Arianna Huffington, amerykańska businesswomen i założycielka serwisu "The Huffington Post" wezwała Elona Muska, aby ten mniej pracował, a więcej odpoczywał. Szef Tesli odpisał jej na Twitterze w środku nocy po powrocie z fabryki. Stwierdził, że nie jest to możliwe. W niedawnym głośnym wywiadzie Musk przyznał, że pracuje po 120 godzin tygodniowo, co rujnuje jego życie prywatne. Publikacja mocno odbiła się na kursie giełdowym jego spółki.
W piątek Huffington napisała list otwarty do Muska, w którym wezwała go do zmiany sposobu, w jakim pracuje, aby mógł zapewnić sobie więcej czasu na "tankowanie" i "ładowanie". "Potrzebujesz tego, Tesla tego potrzebuje, świat tego potrzebuje" - podkreśliła.
Jak po alkoholu
"Tak więc Elon, przyszłość Tesli zależy od tego, czy wymyślisz swoje arcydzieło. To nie zależy od tego, ile godzin nie śpisz. Tesla i świat byłby lepszy, gdybyś regularnie znajdował czas na tankowanie, ładowanie i ponowne łączenie ze swoimi wyjątkowymi rezerwami kreatywności oraz twoją mocą wprowadzania innowacji" - napisała w liście.
Dodała też, że miliarder, ciężko pracując nie jest w stanie wykorzystać swoich "wyjątkowych" zalet. "Nasze ciało i nasz mózg tak po prostu nie działają. Nikt nie wie lepiej od ciebie, że nie możemy dostać się na Marsa, ignorując prawa fizyki. Nie możemy też dotrzeć tam, gdzie chcemy, ignorując prawa naukowe w naszym codziennym życiu" - stwierdziła.
Przytoczyła też badanie, które pokazuje, że po 17-19 godzinach pracy bez snu człowiek zaczyna odczuwać poziomy zaburzeń poznawczych odpowiadające poziomowi alkoholu we krwi wynoszącemu pół promila. "Żaden lider biznesu nie zatrudniłby osób, które pracują po pijanemu, więc nie promuj takiego zachowania wśród swoich pracowników" - zaznaczyła.
"Stawiłeś czoła niesamowitym wyzwaniom stosując coraz bardziej rygorystyczne i zdecydowane podejście do stosowania najnowszych zdobyczy nauki. Ale jednocześnie demonstrujesz dziko przestarzały, antynaukowy i straszliwie nieefektywny sposób wykorzystania ludzkiej energii. To tak, jakby próbować wprowadzić nas w naszą przyszłość czystej energii (lub w kosmos) za pomocą napędzanego węglem silnika parowego. To po prostu nie zadziała" - napisała Huffington.
Praca w środku nocy
Musk odpowiedział na list w tweecie opublikowanym w niedzielę tuż po godz. 2.30. "Myślisz, że to jest opcja. Nie jest" - napisał odnosząc się do swojego czasu pracy. "Właśnie wróciłem z fabryki" - dodał. Zaznaczył też, Ford i Tesla to jedynie amerykańskie koncerny samochodowe, które nigdy nie zbankrutowały.
Ford & Tesla are the only 2 American car companies to avoid bankruptcy. I just got home from the factory. You think this is an option. It is not.
— Elon Musk (@elonmusk) 19 sierpnia 2018
W piątek prezes Tesli przyznał w obszernej rozmowie z dziennikiem "New York Times", że jego zdrowie nie jest w najlepszym stanie. Ujawnił m.in. że pracuje 120 godzin tygodniowo, jest przytłoczony stresem związanym z pracą oraz jest uzależniony od środków nasennych. Powiedział też, że miniony rok był "koszmarny" oraz "najtrudniejszy i najbardziej bolesny" w całej jego karierze. W trakcie wywiadu kilkakrotnie się rozpłakał.
Na wywiad natychmiast zareagowali inwestorzy. Spółka zakończyła piątkowe notowania 8,93 procent pod kreską, a za jedną akcję trzeba było zapłacić 305,5 dolarów. To najmocniejszy spadek od czerwca 2016 roku, kiedy zniżka wyniosła 10,45 procent. W ciągu roku akcje Tesli straciły na wartości już ponad 13 procent.
Przypomnijmy, że Musk jest szefem także dwóch innych firm - Neuralink i SpaceX.
Wiele wyzwań i problemów
Przed Muskiem stoi wiele trudnych wyzwań. Firma intensywnie pracuje nad przyspieszeniem produkcji Modelu 3, tańszego samochodu elektrycznego, którym chce zdobyć rynek masowy. Premierę auta odkładano jednak już wielokrotnie, m.in. przez problemy w gigafabryce Tesli w Nevadzie, gdzie powstają baterie do elektrycznych samochodów. Wielu inwestorów decyduje się na tzw. krótką sprzedaż i obstawia przeciwko spółce.
7 sierpnia Musk ogłosił, iż rozważa wycofanie Tesli z giełdy, płacąc 420 dolarów za akcję. Plany miliardera spowodowały, że akcje spółki sporo zyskały. Do czasu. Później sprawę pod lupę wzięła bowiem Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC). Według amerykańskich mediów publiczne oświadczenie mogło naruszyć prawo. Udziałowcy Tesli pozwali Muska do sądu, oskarżając go o manipulowanie wartością akcji i kłamstwa na temat funduszy przeznaczonych na wykup firmy. Musk jest największym udziałowcem spółki i obecnie kontroluje 20 proc. akcji.
W ub. tygodniu Musk wyjaśniał na blogu Tesli, że od tygodni prowadzi rozmowy z państwowym funduszem majątkowym Arabii Saudyjskiej, aby sfinansować transakcję wykupu akcji. Według szacunków mediów transakcja może kosztować od 50 do nawet 70 mld dolarów. Fundusz inwestycyjny Arabii Saudyjskiej kupił ostatnio 5 proc. akcji Tesli i ma wspierać wycofanie spółki z nowojorskiego parkietu.
Autor: tol / Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: JOE SKIPPER/REUTERS/Forum