Od początku miesiąca złoty przeżywa trudne chwile. Jakby trochę empatycznie, wraz z nim mocno tracą wigor 10-letnie obligacje skarbu państwa - ostatnie zawirowania na rynkach komentuje Jakub Tomaszewski, redaktor rynkowy tvn24bis.pl.
Dlaczego tak się dzieje? Czy zawodowi inwestorzy widzą więcej i nie dają się nabrać na słowne interwencje i obietnice bez pokrycia? Na pewno duże pieniądze lubią spokój, którego od kilku miesięcy w polskiej polityce brak. Szczególnie w odniesieniu do sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego i mediów publicznych.
Właśnie te dwa obszary funkcjonowania państwa były głównymi przyczynami obniżenia ratingu wiarygodności kredytowej dla instrumentów dłużnych naszego kraju. Dzień 15. stycznia mógł być bolesny dla wielu inwestorów, których decyzja agencji Standard & Poors zaskoczyła.
Mimo, że kurs złotego wrócił dość szybko do poziomów przedratingowych, to nie można powiedzieć, że nic się nie stało. Pokłosiem tamtych wydarzeń jest choćby to, co dzieje się od początku kwietnia na wykresie 10-letnich obligacji i wykresach złotego. Do wspólnej waluty, nasza straciła w ciągu miesiąca ponad 3 proc. Dolar do złotego umocnił się w tym samym czasie o ponad 2,2 proc. Funt zyskał ponad 4,5 proc. a frank ponad 2,3 proc.
Można by powiedzieć, że waluty tzw. rynków wschodzących (EM) ogólnie tracą, bo niepokoje na rynkach globalnych nie słabną. W takich czasach aktywa EM, uważane za bardziej ryzykowne, tracą na rzecz tzw. spokojnych przystani. Faktyczne trochę tak jest, że waluty naszego regionu słabną, bo i czeska korona i węgierski forint też nieco straciły od początku miesiąca. Ale skala ich osłabienia jest znacznie mniejsza, co widać na tych wykresach:
USD/PLN i USD/HUF USD/PLN i USD/CZK EUR/PLN i EUR/HUF EUR/PLN i EUR/CZK
Wczorajsze umacnianie złotego, było zatem najprawdopodobniej realizacją zysków z ostatnich kilku dni. Dzisiaj kurs naszej waluty znowu wrócił do spadków.
Powód do obaw?
Dlaczego złoty tak traci i czy jest powód do obaw? Zależy, z której strony spojrzeć. Eksporterzy polskich towarów, prawdopodobnie nie narzekają na taki stan rzeczy. Słabsza waluta oznacza dla nich większe zyski w rozliczeniach z klientami, płacącymi im w umacniających się względem złotego walutach. Nieco mniej różowo mogą ostatnimi dniami widzieć świat polscy importerzy oraz inwestorzy posiadający polskie aktywa.
Ci ostatni nie chcą, by ich portfolio ucierpiało, tak jak stało się to 15 stycznia i powoli, acz systematycznie wychodzą z pozycji złotówkowych. Inwestorzy nie chcą też obligacji skarbu państwa. Rentowność 10-letnich instrumentów od początku miesiąca do końca wczorajszej sesji wzrosła o ponad 10 proc. Na początku kwietnia wynosiła 2,8 proc., wczoraj wzrosła do 3,1. To trochę tak, jakby rządowi wzrosło oprocentowanie kredytu konsumenckiego, który zaciąga na realizację bieżących potrzeb. Czy 3 proc. to dużo w skali roku? Dla porównania, gdyby rząd Francji chciał wczoraj pod koniec dnia pożyczyć pieniądze na 10 lat, musiałby płacić nieco ponad 0,6 proc. w skali roku. Rząd Pani Merkel natomiast, pożyczyłby pieniądze po koszcie 0,3 proc. rocznie.
Widmo wisi nad Polską
Rating, którego widmo obniżki wisi nad Polską od początku kwietnia, już odciska swoje piętno na wycenie złotego i obligacji. Może być tak, że nawet w przypadku jego obniżki kurs złotego i wycena obligacji pójdą do góry. Rynki mają aż nadto czasu na przetrawienie informacji o możliwej zmianie oceny na negatywną.
Inną przyczyną spadku wartości złotego, są obawy o wpływ ustawy ratującej sytuację kredytobiorców walutowych, której finalnego brzmienia jeszcze nie znamy. Wiemy natomiast, że ostatnia propozycja tej regulacji miałaby katastrofalny wpływ na cały system bankowy w Polsce i grodziłaby niewypłacalnością dla kilku instytucji.
Złoty spada też w związku z panoszącą się u nas deflacją. Także skład nowej Rady Polityki Pieniężnej jest, jak się wydaje po kilku ostatnich wypowiedziach, bardziej "gołębio" nastawiony do poziomów obecnych stóp procentowych. Ich ewentualna obniżka spowodowałaby wypływ większej ilości taniego pieniądza na rynek i pociągnęła za sobą dalszy spadek wartości złotego. Ale wydaje się, że wpływ takiej niepewnej ewentualności jeszcze nie jest przez rynki dyskontowany.
Najbardziej prawdopodobną przyczyną osłabiania naszej waluty pozostaje obawa inwestorów o decyzję agencji Moody’s, która z niepokojem przygląda się tym samym przesłankom utraty wiarygodności kredytowej Polski, jaka była główną przyczyną decyzji z 15 stycznia. Czy stosunek władzy wykonawczej do TK i mediów publicznych od tamtej pory się zmienił?
Rynki wydają się mieć spore wątpliwości.
Autor: Jakub Tomaszewski//km / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock