół razy wyższe średnie pensje dostają mieszkańcy Irlandii - 2635 euro miesięcznie, którzy pracują średnio 44,8 godzin tygodniowo.

Co dalej?

Sytuacja pracowników w wielu krajach od 1886 roku z pewnością zmieniła się na lepsze. Jednak coraz częściej zamiast stabilnych umów o pracę, które prawnie gwarantują im przywileje, np. zwolnienie chorobowe, urlop, okres wypowiedzenia, nie mający wyboru pracownicy zgadzają się na podpisywanie umów na krótki czas, które nie zapewniają niemal żadnych praw. W Polsce według danych Głównego Urzędu Statystycznego na umowach cywilno-prawnych (czyli tzw. śmieciówkach) pracowało pod koniec 2013 roku 1,4 mln osób.

Takie umowy otrzymują także osoby z wyższym wykształceniem, pojawił się też termin "prekariat" oznaczający osoby, które żyją w ciągłej niepewności ze względu na elastyczne formy zatrudnienia i których nie stać np. na kupno mieszkania. To odbija się na całym społeczeństwie i pogłębia problemy demograficzne.

Krótszy dzień pracy?

Kolejnym problemem, który powraca do pracowników od lat jest czas pracy. Wywalczony przed dekadami system: 8 godzin pracy, 8 odpoczynku, 8 na własne potrzeby jest wypierany przez tzw. elastyczny czas pracy. Z jednej strony pracownik sam wybiera, kiedy i ile pracuje, ale z drugiej coraz powszechniejsze staje się łamanie prawa i zatrudnianie w taki sposób tam, gdzie powinna zostać zawarta umowa o pracę. I to, co miało być przywilejem zamienia się w pracę po kilkanaście godzin dziennie, także w weekendy. Część ekonomistów, w tym kontrowersyjny i krytykowany przez część naukowców Jeremy Rifkin przekonuje, że czas pracy należy skrócić do 6 godzin dziennie. Rifkin w książce "Koniec pracy" tłumaczył, że skracając czas pracy będziemy mogli zatrudnić więcej osób, a więc bezrobocie będzie mniejsze. Dodatkowo więcej osób będzie miało własne (a nie pożyczone) pieniądze, a więc popyt na rynku wzrośnie, co będzie napędzało gospodarkę. Krótszy czas pracy testuje już m.in. Szwecja w mieście Göteborg, gdzie część pracowników sektora publicznego pracuje 6 godzin, ale otrzymuje takie samo wynagrodzenie, jakby pracowała 8 godzin. Władze tego miasta przekonują, że zatrudnione w ten sposób osoby są mniej zmęczone, a przez to bardziej wydajne. Dodatkowo biorą mniej urlopów na żądanie, a w samej pracy mają mniej przerw.

Autor: msz//km / Źródło: tvn24bis.pl

Tagi:
Raporty:
Pozostałe wiadomości

Giełda Papierów Wartościowych (GPW) w Warszawie zawiesiła notowania na godzinę od 15:15. Od 16:15 przez kwadrans trwała faza przyjmowania zleceń i wznowiono notowania ciągłe od 16:30. Giełda zamknęła sesję o 17:00.

Giełda na godzinę zawiesiła notowania. Krótki komunikat

Giełda na godzinę zawiesiła notowania. Krótki komunikat

Źródło:
PAP, tvn24.pl

- Unia Europejska zaproponowała USA całkowite wzajemne zwolnienie z ceł towarów przemysłowych - przekazała szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Wyjaśniła, że choć "nie spotkała się z adekwatną reakcją", to wciąż jest gotowa na rozmowy z Waszyngtonem.

Von der Leyen do USA: oferta jest na stole

Von der Leyen do USA: oferta jest na stole

Źródło:
PAP

Cena rosyjskiej ropy Urals spadła do poziomu 52 dolarów za baryłkę - przekazał w poniedziałek Bloomberg. Tymczasem Kreml na 2025 rok zakładał cenę 69,7 dolara - podkreślił portal Moscow Times, dodając, że około 30 procent budżetu Rosji pochodzi z dochodów z ropy naftowej i gazu.

Cena spadła poniżej założeń Kremla

Cena spadła poniżej założeń Kremla

Źródło:
PAP

- W USA nie produkuje się fety, oliwek czy oliwy, więc nałożenie na nie ceł przez Waszyngton nie ma sensu - ocenił w poniedziałek premier Grecji Kyriakos Micotakis, cytowany przez agencję ANA-MPA. Zadeklarował jednocześnie, że grecka gospodarka jest gotowa stawić czoło zmienionym przez USA "zasadom gry".

Ta decyzja Waszyngtonu "nie ma sensu"

Ta decyzja Waszyngtonu "nie ma sensu"

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Ryzyko wystąpienia recesji w USA jest większe, niż wcześniej zakładano i wynosi 45 procent - ocenił bank inwestycyjny Goldman Sachs. Wyjaśnił, że powodem jest wzrost niepewności co do polityki gospodarczej oraz zagraniczne bojkoty konsumenckie.

