Analiza wydatków jest konieczna, bo każde państwo, nie tylko Polska, ma pewną skłonność do marnotrawstwa - powiedział w czwartek wicepremier, minister nauki Jarosław Gowin.
Gowin, pytany w radiowej "Jedynce" o propozycje nowego modelu finansowania wsparcia dla osób niepełnosprawnych, czyli nowego podatku "solidarnościowego" od osób zarabiających ponad 1 mln zł rocznie, a także opłaty emisyjnej, oraz zniesienia limitu składki do ZUS zapewnił, że - przez planowane zmiany - "podatki nie wzrosną dla wszystkich". - Jeżeli chodzi o wzrost punktowych obciążeń, mówię to z ciężkim sercem, bo generalnie jestem zwolennikiem obniżania podatków i wszelkiego rodzaju danin, ale jeżeli chodzi o te obciążenia, to one są wycelowane w konkretne grupy (...) jeżeli chodzi o poziom ich dochodów - mówił wicepremier.
Przypomnijmy, że szykowana przez rząd nowa opłata do paliwa, pomimo deklaracji Orlenu i Lotosu, może się odbić na znacznie większej grupie osób, czyli kierowcach.
Nowy podatek
Jarosław Gowin pytany o to, czy rząd "zamiast wymyślać nowe daniny nie powinien przeanalizować, które z obecnych wydatków mają sens" Gowin zaznaczył, że "trzeba robić jedno i drugie".
- Analiza wydatków jest konieczna, bo każde państwo, nie tylko Polska, ma pewną skłonność do marnotrawstwa. Żyjemy w czasach tzw. państwa opiekuńczego, to ma swoje dobre strony, np. wspominany program Rodzina 500 plus, ale czasami rodzi to także pokusę rozrostu biurokracji, nadmiernych wydatków po stronie państwa. Prostych rozwiązań nie ma. Trzeba cały czas trzymać rękę na pulsie - ocenił. Podatek nazywany przez rząd "daniną solidarnościową" ma wynosić 4 proc. Będą ją płaciły osoby najlepiej sytuowane. Gdy ich dochód roczny przekroczy 1 mln zł, od nadwyżki zapłacą dodatkowy podatek na Fundusz Solidarnościowy.
Podatek będzie pobierany od dochodów uzyskanych w 2019 roku. Rząd szacuje, że w przyszłym roku daninę zapłaci ok. 25 tys. osób, a kwota uzyskana z tego tytułu może wynieść ok. 2 mld zł.
Autor: ps//dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24