- Ten projekt jest przełomowym, systemowym rozwiązaniem polityki rodzinnej - mówiła w Sejmie minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska, przedstawiając program Rodzina 500 plus. Szef klubu PO Sławomir Neumann krytykował, że w kampanii PiS obiecywał 500 zł na każde dziecko, a nie tylko na drugie i kolejne. - To projekt dla wybranych, który wyklucza 3 mln dzieci i 1,8 mln rodzin. Oszukujecie, kłamiecie, wykluczacie dzieci, dzielicie je na lepsze i gorsze - mówił. - Polskie rodziny nie zapomną wam tej pełnej hipokryzji i obłudnej debaty - odpowiadała Rafalska.
- Ten projekt jest realizacją naszego programu wyborczego, naszych obietnic wyborczych, naszej wiarygodności. Ale przede wszystkim dowodem solidaryzmu z polskimi rodzinami, przejawem troski o dobrostan polskich dzieci i chęci przełamania kryzysu demograficznego - tłumaczyła Rafalska.
PiS: Historyczny projekt
Jak dodała, "mądre państwo wspiera rodzinę". - Jan Paweł II powtarzał, że rodzina spełnia funkcję podstawową. Człowiek wychodzi z rodziny, aby z kolei w nowej rodzinie urzeczywistnić swe życiowe powołanie. Rodzina jest podstawą trwania i istnienia narodu - mówiła.
Zaznaczyła, że program 500 plus to wyraz troski polskiego państwa o losy naszej wspólnoty i jej teraźniejszość i przyszłość. - To naprawdę ważny i historyczny projekt, na taki projekt czeka się latami - dodała szefowa resortu pracy. Wskazała, że Polska ma zastraszająco niski wskaźnik dzietności. - Zajmujemy pod tym względem 216. miejsce na świecie na 224 kraje świata. W 2014 wyniósł on 1,29. Oznacza to, że jako naród wymieramy. Jeśli nic z tym nie zrobimy może być nawet gorzej niż prognozuje GUS. A przewiduje on, że w 2050 roku będzie nas niespełna 34 miliony i co więcej, będziemy starzejącym się społeczeństwem - powiedziała. Jak podkreślała Rafalska, dramatem jest też wielka emigracja, głównie młodych Polaków. - Dane GUS mówią o 2,3 mln rodaków, którzy żyją poza granicami naszego kraju, a najnowsze dane Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego nawet o 2,7 mln takich osób. Nie możemy pozwolić na taką stratę. Nie chcemy, nie możemy i nie będziemy się temu bezczynnie przyglądać - zapowiedziała minister.
To naprawdę ważny i historyczny projekt. Na taki projekt czeka się latami. Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej
Dodała, że demografia może stać się jedną z podstawowych barier rozwoju. - Polska, jeśli nie zatroszczy się o kondycję ludnościową, nie dogoni krajów Unii Europejskiej pod względem zamożności - przestrzegała.
- Badania wskazują, że Polacy boją się mieć potomstwo ze względu na trudne warunki materialne oraz z obawy przed ich pogorszeniem. W Polsce zatem to bariery materialne i brak poczucia bezpieczeństwa decydują o niskiej liczbie rodzących się dzieci - powiedziała Rafalska.
Szefowa MRPiPS podkreśliła, że po wprowadzeniu programu wydatki na rodzinę "będą oscylować" w granicach 3 proc. PKB. - Wystarczy powiedzieć, że obecnie na politykę rodzinną wydajemy 2 proc. PKB - dodała. Przekonywała, że Polacy chcą mieć zdecydowanie więcej dzieci niż obecnie posiadają. Mówiła, że program powinien zostać wprowadzony jak najszybciej. - Zależy nam na czasie, bo w dorosłość wchodzą jeszcze liczne roczniki urodzone w latach 80. i na początku 90. Musimy zrobić wszystko, by przekonać ich, by mieli dzieci - mówiła.
