Świat nie dzieli się dziś na populistów i resztę. Kluczowa różnica pomiędzy ludźmi dzisiaj to ich podejście do czasu. Po jednej stronie są cierpliwi, po drugiej raptusy. Niecierpliwość to postawa niepoważna. Poważnych ludzi zawsze było mniej, ale teraz są w wyjątkowo ciężkiej sytuacji, bo raptusy mają nowego sprzymierzeńca w postaci nowoczesnych technologii. Felieton dziennikarza TVN24 BiS Jana Niedziałka.
Elektroniczne gadżety przyzwyczaiły nas, że wszystko jest na wyciągnięcie kciuka - szybko i natychmiast. Co chyba najlepiej obrazuje poniższa anegdota.
Na rozmowę o pracę przychodzi kandydat na księgowego - Co Pan umie? - Umiem szybko liczyć! - To ile jest 13 razy 27? - 55! - Co? To nawet nie było blisko! - Ale szybko!
To żart. Takiego księgowego byśmy nie zatrudnili. Dlaczego zatem zatrudniamy podobnych polityków? Cyfryzacja wielu dziedzin życia po prostu nas zmienia - także jako wyborców.
Jak to działa?
Po pierwsze - rozproszyć uwagę. Tak działały koncerny tytoniowe walcząc przez lata z oskarżeniami o rakotwórczość papierosów. Co ciekawe, firmy te posunęły się nawet do tego by fundować poważne, rzetelne badania nad leczeniem rozmaitych chorób a wśród beneficjentów takiego wsparcia są nawet laureaci Nobla.
Mistrzem jest Trump - potrafi napisać w internecie, że podsłuchiwał go Obama, porównać to do afery Watergate, a chwilę potem zmienić temat i wdać się w spór na temat programu reality show w telewizji. Jan Niedziałek, dziennikarz TVN24 BiS
Nie chodzi o korupcję, badacze byli wybitni i uczciwi. "Papierosiarze" rzeczywiście pomogli w szlachetnej sprawie. Oczywiście mieli w tym swój cel. Chodziło o to, by stworzyć newsa, jakąś wyjątkową historię, bo każdy dziennikarz chętnie opowie o przełomowym leku na rzadką chorobę. Jak ma się takiego newsa to kolejne doniesienia, dane i raporty o chorobach płuc są nudne i się o nich nie mówi. Pisał o tym niedawno Tim Harford z "Financial Times".
Politycy też używają tej metody - raz po raz - podrzucając kolejne tematy, które odwracają uwagę ludzi od realnych problemów. Mistrzem jest Trump - potrafi napisać w internecie, że podsłuchiwał go Obama, porównać to do afery Watergate, a chwilę potem zmienić temat i wdać się w spór na temat programu reality show w telewizji.
Po drugie - podważać opinie autorytetów i naukowców, siać wątpliwości a własne poglądy prezentować jako prawdę absolutną. Najlepiej działać na emocje, serwować prosty i jasny przekaz nacechowany emocjonalnie. Tak działają antyszczepionkowcy.
Po trzecie - proponowane rozwiązania mają sprawiać wrażenie ultraefektywnych: na deficyt handlowy najlepsze są cła a na imigrantów - mury. Fundamentalny problem to stosowanie przez tych, których nazywamy populistami bardzo krótkiego horyzontu czasowego. Powiem więcej: mam wrażenie, że to podstawowa dychotomia dzisiejszych czasów, główna oś dzieląca ludzi władzy, zarówno tej politycznej jak i ekonomicznej, ale także całe społeczeństwa w tym przypadku czasem niezależnie od przebiegu granic partyjnego poparcia.
Skąd to szerokie społeczne oczekiwanie działań błyskawicznych i szybkich efektów?
Technologia określa świadomość
Skoro nowoczesne technologie powodują zmiany właściwie w każdym aspekcie życia, to czemu nie miałyby wpływać na oczekiwania polityczne wyborców? Technologia zmieniała ludzkość od zawsze i to pod rozmaitymi względami. Jan Niedziałek, dziennikarz TVN24 BiS
Codzienne obserwacje wskazują, że "winnym" zniecierpliwienia obecnych społeczeństw może być między innymi technologia. Dzięki niej można wiele spraw załatwić niemal od ręki. Takie same oczekiwania mamy wobec "inżynierów społecznych" - plan ma być prosty a postawienie konstrukcji lub przebudowa - szybkie. Chcemy przesłać wiadomość na drugi kraniec świata - nie ma z tym problemu. Dlaczego zatem nadal podobnie jak w XVIII czy XIX wieku mielibyśmy ze spokojem przyjmować fakt, że są problemy z bezrobociem, strachem o dzieci, obawami przed wojną?
Skoro nowoczesne technologie powodują zmiany właściwie w każdym aspekcie życia, to czemu nie miałyby wpływać na oczekiwania polityczne wyborców? Technologia zmieniała ludzkość od zawsze i to pod rozmaitymi względami.
Upowszechnianie się sztucznej inteligencji może przynieść kolejną rewolucję w gromadzeniu i przyswajaniu wiedzy. Ta pierwsza rewolucja nastąpiła, gdy Grecy przeszli od opowieści mówionej do ery zapisywania wiedzy na piśmie. Wcześniej wszystko trzeba było zapamiętywać i przekazywać z pokolenia na pokolenie w formie opowieści. Alfabet to zmienił. Proszę sobie tylko wyobrazić, jak potężne możliwości teraz na nasz czekają, gdy wreszcie porządnie zaprzęgniemy sztuczną inteligencję do gromadzenia i przetwarzania wiedzy. Wypatrujemy kolejnego cywilizacyjnego przełomu i kolejnego Platona, który pozwoli uwolnić ten potencjał - jak pisze Gideon Rosenblatt , bloger zajmujący się nowoczesnymi technologiami - a na razie rozkoszujemy się rozrywką w internecie i memami.
Facebook, Twitter i smartfon zmieniają charakter relacji międzyludzkich, język jakim się ze sobą komunikujemy, a nawet tworzą nowe uzależnienia od strumienia informacji i newsowego szumu. Amerykańscy ubezpieczyciele twierdzą, że liczba stłuczek spowodowanych przez kierowców uzależnionych od zerkania w smartfona ma już rozmiary epidemii.
Polityczne plany
Pomówmy o praktyce działań polityków. To co oferuje nowa polityczna fala to pozór efektywności, czyli osiąganie założonych celów przy minimalnym nakładzie jednego z zasobów - czasu.
Donald Trump wygrał wybory między innymi pod hasłem "buy American, hire American", czyli zatrudnimy Amerykanów i u Amerykanów będziemy kupować. Brzmi pięknie ale w praktyce pozostanie hasłem.
Brytyjski filozof Izajasz Berlin podzielił ludzi na dwa typy - lisy i jeże. Lisy bacznie się rozglądają, ciągle niuchają dookoła, są nieufne i wiecznie kombinują, jak by tu coś upolować. Jeż podporządkowuje wszystko jednemu celowi - ochronie przed atakiem przeciwnika. Lis, jak pisał grecki antyczny poeta Archiloch "wie wiele rzeczy" a jeż "jedną ważną rzecz". Jan Niedziałek, dziennikarz TVN24 BiS
Specyfika gospodarki obdarzonej exorbitant priviledge, nieziemskim przywilejem czyli walutą rezerwową świata - dolarem - determinuje to, że kraj ma deficyt handlowy. Rozsyła po świecie swoje dolary a sprowadza w zamian za to zagraniczne towary produkowane w Chinach, Wietnamie czy Niemczech. Co zatem z planem przywrócenia Ameryce utraconych miejsc pracy w przemyśle?
Część komentatorów mówi, że to niestety w dużym stopniu nierealne, bo klasa robotnicza w Stanach nie ma kompetencji potrzebnych w fabrykach. Szef producenta traktorów Johna Deera mówił ostatnio, że dziś skrzynka z narzędziami u mechanika w jego firmie to komputer, a jego obsługa wymaga solidnych kwalifikacji. U Trumpa skończy się na szumnych hasłach, połajankach pod adresem firm, które produkują swoje swoje samochody w Meksyku i tym podobnych. W sferze politics i propagandy to wystarczy - zrobi się szum, będzie głośno, będą lajki i retłity - czyli będzie pozytywny oddźwięk w internecie.
Nie będzie za to miejsca na policy czyli reformę z prawdziwego zdarzenia, na przykład opartą na poprawie systemu edukacji - głównie dla grup nieuprzywilejowanych, które nie mogą liczyć już na to, że utrzymają się z prostych prac niewymagających kwalifikacji.
Anglicy mówią w takim przypadku o cutting corners - czyli ścinaniu zakrętów. W psychologii mówi się o dwóch systemach myślenia.
Jeże kontra lisy
Brytyjski filozof Izajasz Berlin podzielił ludzi na dwa typy - lisy i jeże. Lisy bacznie się rozglądają, ciągle niuchają dookoła, są nieufne i wiecznie kombinują, jak by tu coś upolować. Jeż podporządkowuje wszystko jednemu celowi - ochronie przed atakiem przeciwnika. Lis, jak pisał grecki antyczny poeta Archiloch "wie wiele rzeczy" a jeż "jedną ważną rzecz".
Jeżami są eksperci, politycy czy dziennikarze, którzy pilnie trzymają się swoich teorii i nie wahają się tłumaczyć nimi każdego problemu. Mają wielką uniwersalną teorię. Na przykład modne ostatnio pojęcie patriotyzmu gospodarczego - niektórzy opatrują je obrazkowym komentarzem i hasłem - to Ty jesteś winien bezrobocia w Polsce, bo nie kupowałeś polskich towarów. Chwytliwe. Problem w tym, że gdyby wszyscy w Europie zaczęli stosować się do podobnych haseł, to polski rolnik, fabryka mebli czy tramwajów nigdy nie nie sprzedaliby swoich wyrobów za granicę.
Synonimem działania raptownego jest rewolucja, ale w tej dziedzinie Polska dała światu wyjątkowy dowód niezwykłej etycznej i społecznej dojrzałości. Ruch Solidarności niewątpliwie rewolucją był, - ale rewolucją wyjątkową, samoograniczającą się i cierpliwą. Jan Niedziałek, dziennikarz TVN24 BiS
Co ciekawe amerykański profesor z uczelni biznesowej Philipp Tetlock od lat zajmuje się sprawdzaniem celności rozmaitych prognoz. W jego projekcie "Good Judgement" przez internet może wziąć udział każdy. Z wielu lat badań Tetlocka wynika, że często gospodynie domowe i emerytowani żołnierze stawiają lepsze prognozy dotyczące np. polityki międzynarodowej niż uznani eksperci i komentatorzy telewizyjni. Dlaczego? Bo nie boją się zmieniać swoich opinii, więcej czytają i słuchają niż piszą i mówią, i nie silą się na efektowne tezy. Unikają pośpiechu.
Rewolucja
Synonimem działania raptownego jest rewolucja, ale w tej dziedzinie Polska dała światu wyjątkowy dowód niezwykłej etycznej i społecznej dojrzałości. Ruch Solidarności niewątpliwie rewolucją był, ale rewolucją wyjątkową, samoograniczającą się i cierpliwą.
To był przykład etyki odpowiedzialności przeciwstawianej przez Maxa Webera etyce przekonań. Rozsądek i kalkulacja wygrała z odruchem rewanżu, z instynktem moralnym, który nakazywał wymierzyć komunistom szybką i srogą karę. W dzisiejszych czasach wspomnienie Solidarności jest krzepiące, oznacza, że jest nadzieja na przywrócenie polityce należnej jej przecież powagi.
Nadzieja
Czy w związku z tym nie ma żadnej nadziei? Jest. Możliwe, że pewne potrawy polityczne nam się przejedzą, zapragniemy czegoś bardziej wyrafinowanego. Społeczne gusty ewoluują. Poza tym szansę daje nam też … nowoczesna technologia.
Jeden z zagranicznych portali wprowadził niedawno test na zrozumienie tekstu, zanim będzie można go skomentować. Dzięki temu mniej może będzie jadu i rozsiewania bzdur. Moim zdaniem bardzo pocieszające w tym kontekście są też badania socjologiczne pokazujące, które zawody Polacy uważają za najbardziej godne szacunku. To strażak, profesor, robotnik, pielęgniarka i lekarz. Uważam, że te bardzo różne zawody mają jedną cechę wspólną - nie ma w nich miejsca na udawanie i działania pozorne. W tych zawodach nie da się działać na skróty, nie ma łatwych rozwiązań i tanich obietnic. Ludzie to wiedzą i szanują. Czas by zrozumieli to też politycy.
Autor: Jan Niedziałek / Źródło: tvn24bis.pl