Zamiast betonować rzeki, należy dać im przestrzeń – podkreślają ekolodzy i apelują, by wstrzymać wydatek 5 mld zł na projekt przeciwpowodziowy. Postanowili interweniować w Banku Światowym, by ten cofnął przyznane fundusze. Zrobili to w momencie, gdy ruszają prace dotyczące Wisły.
Chodzi o projekt Ochrona Przeciwpowodziowa Dorzecza Odry i Wisły, który obejmuje cztery etapy i dotyczy 2 mln mieszkańców. To tereny dolnej Odry - od Szczecina przez Słubice po Gryfino, Nysy i Kotliny Kłodzkiej oraz Wrocławia. Na tych obszarach prace trwają od kilku lat. Teraz zaś ruszają przetargi i prace dotyczące kolejnego komponentu - górnej Wisły, w tym Sandomierza, Tarnobrzegu, Nowej Huty i Krakowa.
Zagrożenie powodzią
W ogniu krytyki ekologów znalazła się inwestycja o gigantycznej wartości, która ma radykalnie zmienić stan polskich rzek. Polski rząd uruchomił w ubiegłym roku projekt Odra-Wisła, którego całkowita wartość wyniesie około 1,3 miliarda dolarów.
- Celem tego projektu jest tylko i wyłącznie ochrona ludności i infrastruktury przed powodzią, zaś jednym z jego kluczowych elementów jest zminimalizowanie wpływu na środowisko oraz ochrona cennych przyrodniczo obszarów – tłumaczy Filip Kochan, rzecznik BŚ.
Bank Światowy pożycza polskiemu rządowi na ten cel 0,5 mld dolarów – czyli ok. 2 mld zł. Eko-Unia i Zielony Instytut w imieniu ponad 60 sygnatariuszy złożyli w tym miesiącu w warszawskiej siedzibie BŚ apel i list do prezesa Jim Yong Kima, prosząc o ponowne przeanalizowanie i wycofanie się z finansowania polskiej inwestycji.
- Od wielu lat Bank Światowy jest partnerem Polski w jej staraniach na rzecz zwiększenia ochrony przeciwpowodziowej kraju i zabezpieczenia ponad dwóch milionów ludzi mieszkających na terenach zagrożonych ewentualną powodzią – dodaje rzecznik Banku.
Ale prawdopodobnie konieczne będzie pogłębienie czy też poszerzenie Wisły. I w tym momencie zaprotestowali ekolodzy.
Wydatki z budżetu
Sygnatariusze apelu kwestionują sens wartego miliardy projektu, który mieliby sfinansować głównie polscy podatnicy. Ich zdaniem, projekt "wpisuje się w nierealistyczne, forsowane przez rząd plany zamiany polskich rzek w żeglowne kanały".
- Projekt Banku jest bałamutny, pod hasłem ochrony przeciwpowodziowej kanalizuje Odrę dla żeglugi śródlądowej, niszczy przyrodę i pogarsza bezpieczeństwo powodziowe – podsumowuje Radosław Gawlik z Eko – Unii.
Pod apelem do Banku Światowego podpisało się także kilu samorządowców, wśród nich burmistrz miasta i gminy Mogielnica z województwa mazowieckiego.
- To będą ogromne, niepotrzebne koszty dla budżetu, które zostaną przerzucone na samorządy i podatnika – mówi w rozmowie z tvn24bis.pl dr Sławomir Chmielewski, burmistrz miasta i gminy Mogielnica.
Powódź tysiąclecia
Filip Kochan przypomina, że w ciągu niespełna 20 lat, licząc od tragicznej powodzi tysiąclecia z 1997 r., udało się już zabezpieczyć znaczną część Odry. - Możemy być dumni, że Wrocław, który w jednej trzeciej znalazł się podczas tej tragicznej w skutkach katastrofy pod wodą, dziś jest Europejską Stolicą Kultury, do której przyjeżdżają tysiące turystów z całego świata – dodaje.
Jednak ogromne inwestycje poczynione w ostatnich latach wzdłuż Odry to tylko połowa sukcesu. Uwaga przesuwa się teraz w kierunku Wisły, gdzie potrzeby inwestycyjne są także duże.
Ale ekolodzy, choć zgadzają się z ideą ochrony przeciwpowodziowej, to widzą dla niej zupełnie inne rozwiązania. Przypominają, że w 2010 roku Warszawę przed katastrofalną w skutkach powodzią uratowała także dzika i nieuregulowana Wisła dzięki temu, że fala powodziowa częściowo rozlała się w swoim środkowym biegu.
„Mądra ochrona przeciwpowodziowa dla ludzi i środowiska to budowanie suchych polderów, ochrona terenów wilgotnych i lasów. Zamiast betonować rzeki, należy dać im przestrzeń” – czytamy w ich oświadczeniu.
Żegluga śródlądowa
Umowę z Bankiem Światowym podpisywał Stanisław Gawłowski, wiceminister środowiska a obecnie poseł PO. Nie kryje on zdziwienia postawą ekologów.
- Odra w górnym biegu jest już skanalizowana, nie ma tu mowy o naturalnym charakterze rzeki. Natomiast Wisła, niestety, potrzebuje ingerencji człowieka, o czym przekonaliśmy się podczas powodzi - wskazuje.
Przypomina, że Wisła była niegdyś rzeką regulowaną. Potem to zaniedbano, a za czasów PRL nikt już nie zwracał na to uwagi. W sztuczny sposób powstały łęgi, które obecnie są wpisane jako chroniony obszar Natura 2000.
- Tam, gdzie można, niech rzeka się rozlewa. Ale tam, gdzie nie jest to możliwe, trzeba zabezpieczyć tereny rzeczne przeciwpowodziowo - mówi Stanisław Gawłowski.
Jego zdaniem ekolodzy, pomylili oni dwie kwestie: projekt przeciwpowodziowy współfinansowany przez Bank Światowy i plan rozwoju żeglugi śródlądowej zapowiedziane przez niedawno powołane Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Wskazuje, że zapowiedzi dotyczące żeglugi budzą niepokój.
Dodatkowe konsultacje
Jak przypomina Filip Kochan, Bank Światowy brał udział w licznych konsultacjach społecznych. - Na początku 2015 r. odbyły się debaty publiczne, kluczowe dokumenty zostały opublikowane na oficjalnych stronach internetowych instytucji powołanych do realizacji projektu, a odpowiednie ogłoszenia znalazły się też w lokalnej prasie - wylicza.
Dodaje, że poszczególne komponenty projektu będą jeszcze przedmiotem oceny środowiskowej.
- Dlatego też zachęcamy wszystkie organizacje do zapoznawania się z wszelkimi dokumentami środowiskowymi, jakie na bieżąco będą powstawały - zapewnia.
Zachęca do kontaktowania się z biurem koordynacji projektu we Wrocławiu, który może udzielić informacji o toczących się pracach projektowych.
Wał przeciwpowodziowy nie wytrzymał. Zalało pola i łąki:
Autor: Magdalena Skłodowska / Źródło: tvn24bis.pl