Podczas wtorkowych notowań obserwowane było umacnianie złotego w stosunku do głównych walut. Za euro i dolara amerykańskiego trzeba zapłacić najmniej od grudnia ubiegłego roku.
- Inflacja, PMI są już za nami i są już ogrywane na rynku. Moim zdaniem złoty ma teraz prawo dryfować w mocniejszą stronę, póki nie zobaczymy, jak do obrazu wyłaniającego się z ostatnich danych ustosunkuje się bank centralny – stwierdził ekonomista Santander Bank Polska Grzegorz Ogonek.
- Coraz wyraźniej kruszy się retoryka mówiąca, że inflacja jest kwestią przejściową i wyłącznie podażowo regulacyjną i niezależną od prowadzonej polityki pieniężnej – dodał.
We wtorek ok. godz. 19.30 za euro trzeba było zapłacić 4,46 zł, dolar amerykański kosztował poniżej 3,65 zł. To poziomy niewidziane na tych parach od drugiej połowy grudnia 2020 roku.
We wtorek taniały także frank szwajcarski oraz funt brytyjski.
Obrazujący nastroje w polskim przemyśle wskaźnik PMI w maju wzrósł do 57,2 pkt. z 53,7 pkt. w kwietniu. Konsensus PAP Biznes zakładał wzrost PMI do 54,0 pkt. Firma Markit, która jest autorem badania, zaznaczyła, że najnowszy odczyt PMI pobił rekord z kwietnia 2004 roku (56,8 pkt.), sygnalizując znaczącą poprawę warunków gospodarczych w polskim sektorze przemysłowym. O pozytywnym zaskoczeniu w kontekście najnowszego odczytu pisał w porannym komentarzu Marek Rogalski z DM BOŚ.
Z kolei Główny Urząd Statystyczny podał w szybkim szacunku, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych w maju wzrosły o 4,8 proc. rdr. Ostatni raz inflacja była wyższa w maju 2011, gdy wynosiła 5,0 proc. rdr, a równie wysoka była w listopadzie 2011 roku, gdy wynosiła 4,8 proc. rdr.
Jakie prognozy?
Zdaniem Grzegorza Ogonka inwestorzy rynkowi wydają się skłaniać ku scenariuszowi, według którego NBP zmierza do normalizacji polityki monetarnej. W praktyce oznaczałoby to ograniczanie prowadzonego obecnie skupu aktywów, być może też odchodzenie do polityki rekordowo niskich stóp procentowych.
- W tej chwili, od jakiegoś tygodnia mamy sytuację, gdzie wydaje się, że ustąpiły wszystkie te czynniki, które w maju ciążyły złotemu, włącznie ze stosunkowo pasywną postawą banku centralnego wobec narastającej inflacji. Teraz wydaje się, że inwestorzy poczuli, że ten ostatni czynnik wkrótce ustąpi i być może dokonał się jakiś przełom w podejściu banku centralnego – stwierdził ekonomista.
Ogonek dodał, że obecnie nie widać czynników, które mogą zwiastować osłabienie złotego, a oczekiwania na rynku na zmianę polityki NBP dają polskiej walucie szansę na kontynuację umocnienia.
Przedstawiciele InternetowegoKantoru.pl w porannym komentarzu zwracali uwagę, że na obserwowanych we wtorek poziomach na parze EUR/PLN dochodziło wcześniej do interwencji rynkowych. "W tych okolicach w lutym nastąpiły interwencje rynkowe NBP, stąd inwestorzy uważnie patrzą na dalszy rozwój wypadków. Z jednej strony perspektywy inwestycyjne w Polsce plus potencjalny wzrost stóp procentowych powodują, że inwestycje w złotego wydają się racjonalne. Z drugiej strony w dalszym ciągu na rynku żywe są wspomnienia nagłych interwencji walutowych mających na celu osłabiać złotego" – wskazywali.
NBP w komunikacie po majowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, nie wykluczał interwencji na rynku walutowym. "W celu wzmocnienia oddziaływania poluzowania polityki pieniężnej na gospodarkę NBP może także stosować interwencje na rynku walutowym. Terminy oraz skala prowadzonych działań będą uzależnione od warunków rynkowych" – poinformowano.
Źródło: PAP, TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock