Decyzja Polski, by nie kupować energii elektrycznej z siłowni atomowej w Ostrowcu, oznacza faktycznie zamknięcie rynku unijnego dla tej energii – powiedział w poniedziałek premier Litwy Saulius Skvernelis, komentując oświadczenie pełnomocnika rządu Rzeczpospolitej Piotra Naimskiego.
Białoruska elektrownia atomowa w obwodzie grodzieńskim, położona w pobliżu miasta Ostrowiec, ma się składać z dwóch bloków energetycznych rosyjskiej produkcji z reaktorami nowej generacji WWER-1200 o mocy 1200 megawatów każdy. Okres eksploatacji przewidziano na 60 lat. Źródłem zaopatrzenia w wodę do systemów chłodzenia ma być rzeka Wilia, płynąca w kierunku Wilna. Pierwszy blok ma zostać uruchomiony w 2018, a drugi w 2020 roku.
Poważny sygnał
- Decyzja Polski to bardzo poważny sygnał, który być może zmusi do skorygowania perspektywy tego planu budowy elektrowni - powiedział premier Litwy podczas spotkania z dziennikarzami. W ubiegłym tygodniu Naimski, pełnomocnik rządu RP ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, oświadczył, że Polska nie będzie sprowadzać energii elektrycznej z Ostrowca, oraz że Polskie Sieci Energoelektryczne (PSE) przystąpią do rozbiórki linii Białystok-Roś. - Wspieramy protest Litwinów tam, gdzie to jest możliwe, czy konieczne w tej sprawie. To wiąże się też z desynchronizacją systemu bałtyckiego z siecią rosyjską i białoruską - powiedział podczas spotkania z dziennikarzami Naimski.
Białoruś sprzeda energię UE?
Władze w Mińsku nie ukrywają, że nadwyżkę energii elektrycznej z przyszłej siłowni chciałyby sprzedawać do UE. Zapowiedź Litwy, a teraz też Polski o uniemożliwieniu eksportu energii atomowej może być krokiem do wstrzymania budowy siłowni. Litwa od kilu lat domaga się wstrzymania budowy siłowni w Ostrowcu, w odległości 50 km od Wilna. Przekonuje, że siłownia ta zagraża jej bezpieczeństwu.
Zobacz: Minister Szyszko o bezpieczeństwie energetycznym (Wideo z 6.02.2017)
Autor: ag/gry / Źródło: PAP