Deputowani w Parlamencie Europejskim przyjęli projekt rezolucji w sprawie Polski i kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego. Czy rynki zauważyły tę informację i zareagowały? Komentarz Jakuba Tomaszewskiego, redaktora rynkowego tvn24bis.pl.
Rynki dalekie są od obserwowania spraw stricte politycznych, nie dotyczących ich bezpośrednio. Regulacja przyjęta wczoraj nie odbija się w linii prostej na wartości polskich aktywów i ich wycenie. Co prawda jej brzmienie, a właściwie to, co z nim zrobią polskie władze, może mieć wpływ na majową decyzję Moody’s o wiarygodności kredytowej Polski, ale rynki w ten sposób nie rozumują.
Projekt rezolucji, podpisany przez pięć ugrupowań politycznych, został przegłosowany miażdżącą większością 513 deputowanych głosujących za jej przyjęciem. Przeciwko oddano 142 głosy. 30 deputowanych wstrzymało się od głosu.
Jak to się ma do rynków? W porównaniu do efektu S&P nijak. Tak polski złoty, jak i warszawski parkiet nie zareagowały praktycznie w ogóle.
Po pierwsze, ostrzeżenie agencji o możliwości obniżki ratingu sprzed niecałego tygodnia, już do świadomości inwestorów dotarło, zatem zostało przez rynki zdyskontowane.
Po drugie, Polska, jako szósta gospodarka w Europie i 23. na świecie, bardziej podlega globalnym trendom, niż je kreuje. Tym samym na wycenę polskich aktywów, w dalszym ciągu postrzeganych jako aktywa rynków wschodzących, w przeważającej mierze wpływ mają globalne trendy i globalny apetyt na ryzyko. Dopiero ewentualne odchylenia, tak in plus, jak i na niekorzyść od koszyka walut w regionie, można składać na karb zawirowań politycznych, rezolucji i ratingów.
Po trzecie, najmocniejszy impakt na rynki mają informacje, które je w jakiś sposób zaskakują, co można było zaobserwować 15 stycznia, kiedy obniżka ratingu dla większości uczestników rynku polskich aktywów była niespodzianką. Silne ruchy, jakie pojawiły się na parach z polskim złotym, były przede wszystkim dyktowane strachem.
Kiedy emocje opadły, złoty po kilku dniach zaczął zyskiwać, by umocnić się do poziomów znacznie mocniejszych, niż przedratingowe. Jeszcze delikatniej zareagował warszawski parkiet, który miał szansę bardziej rozumowo i analitycznie podejść do zmiany oceny wiarygodności Polski. WIG20 stracił po cięciu ratingu 4,88 proc. i w kilka dni po 15 stycznia zaczął rosnąć, by prawie za jednym zamachem zyskać ponad 20 proc. Dopiero 30 marca, napotkawszy opór przy okrągłym i psychologicznym poziomie 2000 pkt. wąski rynek GPW zaczął korygować. A fakt, że nie dotarł nawet do 38,2 proc. zniesienia, świadczy, że jest to bardziej rynek byków, niż niedźwiedzi.
Wracając do wpływu rezolucji na wycenę polskich aktywów, to była ona niewielka. Jednym z powodów jest brak zaskoczenia, gdyż inwestorzy byli na to od tygodni przygotowywani - poprzez doniesienia medialne o przestrzeganiu praworządności w Polsce oraz werdykt Komisji Weneckiej w tej samej sprawie. Druga przyczyna słabej reakcji, to brak bezpośredniego związku samej rezolucji na wycenę polskich aktywów. Inną kwestią jest, jak brzmienie dokumentu wpłynie na decyzję o ratingu, którą poznamy już 13 maja. Jednak największy wpływ na ocenę sytuacji gospodarczej i stabilności Polski będą miały dalsze działania polskich władz oraz ich respektowanie elementarnych zasad praworządności.
Zobacz. Rezolucja PE ws. Polski. „Kara za nieprzyjęcie imigrantów” czy efekt PiS-owskiej „destrukcji”? (13.04.2016)
Autor: Jakub Tomaszewski / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: GPW