Wątpliwości co do źródeł finansowania, przekroczenie ceny najmu 20 zł oraz możliwość weryfikacji dochodów - tak rządowy program Mieszkanie plus ocenili eksperci rynku nieruchomości. Dodali jednak, że może on nauczyć Polaków długoterminowego oszczędzania.
Eksperci: Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich i Bartosz Turek z Lion's Banku zastanawiali się, skąd rząd będzie czerpał środki na budowę planowanych nieruchomości.
- Nie mamy źródeł finansowania budowy tych mieszkań. Spółki Państwowe miałby oddać grunt, ale za co miałyby powstać mieszkania? Ta kwestia stoi pod znakiem zapytania - zastanawiał się Płochocki.
A grunty i tak są już obciążone:
- Jeżeli spółka wniesie taki grunt do funduszu mieszkaniowego, prawdopodobnie certyfikaty inwestycyjne, które dostanie w zamian będą zabezpieczone; standardowo jest to hipoteka na gruncie. Dlatego pod ten grunt nie zaciągniemy już kolejnego kredytu - podkreślał ekspert.
10-20 zł nie wystarczy
Według założeń programu, gminy będą mogły ubiegać się o finansowanie, które następnie przekażą deweloperom na budowę domów, gdzie marża będzie wynosić 4 proc. kosztu odtworzeniowego. Tyle, z poniesionych kosztów budowy, może być w przyszłości czerpane od najemców. Obecnie zwroty z najmu to około 5-6 proc. dla indywidualnych inwestorów.
- Pamiętajmy, że do tych 10-20 zł [czynszu najmu za metr kwadratowy] należy dodać opłaty eksploatacyjne, dodatkowe 20 proc. na "dojście do własności", co np. w Warszawie daje cenę powyżej 30 zł. Ale to i tak o połowę mniej, niż oferuje rynek - i to może być problem dla deweloperów ze sprzedażą mieszkań - uważał przedstawiciel Lion's Banku.
Płochocki uważał jednak, że rynek deweloperski nie musi się szykować na kryzys.
- Program skierowany jest dla tej grupy, która dzisiaj nie jest w stanie zaciągnąć kredytu. Mieszkania będą wynajmowane dla osób najniżej zarabiających. 10-20 zł to cena ocierająca się o czynsze komunalne - mówi Konrad Płochocki.
W cenie "za metr" koszty stanowią niewielką część. Oprócz niego dochodzi m.in. cena gruntu, zieleni, chodników, usług urzędników itp.
Nauka oszczędności
Eksperci zgodnie stwierdzili, że formuła długoterminowego oszczędzania jest lepsza i bardziej efektywna niż dopłaty. Takie rozwiązanie wprowadzono m.in. w Niemczech, Czechach czy Austrii.
- To może być atrakcyjna formuła odkładania pieniędzy na remont budowę domu, zakup mieszkania - oceniał Turek.
- Taka forma uczy regularnego odkładania kwot - dodał dyrektor PZFD.
"M" nie dla każdego
Eksperci zgodzili się również, że pomoc powinna być przyznawana tym, którzy w danym momencie jej potrzebują, a w przypadku zwiększenia dochodów, polepszenia sytuacji życiowej itp. wsparcie powinno się zakończyć.
- Rząd dostrzegł, że na rynku mieszkań komunalnych, nie weryfikujemy dochodów w czasie. Przypuszczam, że weryfikacja dochodów pojawi się przy mieszkaniach na wynajem - uważa Konrad Płochocki.
Turek sądzi jednak, że takiej weryfikacji nie będzie:
- Ktoś, kto raz otrzymał dofinansowanie, będzie jego beneficjentem tak długo, aż zostanie właścicielem nieruchomości. Program MdM kończy się w 2018 roku, a później środki finansowe można przerzucić na dopłaty - powiedział.
W piątek premier Beata Szydło zaprezentowała filary nowego rządowego programu Mieszkanie plus. Cena wynajmu mieszkań ma się wahać w granicach 10-20 zł. Kryteria dotyczące dochodu czy wieku nie są określone, ale w pierwszej kolejności uwzględniane mają być wnioski rodzin wielodzietnych. Wspierane ma być również budownictwo społeczne dzięki zwiększonej liczbie mieszkań komunalnych.
Autor: PMB / Źródło: tvn24bis