Japoński producent sprzętu elektronicznego jest w tarapatach. Najpierw uszczuplił pensje swoich pracowników, teraz próbuje przekonać ich, by kupowali produkty firmy i pomogli uratować wyniki sprzedażowe.
Firma zaznaczyła, że kupno produktów nie jest obowiązkowe, ale potwierdziła, że chce, by pracownicy wybierali produkty swojej marki zamiast kupować je u konkurencji. Pracownicy mają składać zamówienia poprzez specjalną wewnętrzną platformę, co zagwarantuje im zniżkę w wysokości 2 proc. ceny rynkowej.
Gigant na glinianych nogach
Sytuacja japońskiego giganta jest bardzo trudna. Firma dwukrotnie w ciągu ostatnich trzech lat musiała skorzystać z kredytu. Została także zmuszona przez bank do sprzedaży nierentownego działu LCD. Sharp ogłosił, że w zeszłym miesiącu prowadził rozmowy w tej sprawie z kilkoma firmami.
Zysk operacyjny firmy spadł o 86 proc. w ostatnim kwartale w porównaniu do roku ubiegłego. Firma zdecydowała o redukcji etatów po tym, jak odnotowała straty w marcu tego roku.
Dyrektorzy muszą wydać więcej
Rekomendowana wartość kupna produktów jest uzależniona od szczebla w hierarchii firmy. Do końca stycznia, dyrektorzy mają kupić sprzęty (takie jak: telewizory, pralki i inne gadżety) warte 200 tys. jenów (1 tys. 622 dol.), średni szczebel zarządzający ma wydać 100 tys. jenów (811 dol.), natomiast personel odpowiedzialny za obsługę klienta - 50 tys. jenów (405 dol.).
Średni przychód dla 17, 5 tys. zatrudnionych w Sharpie przed opodatkowaniem wynosi 600 tys. jenów miesięcznie, zatem firma prosi swoich pracowników o znaczną część ich grudniowych zarobków. Związek zawodowy Sharpa odmawia komentarza.
Autor: ag//km / Źródło: Financial Times, BBC
Źródło zdjęcia głównego: Sorbis / Shutterstock.com