Większe ryzyko recesji. Prognoza Goldman Sachs

Większe ryzyko recesji. Prognoza Goldman Sachs

Źródło:
PAP

Pracujemy nad utworzeniem bezpośredniego połączenia kolejowego do Chorwacji - ogłosił w mediach społecznościowych minister infrastruktury Dariusz Klimczak. W 2024 roku Polacy byli na czwartym miejscu, jeśli chodzi o przyjeżdżających do Chorwacji. Pierwsze trzy pozycje zajmowali Niemcy, Słoweńcy i Austriacy.

Pociągiem bezpośrednio do Chorwacji. Zapowiedź ministra

Pociągiem bezpośrednio do Chorwacji. Zapowiedź ministra

Źródło:
tvn24.pl

"Reakcja na wojnę celną była do przewidzenia. Giełdowe trzęsienie ziemi od Japonii przez Europę do Ameryki trzeba przeżyć bez nerwowych decyzji" - napisał w poniedziałek w mediach społecznościowych premier Donald Tusk. "Spokojnie wytrwamy!" - dodał.

Donald Tusk o "giełdowym trzęsieniu ziemi"

Donald Tusk o "giełdowym trzęsieniu ziemi"

Źródło:
tvn24.pl

Ponad połowa ankietowanych internautek i internautów uważa, że spędza "raczej dużo" lub "bardzo dużo" czasu, korzystając z urządzeń z ekranami. Zdecydowana większość badanych (ponad 90 procent) przyznawała się do długiego używania telefonów lub tabletów w bezruchu, czyli siedząc lub leżąc. To wnioski z drugiego Ogólnopolskiego Badania Higieny Cyfrowej Dorosłych.

Niepokojące wyniki badania. "Ważne, że zaczynamy rozmawiać o stawianiu granic"

Niepokojące wyniki badania. "Ważne, że zaczynamy rozmawiać o stawianiu granic"

Źródło:
tvn24.pl

Na giełdach w Azji odnotowano potężne spadki indeksów. Znaczące przeceny widać także na europejskich parkietach. Na GPW indeks WIG20 traci ponad 5 procent. Na świecie przyspiesza ucieczka inwestorów z globalnych rynków akcji, a gracze masowo gromadzą bezpieczne aktywa, zniechęceni polityką celną USA. Na rynku walutowym dolar amerykański jest słabszy w stosunku do innych walut.

Efekt Trumpa. Czerwień rozlała się po rynkach

Efekt Trumpa. Czerwień rozlała się po rynkach

Źródło:
PAP

Prezydent Tajwanu Lai Ching-te zadeklarował w poniedziałek gotowość do rozmów z władzami USA w sprawie zniesienia ceł, proponując "zero ceł" jako punkt wyjścia do negocjacji. Reakcja ta następuje po wprowadzeniu przez USA dodatkowych taryf w wysokości 32 procent na część produktów z Tajwanu.

Jest reakcja na cła Trumpa. "Zapoczątkujemy złotą erę"

Jest reakcja na cła Trumpa. "Zapoczątkujemy złotą erę"

Źródło:
PAP

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów poinformował w komunikacie prasowym, że Medicover otrzymał warunkową zgodę na przejęcie spółek prowadzących kluby fitness CityFit i CityFit Blue. Planowana transakcja zakłada przejęcie przez ABC Medicover Holdings kontroli nad 16 spółkami z grupy CityFit

Przejęcie w branży fitness. Jest zielone światło

Przejęcie w branży fitness. Jest zielone światło

Źródło:
PAP

Amerykański inwestor i miliarder Bill Ackman ocenił, że w wyniku decyzji o nałożeniu ceł na kilkadziesiąt państw prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump traci zaufanie liderów biznesu na całym świecie. - Niszczymy też zaufanie do naszego kraju jako partnera handlowego - mówi, cytowany przez CNBC.

"Gospodarcza zima nuklearna". Mocne słowa miliardera

"Gospodarcza zima nuklearna". Mocne słowa miliardera

Źródło:
PAP

Maklerzy informują, że ceny ropy na giełdzie paliw w Nowym Jorku gwałtownie spadają. Zaostrzająca się wojna handlowa na świecie budzi obawy o możliwą globalną recesję i spadek popytu.

Ceny ropy ostro w dół. Obawy o recesję

Ceny ropy ostro w dół. Obawy o recesję

Źródło:
PAP

Biuro Informacji Kredytowej podało, że w marcu wzrost zapytań o kredyty mieszkaniowe wyniósł 33,3 procent w porównaniu do analogicznego okresu roku poprzedniego. Z kolei liczba wniosków o kredyty mieszkaniowe zwiększyła się o 24,6 procent. W marcu padł też historyczny rekord - średnia kwota wnioskowanego kredytu wyniosła 460 tysięcy złotych.