PO: historyczne kłamstwo
Szef klubu PO Sławomir Neumann mówił, że "to nie jest projekt za którym Polacy głosowali w wyborach, to nie jest projekt 500 zł na każde dziecko". - To nie jest historyczny projekt, to jest historyczne kłamstwo. To projekt dla wybranych, który wyklucza 3 mln dzieci i 1,8 mln rodzin. Oszukujecie, kłamiecie, wykluczacie dzieci, dzielicie je na lepsze i gorsze - powiedział. - Niech pani premier później nie mówi, że dochowała obietnicy, bo to jest nieprawda - dodał. Neumann, zwracając się do rządu powiedział: - Świadomie od samego początku kłamaliście mówiąc, że dacie 500 zł na każde dziecko, że wasze propozycje mają finansowanie. Pani premier mówiła, że dla wszystkich starczy, że nikomu nie trzeba będzie zabierać.
Neumann mówił, że PiS oszukał 3 mln dzieci. - Projekt, który nazywacie projektem 500 plus jest tak naprawdę projektem 500 minus. Wykluczacie jedynaki, pierworodnych powyżej 18 lat, samotne matki i ojców, którzy trochę lepiej zarabiają. To jest projekt 500 minus - tłumaczył poseł PO.
- Obietnica, że 500 zł dostanie każde dziecko, okazuje się mieć tyle wspólnego z rzeczywistością, co podatek, który miał uderzać w zagraniczne hipermarkety, a praktycznie rujnuje polski handel. Jest to tak samo realne jak fotel ministra obrony dla Jarosława Gowina. Tyle że personalia w rządzie mogą interesować dorosłych, wy oszukaliście dzieci - zaznaczył Neumann.
PO przygotowała swój projekt, który zakłada 500 zł na każde dziecko, a nie jedynie na drugie i kolejne. Neumann mówił, że projekt PO jest sprawiedliwy i uczciwy i nie dzieli dzieci na gorsze i lepsze.
PiS o PO: Hipokryzja i obłuda
- Polskie rodziny nie zapomną wam ten pełnej hipokryzji i obłudnej debaty - powiedziała Rafalska w odpowiedzi na wystąpienie Neumana. - Osiem lat byłam w parlamencie i stawałam na mównicy i wiele razy mówiłam na temat polityki społecznej, polityki rodzinnej i wszystko spływało po was jak woda po kaczce. Byliście obojętni totalnie - dodala Rafalska. - Pamiętam jak premier Donald Tusk powiedział, że Platforma ma swój program cywilizacyjny i jaki to był program? Budowania orlików, które w części są puste. (...) To był wasz program cywilizacyjny. Nasz program jest programem dla rodziny, od urodzenia do 18 roku życia. Przyznajcie, że nie wpadliście na to - mówiła Rafalska. - Jaka jest wiarygodność ugrupowania, które miało 8 lat, a próbuje rozliczać rząd Prawa i Sprawiedliwości po niespełna 100 dniach rządzenia? - dodała. Wskazała m.in. na świadczenia rodzinne, które są ograniczone kryterium dochodowym - dzisiaj to kryterium wynosi 674 zł, przez wiele lat do 2012 r. - jak podkreśliła - było całkowicie zamrożone. Zwróciła uwagę, że w kolejnych latach z systemu świadczeń wypadało z tego powodu setki tysięcy dzieci. - Przez okres waszych rządów wypadło z tego systemu prawie 2 mln dzieci, dokładnie 1,8 mln. Tak wyglądała wasza polityka rodzina - mówiła Rafalska.
PO: PiS zakrzykiwał nasze propozycje
Odpowiadając na wystąpienie szefowej MRPiPS, Magdalena Kochan (PO) zwróciła uwagę, że PiS przeznaczył w budżecie na wsparcie rodzin 39 mld zł, czyli tyle samo, co PO w ubiegłym roku. - Jaka to jest aktywność? - pytała. Przypomniała rozwiązania wdrożone za rządów PO: rok urlopu macierzyńskiego i dwa tygodnie ojcowskiego, świadczenie rodzicielskie (1 tys. zł miesięcznie prze pierwszy rok życia dziecka) m.in. dla studentek i kobiet pracujących w rolnictwie, program "Maluch", który - jak powiedziała - przyczynił się do wzrostu liczby żłobków z 500 w 2007 r. do 700 tys. w 2016 r., rozwiązanie "złotówka za złotówkę", odprowadzanie składek na ubezpieczenia społeczne podczas urlopu wychowawczego, wzrost "uprzedszkolnienia" z 40 proc. do 90 proc. - PiS zakrzykiwał te propozycje wprowadzane w czasie, gdy kryzys panował w świecie - mówiła Kochan, gdy w związku z przekroczeniem czasu jej wystąpienie przerwał wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15). Wymiana zdań przebiegała bardzo burzliwie. Posłowie wykrzykiwali z sali do osób występujących na mównicy, przemawiający nie kryli emocji.
PiS: Program zapobiega ubóstwu
Posłanka PiS Urszula Rusecka mówiła, że "po raz pierwszy w ciągu ostatnich 25 lat historii państwo polskie jednoznacznie, z niezwykłą determinacją wskazuje na wartość, jaką jest wychowywanie dzieci". Oceniła, że dotychczas polityka rodzinna była traktowana jako "kosztowne obciążenie budżetu, a nie obszar inwestycji o strategicznym znaczeniu dla państwa". - Rozwiązania takie jak becikowe, ulgi w podatku, roczny urlop macierzyński są bardzo ważne, ale mają charakter doraźnej akcji i nie poprawiają sytuacji w znaczący i zauważalny sposób - powiedziała. Oceniła, że poprzedni rząd nie traktował polityki rodzinnej kompleksowo. Powiedziała, że projekt Rodzina 500 plus jest prodemograficzny i zapewni rodzinom zdecydowane wsparcie. - Taka pomoc w istotny sposób może wpłynąć na decyzję rodziców mogących się do tej pory obawiać, czy kolejne dziecko w rodzinie nie będzie obarczone zbyt wielkim ryzykiem braku możliwości zapewnienia mu niezbędnych warunków rozwoju - mówiła Rusecka. Powiedziała, że projekt ten będzie wspierał samodzielność finansową rodzin. Dodała, że będzie on też zapobiegał ubóstwu w rodzinach do tej pory najbardziej na to narażonych. - Nowe świadczenie nie zastępuje, a uzupełnia dotychczasowe rozwiązania pomocy rodzinom najuboższym - zaznaczyła. Jak mówiła, w 2016 r. uprawnionych do skorzystania z tego świadczenia będzie ponad 2,7 mln rodzin. - Chcemy, by za kilka lat tych rodzin było dużo więcej, bo rodzina jest najważniejsza - dodała. Podkreśliła, że świadczenia tego nie należy traktować jako pełnego pokrycia wydatków związanych z utrzymaniem rodziny lub jako zasiłku społecznego, a jedynie jako częściowe pokrycie kosztów związanych z wychowywaniem dzieci. Powiedziała, że inwestycja w dzieci wiąże się z licznymi wydatkami, m.in. na ich wykształcenie. - Rozwiązanie programu Rodzina 500 plus to rozwiązanie niezbędne, które umożliwi istotne zmniejszenie lub w niektórych przypadkach nawet eliminację tego obciążenia - mówiła. Dodała, że program pomoże młodym osobom podjąć decyzję o posiadaniu potomstwa. - Ten projekt to dopiero początek spójnej i strategicznej polityki prorodzinnej Prawa i Sprawiedliwości - zapowiedziała.
Kukiz '15: Mała dzietność to wina państwa opiekuńczego
Jacek Wilk z Kukiz 15 ocenił, że projekt Rodzina 500 plus budowany jest "na koncepcji fałszywej świadomości". - Zarówno sposób walki z tym strasznym zjawiskiem, jakim jest zapaść demograficzna jak i przede wszystkim przyczyny tego zjawiska są zdefiniowane w absolutnie fałszywy sposób - wyjaśniał. Według niego przyczyną katastrofy demograficznej jest zła ideologia. - Ideologie mają swoje konsekwencje. Konsekwencją chorej ideologii jest państwo opiekuńcze, które od ponad 100 lat niszczy rodzinę. Państwo opiekuńcze postawiło sobie za cel przejmować kolejne funkcje rodziny, a co za tym idzie przejmować też jej dochody. jest tylko jeden problem. O ile te funkcje rodziny urzędnicy wykonują bardzo źle to dochody przejmują z wielkim zaangażowaniem i z coraz większą łapczywością. W efekcie przeciętny Polak oddaje państwu około 50 proc. swoich dochodów, a ci którzy pracują na umowę o pracę ponad 80 proc. Jak w takich warunkach rodzina ma się decydować na kolejne dzieci? Jak ma nie bać się biedy? - pytał Wilk w Sejmie. Jak dodał ,efektem działalności państwa opiekuńczego jest "chory, wręcz patologiczny system emerytalny, który jest zbudowany jak piramida finansowa i który funkcjonuje na zasadach klasycznego wyzysku". - On nie tyle zniechęca co obrzydza posiadanie dzieci. Efektem tego wszystkiego jest to, że się upaństwawia dzieci i że coraz więcej decyzji dotyczących dzieci jest przekazywane w ręce urzędników, a odbieranie rodzinom - tłumaczył.
- Jeżeli naprawdę chcecie walczyć z zapaścią demograficzną to musicie przywrócić siłę rodziny. Oddać jej wartości, którymi się kieruje, oddać jej dochody. Pozwolić Polakom się dorobić, pozwolić się w końcu wzbogacić, pozwolić budować polską klasę średnią - apelował.
- Pieniądze, które rząd chce wydać na program Rodzina 500 plus, będą zmarnowane, bo nie przyniesie on żadnego efektu - ocenił poseł Kukiz'15 Rafał Wójcikowski.
Jego wystąpienie poprzedziło wejście na sejmową mównicę posłanki PO Agnieszki Pomaskiej, którą zbulwersował strój Wójcikowskiego. Pojawił się on bowiem w koszulce z napisem: "Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek" i zdjęciem przekreślonego Okrągłego Stołu. Pomaska zwróciła się do marszałka z wnioskiem, aby nie dopuścił on Wójcikowskiego do głosu. - To nie przystoi tej Izbie, aby ktoś w t-shircie występował na mównicy - mówiła posłanka PO. Jej wniosek nie został jednak rozpatrzony, a Wójcikowski ripostował, że koszulka, którą ma na sobie "jest nawiązaniem do pewnej rocznicy". Odnosząc się do rządowego programu "Rodzina 500 plus", poseł przytoczył szacunki znajdujące się w projekcie. - Państwo zakładają, że w ciągu 10 lat urodzi się 280 tys. dzieci. To znaczy, że w ciągu roku urodzi się góra 30 tys. dzieci - mówił. Dodał, że liczba urodzeń zwiększy się z 380 tys. obecnie do 410 tys., czyli o 10 proc. - Czyli wskaźnik dzietności wzrośnie z 1,3 maksymalnie do 1,5. Czy to uchroni naszą apokalipsę demograficzną w najbliższych latach? Sami się państwo przyznajecie do tego, że nie uchroni. Sami państwo wiedzą, że to nic nie da - mówił, zwracając się do posłów PiS oraz rządu. Wyliczał ponadto, jakie są rzeczywiste koszty oraz zyski proponowanego przez rząd programu. Wskazał, że jeśli podliczyć koszty w perspektywie 10 lat i podzielić je przez liczbę dzieci, jakie mają się dzięki programowi urodzić, to "na jedno nowe dziecko wychodzi 850 tys. zł". Tymczasem - jak mówił - dziecko w czasie swojego dorosłego życia przyniesie do systemu emerytalnego 350 tys. zł. - Nakłady prawie trzykrotnie większe od dochodów. Nie rozwiążemy problemu upadającego ZUS-u i braku zastępowalności pokoleń, bo nakłady przekraczają wam prawie trzykrotnie potencjalne dochody z tego tytułu. To jest źle skonstruowany program - podkreślał. - Ja nie krytykuję idei, bo my też jesteśmy za polityką prorodzinną, ale w ten sposób pogłębicie problem. Państwo pogłębicie dług, bo nie macie pieniędzy na ten program; zwiększacie deficyt budżetowy, wprowadzacie nowe podatki - przekonywał. Poseł Kukiz'15 zwracał się też do posłów PO, wskazując, że w ciągu 8 lat rządów corocznie wydawano 8 mld zł na programy prorodzinne, ale nie przyniosły one żadnego efektu. Wójcikowski zaznaczył, że jego klub rozumie, że problem demografii jest bardzo ważny i że należy wprowadzić program prorodzinny, ale nie w takim kształcie, jak proponuje rząd. Poinformował, że klub Kukiz'15 proponuje inne rozwiązanie, które z powodzeniem stosowane jest w Izraelu i oparte jest na koncepcji Miltona Friedmana. Chodzi o tzw. ujemny podatek dochodowy. - Proponujemy ograniczyć zasadniczo klin podatkowy, który dusi polskie rodziny, który nie daje zarobić, który obciąża najbiedniejszych - wskazywał. Wójcikowski tłumaczył, że koncepcja ta polega na tym, "abyśmy ludziom, którzy pracują i mają dzieci poluzowali maksymalnie, jak tylko się da, klin podatkowy". - Żeby w praktyce nie płacili podatków, jeżeli będą mieli odpowiednią liczbę dzieci - mówił. Podkreślał też, że ograniczenie klinu podatkowego spowoduje, że wiele rodzin wyjdzie ze strefy ubóstwa i nie trzeba będzie dawać im zasiłków rodzinnych. Wójcikowski poinformował, że podczas głosowania nad rządowym projektem w jego ugrupowaniu nie będzie dyscypliny i "każdy będzie głosował tak, jak nakazuje mu sumienie".
Nowoczesna: To kupowanie głosów
W ocenie Katarzyny Lubnauer z Nowoczesnej program 500 plus to "kupowanie głosów wyborców za pieniądze publiczne". Odnosząc się do projektu Platformy Obywatelskiej, która proponuje dodatek 500 zł na każde dziecko, Lubnauer uznała, że PO "chce kupić jeszcze więcej głosów, za jeszcze większe pieniądze". - Szybko się uczą, ścigają się w tej nieodpowiedzialności za państwo i za budżet - dodała. W jej ocenie projekt 500 plus zawiera szereg rozwiązań, "które są nieprzyzwoite". Jak mówiła, PiS odbiera prawo do 500 zł na dziecko samotnej matce, która ma 801 zł dochodu na osobę. "W projekcie, który ma wymiar czysto socjalny, nie można pominąć najsłabszych" - podkreślała.
Program 500 plus to kupowanie głosów wyborców za pieniądze publiczne. Katarzyna Lubnauer, Nowoczesna
Zwracając się do posłów, którzy - jak mówiła - są "ludźmi o bardzo przyzwoitych dochodach", podkreśliła, że każdy z nich, kto ma dwoje dzieci, otrzyma dodatek. - Czy to jest przyzwoite? - pytała Lubnauer. Jak mówiła, Nowoczesna proponuje "poszerzenie liczby jedynaków" otrzymujących 500 zł. - Wprowadźmy zasadę złotówka za złotówkę, tak, żeby kobiety z dzieckiem mające po 820 zł na osobę mogły dostać 480 zł na dziecko - zaznaczyła posłanka, zapowiadając złożenie takiej poprawki. - PiS mówi do najlepiej zarabiających: nie bierzcie tych pieniędzy, to niemoralne. Jest coś nieprzyzwoitego w dawaniu pieniędzy i jednocześnie mówieniu: "niemoralne jest, jeśli je weźmiecie", bo każdy rodzic jest odpowiedzialny za swoje dziecko i jeżeli nawet jest dobrze sytuowany, to jego obowiązkiem jest wzięcie tych pieniędzy i na przykład założenie lokaty na pierwsze mieszkanie czy pierwszy samochód - mówiła. - Tylko, czy jest przyzwoite, byśmy nie dali pieniędzy na rodzinę, w której dochód na jedną osobę jest 801 zł, a dali na rodzinę, która będzie zarabiać 20 tys. zł i zachowa te pieniądze na samochód? - pytała, zapowiadając poprawkę wprowadzającą górny próg dochodowy. - Uważamy, że rodziny, które mają powyżej 2,5 tys. zł na głowę w rodzinie, nie powinny tych pieniędzy dostawać - powiedziała Lubnauer.
Paulina Hennig-Kloska z Nowoczesnej mówiła, że "program jest horrendalnie drogi, ale - co najważniejsze - nie rozwiązuje podstawowych problemów polskich rodzin". - 500 plus nie zapewni rodzinie wkładu własnego na mieszkanie, nie wesprze rodziców w opiece nad małymi dziećmi tuż po ich urodzeniu, nie proponuje uczniom szkół podstawowych opieki przez osiem godzin dziennie oraz ciekawych zajęć przez dwa miesiące wakacji, nie zagwarantuje bezpiecznego porodu, ale, co najgorsze, zepchnie na margines społeczny rodziców samotnie wychowujących swoje dzieci - podkreśliła. Hennig-Kloska przedstawiła też rozwiązania proponowane przez Nowoczesną, które mają być alternatywą dla rządowego programu "Rodzina 500 plus". Zakładają one m.in. umarzalny wkład własny na zakup mieszkania oraz możliwości pracy w niepełnym wymiarze godzin dla rodziców dzieci do trzeciego roku życia.
PSL: Potrzebnych jest wiele działań
Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, że polityka rodzinna nie może się opierać na jednym programie. - Musi składać się z wielu działań - od urodzenia, przez wychowanie dziecka, pójście dziecka do szkoły, aktywność zawodową, wejście na rynek pracy, po politykę rodzinną - mówił były minister pracy i polityki społecznej. Podkreślił, że nie ma prostego równania w polityce rodzinnej, które mówi: "więcej pieniędzy na rodzinę, więcej pieniędzy w świadczeniu - tym większa dzietność". - To równanie nie zawsze przynosi swój efekt. Trzeba szukać szerszych i lepszych rozwiązań - wskazał. - Nie da się zbudować dobrej polityki rodzinnej w oparciu o jeden, choćby najbogatszy program. Jego nazwa "świadczenie wychowawcze" nie świadczy o głównym celu, czyli zwiększaniu dzietności. Bardziej świadczy - i bardziej będzie temu służyć - wychowaniu i utrzymaniu dzieci. I to jest cel ważny - dodał. Kosiniak-Kamysz powiedział, że w polityce rodzinnej trzeba szukać rozwiązań horyzontalnych i dotyczących wszystkich dziedzin życia. - Dlatego zarzut, który tutaj został podniesiony, że nie było spójności, że nie było współpracy, jest zupełnie nieprawdziwy. Bo zaczynaliśmy od urodzenia, wychowania dziecka, przez budowę żłobków. Nie wszystkie udało się wybudować, ale 2,5 tys. (...) W porównaniu z dwoma latami rządów PiS jest to jednak imponującym skokiem - zaznaczył. Kosiniak-Kamysz odniósł się także do zarzutów o brak polityki rodzinnej za rządów PO-PSL. - Politycy PiS powtarzają, że przez ostatnie lata nie było polityki rodzinnej. To za czym w poprzedniej kadencji głosowaliście państwo? Przypomnę wam wydłużenie urlopów rodzicielskich do roku - 121 posłów PiS za, nikt nie był przeciw, 1000 zł na dziecko - 121 posłów PiS za, nikt nie był przeciw, zasada złotówka za złotówkę - 118 posłów PiS za, nikt nie był przeciw, ustawa o karcie dużej rodziny - 124 posłów PiS za, nikt nie był przeciw, program praca dla młodych - 112 posłów PiS za. To albo nie było tej polityki rodzinnej, albo się pomyliliście w tych głosowaniach, bo gdzieś jest błąd logiczny w tym, co mówicie - powiedział polityk PSL. Zapowiedział, że ludowcy będą pracować nad projektem 500 plus. - PSL będzie pracować nad tą ustawą w komisjach w przeciwieństwie do niektórych klubów, będzie zgłaszać swoje poprawki, ale będzie też domagać się od dzisiaj rządzących traktowania poważnie polskich rodzin i niewciskania im kitu, że do tej pory nie było polityki rodzinnej - powiedział Kosiniak-Kamysz. Zapowiedział, że PSL zgłosi poprawki do projektu. Odnosząc się do słów szefa ludowców, szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska mówiła, że PiS był mądrą opozycją i głosował za rozwiązaniami korzystnymi dla rodzin.
Szydło z tabletu
Nietypowa sytuacja miała miejsce w części debaty przeznaczonej na pytania. Poseł PO Zbigniew Konwiński po wejściu na sejmowa mównicę, zamiast zadać pytanie, odtworzył na tablecie wypowiedzi Beaty Szydło z kampanii wyborczej, mówiące o tym, że 500 zł ma być na każde dziecko. Wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński skomentował jego wystąpienie słowami: - Pan poseł nie zdecydował się na zadanie pytania, natomiast próbuje podążać drogą innego polityka. Nie wiem, czy uda się panu posłowi zaistnieć w przestrzeni politycznej tak jak udało się temu, który po raz pierwszy wykorzystał tablet do zadania pytania.
To odniesienie do słynnego wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego, który z tabletu pokazywał wystąpienie Piotra Glińskiego, który był wówczas kandydatem PiS na premiera technicznego.
Co w projekcie?
Projekt ustawy, która wprowadzić ma program "Rodzina 500 plus", przygotowało Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Jest to sztandarowy projekt rządu PiS, zapowiadany w kampanii wyborczej. W zeszłym tygodniu przyjął go rząd i tego samego dnia został złożony w Sejmie. Opozycja ma do projektu liczne poprawki.
Projekt zakłada, że świadczenie wychowawcze w wysokości 500 zł na drugie i kolejne dziecko otrzyma każda rodzina, bez względu na dochody. W przypadku rodzin z jednym dzieckiem trzeba będzie spełnić kryterium dochodowe - 800 zł na osobę w rodzinie lub 1200 zł w przypadku dzieci z niepełnosprawnością. Świadczenie będzie wypłacane do ukończenia przez dziecko 18 lat. Świadczenie wychowawcze ma wypłacać urząd miasta, gminy, ośrodek pomocy społecznej lub centra do realizacji świadczeń socjalnych. Wniosek będzie trzeba składać raz w roku, w miejscu zamieszkania. Wnioski będzie można składać od momentu startu programu, jednak będą na to trzy miesiące, co pozwoli uniknąć kolejek. Jeśli wniosek zostanie złożony do 30 czerwca br., rodzice dostaną wyrównanie wstecz od 1 kwietnia. Samorządy będą miały zagwarantowane środki na pokrycie kosztów obsługi programu. W tym roku jest to 2 proc. całego transferu, który wynosi 17 mld zł, czyli blisko 350 mln zł; w kolejnych latach będzie to 1,5 proc. Resort rodziny przewiduje, że pierwsze środki samorządy otrzymają już tydzień po publikacji ustawy. Świadczenie wychowawcze nie będzie wliczane do dochodu przy ustalaniu prawa do świadczeń z innych systemów wsparcia, np. z pomocy społecznej lub funduszu alimentacyjnego. Według MRPiPS z programu skorzysta 2,7 mln rodzin, które mają ponad 3,7 mln dzieci. Z szacunków wynika, że najwięcej dzieci, które mogą zostać objęte programem, mieszka w woj. mazowieckim – ok. 463,1 tys.; dalej są woj. śląskie (ok. 389 tys.), wielkopolskie (ok. 351,9 tys.) i małopolskie (ok. 329,8 tys.). Województwa z najmniejszą liczbą dzieci, do których może trafić wsparcie, to opolskie (ok. 81,5 tys.), lubuskie (ok. 107,4 tys.) oraz świętokrzyskie (ok. 144,5 tys.).
Program ma ruszyć w kwietniu.
Autor: tol / Źródło: TVN24, PAP