Kilka tysięcy osób po raz kolejny protestowało w sobotę w Meksyku przeciwko kilkunastoprocentowym podwyżkom cen paliw. Wielu uczestników demonstracji domagało się ustąpienia prezydenta Enrique Pena Nieto.
Protesty rozpoczęły się po Nowym Roku, gdy ceny benzyny wzrosły o 20 proc., a oleju napędowego o 16,5 proc.
"Pena Nieto musi odejść"
Jedna z sobotnich manifestacji odbyła się w stolicy Meksyku. Demonstrujący zebrali się w centrum miasta i skandowali: "+Nie+ dla podwyżek cen paliw, Pena Nieto musi odejść". Inne protesty zorganizowano m.in. w stanach Sonora, Chiapas, Guerrero, Jalisco, Tabasco oraz Puebla. Jak pisze agencja dpa, od początku protestów w Meksyku zginęło sześć osób, a ok. 1500 aresztowano. Łącznie splądrowano ok. 400 sklepów.
Pierwszy etap otwarcia rynku paliw
W środę prezydent Meksyku Enrique Pena Nieto bronił swych niepopularnych działań deregulacyjnych, które doprowadziły do podwyżek cen paliw. Chodzi o pierwszy etap otwarcia rynku paliw i uwolnienia cen benzyny, które były pierwotnie planowane na 2018 rok. Rząd postanowił jednak rozpocząć ten proces rok wcześniej. - Rozumiem gniew ludności, ale nie zrobienie tego (...) miałoby jeszcze bardziej bolesne skutki - zapewnił wówczas Pena Nieto. Według szefa państwa podwyżka nie jest związana z wprowadzanymi przez władze reformami energetycznymi czy fiskalnymi, lecz "ze wzrostem cen paliwa na świecie". Jego zdaniem pozwoli ona zachować stabilność meksykańskiej gospodarki.
Zobacz: Ford nie zainwestuje w Meksyku. „Wzięli na serio zagrożenie ze strony Trumpa” (Film z 4.01.2017)
Autor: ag/gry / Źródło: PAP