Historyczny rekord na rynku kredytów

Historyczny rekord na rynku kredytów

Źródło:
PAP

Przedstawiciele administracji Donalda Trumpa nie są spójni w przekazie na temat przyszłości ceł. Doradca ekonomiczny prezydenta USA Kevin Hassett powiedział telewizji ABC, że ponad 50 państw zwróciło się do Białego Domu o negocjacje. Minister handlu Howard Lutnick sugerował, że mimo to cła pozostaną i zbywał ofertę obniżki ceł miedzy innymi od Wietnamu.

Sprzeczne sygnały ludzi Trumpa. Co z cłami?  

Sprzeczne sygnały ludzi Trumpa. Co z cłami?  

Źródło:
PAP

Hotelarze i wynajmujący pokoje pod Giewontem nie wiedzą, czy mają nadal pobierać opłatę miejscową od turystów. Wszystko za sprawą wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego. - Większość przedsiębiorców nadal pobiera opłatę miejscową - mówi Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.

Hotelarze zdezorientowani. Jest propozycja nowego podatku

Hotelarze zdezorientowani. Jest propozycja nowego podatku

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Ceny benzyny 95 mogą spaść ponownie poniżej 6 złotych za litr, a diesla zbliżyć się do 6 złotych - prognozują analitycy Refleksu. Obserwują oni "gwałtowaną" obniżkę cen ropy, która przełoży się w przyszłym tygodniu na ceny paliw. Analitycy e-patrolu oceniają, że to efekt polityki celnej USA.

"Tak gwałtownej obniżki dawno nie notowaliśmy". Efekt ceł Trumpa

"Tak gwałtownej obniżki dawno nie notowaliśmy". Efekt ceł Trumpa

Źródło:
PAP

Osoba ubezpieczona, która na skutek wypadku przy pracy lub choroby zawodowej doznała stałego lub długotrwałego uszczerbku na zdrowiu, ma prawo do jednorazowego odszkodowania. Od 1 kwietnia za każdy procent uszczerbku na zdrowiu ZUS wypłaca 1636 złotych. To o 205 złotych więcej niż do tej pory. 

ZUS wypłaci wyższe kwoty. Zmiany od kwietnia

ZUS wypłaci wyższe kwoty. Zmiany od kwietnia

Źródło:
tvn24.pl

Keir Starmer, premier Wielkiej Brytanii rozmawiał w sobotę z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Rozmowa dotyczyła piątkowej wizyty szefów sztabów generalnych armii obu państw w Kijowie oraz o cłach Donalda Trumpa i ich wpływie na światową gospodarkę. - Jest bardzo ważne, by prezydent Stanów Zjednoczonych zdał sobie sprawę z niszczących konsekwencji swych wyborów - wskazał premier Francji Francois Bayrou.

"Wszystkie opcje powinny być na stole". Starmer i Macron rozmawiali o cłach Trumpa

"Wszystkie opcje powinny być na stole". Starmer i Macron rozmawiali o cłach Trumpa

Źródło:
PAP

Czy Nord Stream 2 zostanie ponownie uruchomiony? Takie pytanie pojawia się w kontekście deklaracji o gotowości do współpracy biznesowej, które napływają z Moskwy i Waszyngtonu. Jak wynika z analizy zamieszczonej w sobotę na portalu Carnegie Politika, gazociąg jest jedynym sensownym projektem, ale jednocześnie jest istnym "węzłem gordyjskim".

Co dalej z Nord Stream 2? Czy gaz znów popłynie? Analiza

Co dalej z Nord Stream 2? Czy gaz znów popłynie? Analiza

Źródło:
PAP

Obawiamy się problemów z finansowaniem, jak również nieprzyjemności związanych z imigracją, staraniem się o przedłużenie wiz, podróżami z i do USA - mówi w rozmowie z tvn24.pl Zuzanna Kocjan, astrofizyczka, stypendystka Programu Fulbrighta. Administracja Donalda Trumpa wstrzymała finansowanie przez Departament Stanu stypendiów takich jak Fulbright. - Jest to bardzo smutne, bo jak dostałam się na to stypendium, to myślałam, że złapałam Pana Boga za nogi i czeka mnie przygoda życia - tłumaczy Joanna Stempień, logopedka i reporterka.

"Myślałam, że złapałam Pana Boga za nogi i czeka mnie przygoda życia"

"Myślałam, że złapałam Pana Boga za nogi i czeka mnie przygoda życia"

Źródło:
tvn24.pl

Rosnąca liczba dostępnych mieszkań na sprzedaż z drugiej ręki stabilizuje ich cenę - wynika z danych portalu GetHome. Wyjątkiem jest Łódź, w której średnia cena metra kwadratowego wzrosła w marcu o 2 procent w porównaniu do lutego.

Coraz więcej mieszkań na sprzedaż z drugiej reki. To hamuje wzrosty cen

Coraz więcej mieszkań na sprzedaż z drugiej reki. To hamuje wzrosty cen

Źródło:
PAP