Po połączeniu Orlenu i Lotosu możemy się spodziewać, że paliwa zdrożeją, a to spowoduje podwyżki cen innych towarów i usług - uważa profesor Henryk Ćwikliński z Uniwersytetu Gdańskiego. Innego zdania jest ekspert Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski, który twierdzi, że oba koncerny niepotrzebnie ze sobą konkurowały na polskim rynku. - Ich połączenie przyniesie oszczędności, co powinno wpłynąć korzystnie na ceny przy dystrybutorach - przekonuje.
Drożej czy taniej?
Kierownik katedry polityki gospodarczej Uniwersytetu Gdańskiego, prof. Henryk Ćwikliński, komentując planowane połączenie spółek paliwowych, powiedział, że "tworzy się monopol (...) wszyscy na tym stracimy, bezpośrednio i pośrednio". - Jestem przeciwny łączeniu Orlenu i Lotosu - podkreślił naukowiec. Ocenił, że "możemy spodziewać się wzrostu cen paliw w całym kraju, co przełoży się na zjawiska o charakterze inflacyjnym". - Poziom cen paliw odbija się na cenach wszystkiego, co się rozwozi - dodał. Zaznaczył, że "województwo pomorskie straci udziały w CIT (…) miasto Gdańsk straci udziały w PIT, bo pracownicy formalnie będą zatrudnieni w Płocku". Ekspert Instytutu Jagiellońskiego Marcin Roszkowski zwrócił uwagę, że pomysł połączenia państwowych gigantów paliwowych nie jest nowy. - Ostatnio taki zapis pojawił się w programie wyborczym PiS; jest to więc realizacja tego postulatu - powiedział ekspert. W opinii Roszkowskiego PKN Orlen i Lotos "bez sensu" rywalizowały w Polsce. - Żaden właściciel nie tworzy sobie konkurencji - zauważył. Choć - jak podkreślił - w potocznej opinii PKN Orlen i Lotos kojarzone są ze stacjami benzynowymi, ale to tylko "końcówka ich możliwości". - To firmy, które posiadają dominującą pozycję na rynku rafineryjnym - podkreślił. Zdaniem Roszkowskiego planowana fuzja pozwoli uzyskać oszczędności i umożliwi efektywne zarządzanie majątkiem, co z kolei powinno wpłynąć korzystnie na cenę przy dystrybutorach.
Powstanie silna i zintegrowana firma
Ekspert energetyczny z Instytutu Staszica dr Dawid Piekarz uważa, że ewidentnym plusem tej transakcji będzie budowa silnego i zintegrowanego koncernu. - Większość państw ma już jeden narodowy koncern, który jest w stanie konkurować na rynku europejskim. I są to zazwyczaj firmy z udziałem państwa albo wspierane przez dane państwo - powiedział. Według niego zlikwidowana zatem zostałaby pewna dwoistość i powstanie jeden koncern, który będzie miał znacznie większą siłę ekonomiczną, produkcyjną, finansową. - To się oczywiście może przełożyć na na przykład lepszą pozycję negocjacyjną wobec dostawców surowca, z drugiej strony na lepszą pozycję na rynku petrochemicznym, gdzie obie łączące się firmy są silne - powiedział.
Zdaniem Piekarza posiadanie jednej zintegrowanej infrastruktury może na przykład pomóc w realizacji ważnych zadań z punktu widzenia całej gospodarki, na przykład budowy infrastruktury elektromobilności. - Któż może zrobić infrastrukturę ładowania, jak nie koncerny paliwowe - wskazał. Piekarz ocenił także, że połączenie nie powinno zagrozić konkurencji na polskim rynku. - W tej chwili tego typu koncerny nie działają na zamkniętym rynku polskim, tylko na europejskim. A na rynku polskim dotychczas konkurowały nie Orlen z Lotosem, tylko Orlen, Lotos, ale też BP, Shell i tak dalej. Czyli mniejsze i większe, wręcz globalne firmy paliwowe, ale też małe lokalne sieci - powiedział.
Wskazał, że co prawda większość z nich i tak zaopatruje się w paliwa w Orlenie lub Lotosie, ale ceny hurtowe są kształtowane przez czynniki makroekonomiczne i odnoszą się do notowań na giełdach europejskich. - To, że zamiast dwóch podmiotów pojawi się jeden, nie spowoduje, że w hurcie będzie mógł sobie na więcej pozwolić. Cena na konkretnej stacji jest kształtowana przez rynek lokalny. Czyli to, że zamiast Orlenu i Lotosu będzie firma mająca jednego właściciela też niewiele zmieni w sytuacji. Połączony koncern będzie musiał konkurować z dziesiątkami różnej wielkości firm i sieci - wyjaśnił Piekarz. Jego zdaniem nie ma więc zagrożenia, iż tego typu połączenie spowoduje odczuwalny wzrost cen paliw na polskim rynku. - Natomiast być może lepsza pozycja koncernu w negocjacjach z dostawcami, zredukowanie dublujących się kosztów, może wręcz spowodować spadek kosztów funkcjonowania i przełożyć się pozytywnie na ceny paliw z punktu widzenia konsumentów - powiedział Piekarz.
Dodatkowo, według niego, jeden duży koncern, w sytuacji silnych wahań koniunkturalnych, będzie miał większą siłę ekonomiczną, żeby stabilizować ceny w Polsce.
Autor: tol//dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock