Start-up z amerykańskiego stanu Kolorado chce zbudować ponaddźwiękowy samolot pasażerski, który byłby szybszy i tańszy niż legendarny Concorde. W projekt mocno zaangażował się brytyjski miliarder Richard Branson.
Po zakończeniu w 2003 roku kariery przez uwielbianego przez miłośników lotnictwa Concorde'a, entuzjaści latania oraz biznesowe elity czekają na samolot, który byłby w stanie przemieszczać się po niebie szybciej niż dźwięk, oferując przy tym wysoki komfort podróży. Dzisiaj te marzenia wydają się bliższe rzeczywistości niż kiedykolwiek wcześniej.
Samolot amerykańskiej firmy Boom miałby poruszać się z prędkością 2,2 Macha, czyli dwa razy szybciej niż prędkość dźwięku i 2,6 razy szybciej niż jakikolwiek inny samolot. Podróż nim z Nowego Jorku do Londynu zajęłaby 3,5 godziny (dziś, korzystając z dostępnej floty zajmuje to ok. 8 godzin). Lot z San Francisco do Tokio zajęłaby 4,5 godziny, a z Los Angeles do Sydney 6.
Produktywny dzień
Jak by to wyglądało w rzeczywistości? Wyobraźmy sobie, że startujemy z Nowego Jorku o 6 rano. Na londyńskim Heathrow lądujemy o 14.30 czasu lokalnego. Mamy czas na popołudniowe spotkanie biznesowe i o 21.30 wylatujemy z powrotem do Nowego Jorku. Na miejscu jesteśmy o 20.00 czasu lokalnego, dzięki czemu zdążymy jeszcze położyć nasze dzieci do łóżka.
Ceny biletów w obie strony oscylowałyby wokół 5 tys. dolarów. Dla zwykłych zjadaczy chleba nie jest to oczywiście przystępna cena, ale dla majętnych biznesmenów zapewne nie stanowiłoby to problemu.
Samolot wzbudził już zainteresowanie brytyjskiego miliardera Richarda Bransona. Należące do niego linie lotnicze Virgin Galactic chcą kupić 10 takich maszyn. Ewentualna transakcja byłaby warta 2 mld dolarów. Kolejnymi 15 samolotami (za 5 mld dolarów) zainteresowany jest też anonimowy europejski przewoźnik.
Branson ogłosił, że jego imperium Virgin pomoże w budowie nowej generacji samolotów ponaddźwiękowych. Rzeczniczka giganta potwierdziła w rozmowie z "The Guardian", że Virgin Galactic zapewni "inżynierię, projektowanie, produkcję, usługi, testy i inne operacje".
Nie powtórzyć błędów
Na razie szansa, że szybko zobaczymy samolot na niebie jest niewielka. Firma z Kolorado pracuje nad prototypem, który na pewno nie wystartuje w swój pierwszy lot w tym roku. Założyciel i szef firmy Blake Scholl powiedział ostatnio "Fortune", że nie potrafi określić, kiedy samoloty będą gotowe do lotów komercyjnych.
Przed Boom stoi spore wyzwanie, firma musi uniknąć pułapek, które uziemiły Concorde'a. Start-up twierdzi, że samolot może odnieść sukces dzięki nowoczesnej aerodynamice, kompozytom z włókna węglowego i mądrej strategii biznesowej.
- Concorde był po prostu za drogi, aby latać - stwierdził Sholl, przypominając, że bilety na ten samolot kosztowały 20 tys. dolarów. Jak dodał, trzeba obniżyć ceny biletów i zbudować samolot odpowiedniej wielkości, dzięki czemu nie będzie problemów z jego zapełnieniem.
Nieziemski widok
Samolot będzie miał 40 miejsc w dwóch rzędach po obu stronach korytarza. Oznacza to, że każdy będzie mógł siedzieć przy oknie. Jest to dość istotne, ponieważ samolot ma latać na wysokości 60 tys. stóp (ponad 18 km) i pasażerowie będą mogli podziwiać krzywiznę Ziemi. Siedzenia będą podobne do tych, które teraz możemy spotkać w pierwszej klasie w innych samolotach.
Zespół pracuje nad 30 maszynami. Scholl, pilot i były dyrektor Amazona, zwerbował do pomocy byłych pracowników NASA, Boeinga i Lockheeda. Jego doradcą jest amerykański astronauta Mark Kelly. - To nie jest science-fiction. My to naprawdę robimy - powiedział.
Przyznał, że wciąż potrzebuje znacznie więcej środków, aby wzbić prototyp w powietrze. Jak dotąd w firmę zainwestowano ok. 2 mln dolarów, głównie dzięki przedsiębiorstwom z Doliny Krzemowej. Ale kolejni inwestorzy ponoć czekają już w kolejce.
Autor: tol/gry / Źródło: CNN, The Guardian
Źródło zdjęcia głównego: Boom