Kiedy w 2013 roku Chorwacja ogłosiła, że zamierza uruchomić przetarg na poszukiwania ropy naftowej i gazu na dziewiczych wodach Adriatyku, odezwało się wielu krytyków. Rząd jednak nie daje za wygraną i już wkrótce zamierza podpisać umowy z wykonawcami. - Jeśli to nie jest niebezpieczne dla Norwegii i Szkocji, nie powinno być niebezpieczne dla nas - mówił w kwietniu premier Chorwacji Zoran Milanovic. Jego zdaniem krok ten może pomóc tkwiącej od lat w recesji chorwackiej gospodarce.
Premier odpowiadał w ten sposób na społeczne obawy, że projekt to swojego rodzaju hazard, który może na zawsze pogrążyć chorwacką gospodarkę, a w szczególności jej przemysł turystyczny. Może być też szkodliwe dla środowiska - pisze Reuters.
Działania w toku
Do lipca tego roku rząd zamierza podpisać umowy z pięcioma wybranymi koncesjonariuszami. I to pomimo rosnącego sprzeciwu społeczności lokalnych, ekologów, polityków a nawet gwiazd show biznesu. - To może być dobre, jeśli będzie to oznaczać miejsca pracy dla nas na platformach - podkreśla Ivan Dominis, który na przystani na wyspie Dugi Otok obsługuje turystyczne jachty. Przystań znajduje się w pobliżu planowanego miejsce rozpoczęcia wierceń.
I choć zgodnie z przepisami platforma wiertnicza musi być ulokowana co najmniej 10 km od stałego lądu i 6 km od każdej wyspy, Dominis nie kryje swojego zaniepokojenia. - Nie znaczy, że zaraz wydarzy się katastrofa. Wszyscy żyjemy z turystyki i łowienia ryb. Jeden wyciek wystarczy i nigdy nie będziemy w stanie oczyścić morza - dodaje.
Krok ostateczny
Dugi Otok leży w pobliżu chorwackiej parku narodowego Kornati, otoczonego dziesiątkami małych skalistych wysp. W pobliżu jest też słynne miasto Dubrownik. Turystyka w takim miejscu jak to jest kluczową gałęzią gospodarki, która generuje 17 proc. PKB kraju.
To jednak nie wystarczyło do utrzymania wzrostu gospodarki. Od 2009 roku skurczyła się ona o 13 proc., co przyczyniło się do zwiększenia bezrobocia do niemal 20 proc. Rząd ma nadzieję, że potencjał wynikający z ropy i gazu może poprawić te wskaźniki. Na spore ilości surowców wskazują także badania.
W styczniu Chorwacja przyznała 10 licencji na poszukiwania ropy i gazu. Siedem otrzymało konsorcjum Marathon Oil i austriackiego OMV, dwa INA, której współwłaścicielem jest Chorwacja i węgierski MOL, a jedna koncesja trafiła do konsorcjum składające się z włoskiej ENI i Londyński Medoilgas.
Własne potrzeby
Reuters przypomina, że Chorwacja produkuje ok. 600 tys. ton ropy rocznie. To zaledwie 20 proc. potrzeb kraju. Wydobywa też około 2 mld metrów sześciennych gazu - 66 proc. rocznego zużycia. Rząd uważa, że może produkować więcej. Chorwacki minister gospodarki Ivan Vrdoljak powiedział w rozmowie z Reutersem, że rząd liczy na inwestycje wokół gazu i ropy na około 1 mld euro i utworzenie kilku tysięcy miejsc pracy w ciągu pierwszych trzech do pięciu lat. Dodał, że stosowne umowy zostaną podpisane z odpowiednimi firmami w lipcu. Krytycy planów rządu planują za wszelką cenę zablokować ich realizację. Chorwacja partia zielonych Orah zamierza zwrócić się do rządu z żądaniami nowych badaļ środowiskowych i zorganizowania szerokiej debaty publicznej. Greenpeace i inne grupy ekologów mają też nadzieję na zorganizowanie referendum przeciwko wierceniom.
Autor: mn / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu