Jeszcze przed godz. 10, złoty mocno odrobił sporą część wczorajszych strat do franka szwajcarskiego. Podobnie do euro i dolara. Do funta jest nieco mocniejszy względem końcówki wczorajszego dnia - wskazuje Jakub Tomaszewski, dziennikarz rynkowy tvn24bis.pl.
Przed godz. 11. za jedno euro trzeba zapłacić 4,399 zł, za dolara 3,895, funta 5,673 i 3,999 zł za franka.
Czy to oznacza, że już jest dobrze i złoty odzyskał wigor? Niekoniecznie. Patrząc na dynamikę osłabiania złotego z ostatnich trzech dni handlu, dzisiejsze drobne umocnienie naszej waluty przypomina raczej realizację zysków tych inwestorów, którzy spekulacyjnie postanowili dołączyć się do trendu spadkowego.
Jakie prognozy?
Licząc od ostatniego czwartku, czyli początku nieprzerwanej serii dziennego osłabiania złotego, dzisiejsze nieznacznie umocnienie to zaledwie od 3-5 proc. zakresu spadków, w zależności o której parze walutowej mowa. Tak jak nie było nagle pojawiających się przesłanek do spadku wartości złotego, tak i teraz nie ma powodów, dla których dzisiaj miałby się umacniać. Co to może oznaczać? Że jeśli tylko realizacja zysków, czyli zamykanie spekulacyjnych pozycji krótkich na złotówce zakończy się, zakończy się też jej umacnianie i możemy szybko powrócić do spadków. Na parze USD/PLN, scenariusz będzie silnie skorelowany z tonem przekazu płynącego ze strony FED. Jest spora szansa, że w obliczu serii słabszych od prognoz danych, napływających z gospodarki USA od początku roku, wypowiedź Komitetu ds. Operacji Otwartego Rynku będzie miała łagodny wydźwięk i przyczyni się do osłabienia dolara. Wracając do ogólnej sytuacji złotego, trzeba powiedzieć, że po wspomnianej realizacji zysków ze spekulacyjnych pozycji, możemy w kolejnych dniach obserwować go pod silną presją, jeżeli powodem jego osłabienia jest redukcja pozycji na polskich aktywach w ogóle.
Może tak być w związku z zaplanowaną na 13 maja rewizją oceny wiarygodności dla Polski, jaką zapowiedziała agencja Moody's. Inwestorzy nauczeni doświadczeniem z 15 stycznia, kiedy inna licząca się agencja - S&P - negatywnie zweryfikowała ocenę wypłacalności naszego kraju, mogli już rozpocząć proces ewakuacji z aktywów naszego kraju. Ostatnio powodem dla obniżki był stosunek obecnych władz, do kluczowych instytucji demokratycznego państwa prawa oraz mediów publicznych.
W obliczu braku zmian tego podejścia, trudno się dziwić, że inwestorzy mogą wycofywać swoje środki z polskich aktywów.
Autor: Jakub Tomaszewski / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock