Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się utrzymać stopy procentowe NBP na niezmienionym poziomie. Decyzja ta nie zaskoczyła ekonomistów. Część z analityków uważa, że jeśli dojdzie w tym roku do obniżek stóp, to może to nastąpić najwcześniej w marcu. Nie brakuje też głosów, że warunki do obniżek pojawią się w ostatnim kwartale tego roku albo dopiero w przyszłym roku.
We wtorek zakończyło się dwudniowe posiedzenie decyzyjne Rady Polityki Pieniężnej. RPP postanowiła utrzymać stopy procentowe NBP na niezmienionym poziomie:
- stopa referencyjna 5,75 proc. w skali rocznej,
- stopa lombardowa 6,25 proc. w skali rocznej,
- stopa depozytowa 5,25 proc. w skali rocznej,
- stopa redyskontowa weksli 5,80 proc. w skali rocznej,
- stopa dyskontowa weksli 5,85 proc. w skali rocznej.
Decyzja jest zgodna z oczekiwaniami ekonomistów.
Ewentualne obniżki będą niewielkie, najwcześniej w marcu
"Rada odeszła od swojego ultra łagodnego nastawienia. Tymczasem poza Polską sytuacja wygląda dokładnie odwrotnie, cykl obniżek wkrótce rozpocznie się w USA i Eurolandzie, rozpoczął się w Czechach. Dodatkowo inflacja na całym świecie mocno spada, zarówno bazowa jak i ceny surowców. Krótkoterminowo inflacja w Polsce może spaść nawet poniżej 3,5 proc., ale w II poł. 2024 r. ponownie wzrośnie, po cześciowym uwolnieniu cen energii i przywróceniu VAT na żywność. Także wysokie tempo płac powoduje, że dezinflacja w Polsce wygląda mniej przekonująca niż w innych krajach" - napisano na profilu ING Economics Poland na platformie X/Twitter.
"Przy oczekiwanej skali poluzowania w USA (150 pb.), Eurolandzie (75 pb.) i regionie (Węgry prawie 400 pb., Czechy 300 pb.), gdyby NBP trzymał się niezmienionych stóp, skutkowałoby to dużym umocnieniem PLN, dlatego zakładamy obniżki o 25-50 pb. w 2024 r." - dodano.
"RPP trwa w śnie zimowym i zgodnie z oczekiwaniami pozostawiła stopy bez zmian (w tym referencyjną na poziomie 5,75 proc.). Komunikat zostanie opublikowany o godz: 16:00, a więcej o motywach tej decyzji najpewniej dowiemy się jutro w czasie konferencji prasowej. Spodziewamy się, że dopiero w marcu RPP znajdzie ewentualne przesłanki do obniżki stóp procentowych" - komentują natomiast analitycy PKO BP.
PIE: Rada czeka na nowe dane
W ocenie Polskiego Instytutu Ekonomicznego Rada czeka na nowe dane ekonomiczne oraz marcową projekcję inflacji, aby podjąć kolejne decyzje. Istotne będą również działania innych banków centralnych, w tym EBC.
"W nadchodzących miesiącach spodziewamy się dalszego spadku inflacji, co stworzy przestrzeń do kolejnych obniżek stóp procentowych. Oczekiwania inflacyjne konsumentów osiągnęły najniższy poziom od lat. W grudniu wskaźnik GUS spadł do 12 punktów, co stanowi prawie trzykrotny niższy wynik w porównaniu z poprzednim rokiem" - dodano w komentarzu.
PIE wskazuje, że na początku roku często dochodzi do aktualizacji cen wielu towarów i usług. Jeżeli w pierwszym kwartale potwierdzi się hamowanie presji cenowej, wskaźnik inflacji prawdopodobnie będzie niższy, niż wskazywała projekcja w październiku.
"W takim przypadku Rada może rozważyć kolejną obniżkę stóp procentowych. W 2024 roku RPP najprawdopodobniej dokona dwóch lub trzech. Rynki finansowe przewidują, że pierwsze obniżki stóp będą w marcu, kiedy zostanie przedstawiona najnowsza projekcja NBP. Cykl będzie kontynuowany. Oczekujemy, że do końca 2024 roku stopa referencyjna NBP osiągnie poziom 4,75 proc." - dodano.
Sawicki: kolejna obniżka najprawdopodobniej dopiero pod koniec roku
Według Bartosza Sawickiego, analityka Cinkciarz.pl, "najbliższym możliwym terminem wznowienia cyklu luzowania jest marzec, niemniej bardziej prawdopodobne wydaje się, że nastąpi to dopiero pod koniec br.".
"Dzisiejsza decyzja nie jest zaskoczeniem pomimo ostrego i nieoczekiwanego spadku inflacji na koniec 2023 r. W grudniu dynamika CPI wyhamowała z 6,6 do 6,1 proc. r/r, a wskaźnik bazowy po raz pierwszy od marca 2022 r. najprawdopodobniej przybrał wartość poniżej 7 proc. Władze monetarne jesienią jasno zapowiedziały, że po skokowym dostosowaniu chcą zaczekać na rozwianie się niepewności, którą niesie ze sobą zmiana władzy. Znaki zapytania dotyczyły zarówno strategii wycofywania się z działań osłonowych, jak i przetasowań w polityce fiskalnej, które mogą dodatkowo pobudzić wychodzącą z zapaści konsumpcję, wymagając bardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej" - czytamy w komentarzu ekonomisty.
Zwraca uwagę, że "dziś wiemy, że obniżony VAT na żywność będzie obowiązywać do końca pierwszego kwartału, a zamrożenie stawek energii elektrycznej do połowy roku". "Rada wciąż nie może powiedzieć jednak, że trapiące ją wątpliwości zostały w pełni rozwiane i dalszych odpowiedzi zamierza szukać w marcowej projekcji inflacyjnej. Budżet na 2024 r. – zakładający głęboki, sięgający 184 mld zł, deficyt – powinien zostać uchwalony dopiero na najbliższym posiedzeniu Sejmu i na prezydenckie biurko trafić pod koniec miesiąca. Wyjaśnienie wielu istotnych dla miksu polityki pieniężnej i fiskalnej kwestii, np. podwyższenia kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł, pozostaje melodią dalszej przyszłości" - podkreślił ekspert.
"Po ostatnich, niskich odczytach rośnie prawdopodobieństwo, że w marcu dynamika CPI może zbliżyć się do 2,5-proc. celu NBP. Inflacja błyskawicznie zawróci i przed końcem roku wzrost cen może ponownie mieć siłę zbliżonej do obecnej. To, jak mocno inflacja przyspieszy, zwłaszcza w kluczowych dla bankierów centralnych kategoriach bazowych, będzie uwarunkowane w dużej mierze przez siłę koniunktury. Konsumpcja w tym roku powinna odbić o więcej niż 4 proc., co będzie wywierać silną presję popytową na ceny. Spodziewamy się również wyższego niż obecnie kursu ropy na światowych rynkach, który będzie oddziaływać w kierunku oddalenia terminu trwałej realizacji celu inflacyjnego" - napisał analityk.
Zdaniem Sawickiego "może zatem okazać się, że przy spadającej inflacji RPP wciąż będzie czekać na uzyskanie pełnego obrazu zmian w polityce fiskalnej i ich wpływu na presję cenową". "Zanim znaki zapytania zostaną w pełni rozwiane, dynamika CPI zacznie rosnąć, stając na drodze wznowieniu luzowania. W tym świetle zakładamy na 2024 r. co najwyżej jedną obniżkę stóp procentowych. Za jej bardziej prawdopodobny termin postrzegamy końcówkę roku" - skomentował.
"Łagodne nastawienie RPP w minionych latach wielokrotnie szkodziło złotemu. W najbliższym czasie sytuacja diametralnie się odmieni. Polityka pieniężna będzie wręcz atutem polskiej waluty. Rynek wycenia bowiem 100 pb obniżek na najbliższy rok. Znacznie mniejsza skala cięć lub ich brak będzie wyróżnikiem zarówno na tle gospodarek wschodzących, jak i głównych walut. Spodziewamy się, że w najbliższym czasie złoty może podlegać nieznacznej korekcie, ale pod koniec roku EUR/PLN znajdzie się w okolicy 4,25. Perspektywy polityki monetarnej są jednym z ważnych filarów pozytywnego spojrzenia na polską walutę" - czytamy.
Jak podkreślili w komentarzu analitycy mBanku, "brak zmiany stóp to też decyzja". "Mamy więc decyzję RPP i niezmienione stopy 5,75 proc." - dodali.
Z kolei eksperci Banku Pekao twierdzą, że "nic tu się nie wydarzy do marca, a i to wcale nie jest pewne, bo okno do kontynuacji do obniżek będzie się zamykać w II połowie roku".
Stopy procentowe i inflacja w Polsce
Główna, referencyjna stopa procentowa NBP od 5 października 2023 roku wynosi 5,75 procent.
W ubiegłym roku spadła łącznie o 100 punktów bazowych. To efekt dwóch decyzji Rady Polityki Pieniężnej z drugiej połowy roku. RPP we wrześniu zdecydowała się obniżyć stopy procentowe NBP o 75 punktów bazowych. Była to pierwsza obniżka stóp procentowych od maja 2020 roku. W październiku RPP ścięła stopy o kolejne 25 punktów bazowych. Dalszych obniżek nie było. W listopadzie i grudniu Rada utrzymała stopy procentowe na niezmienionym poziomie.
Oznacza to, że styczniowe posiedzenie było trzecim z rzędu, kiedy RPP nie zmieniła stóp procentowych. Decyzja ta była zgodna z rynkowymi oczekiwaniami.
W środę odbędzie się konferencja prasowa prezesa NBP i jednocześnie przewodniczącego RPP Adama Glapińskiego. Konferencja ma się rozpocząć o godzinie 15.00.
Ze wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych w grudniu 2023 roku wzrosły o 6,1 proc. w ujęciu rocznym, a w porównaniu z poprzednim miesiącem wzrosły o 0,1 proc. Konsensus rynkowy, czyli mediana prognoz analityków, zakładała, że wzrost cen w minionym miesiącu sięgnie 6,5 proc. rok do roku. Dla porównania w listopadzie inflacja wyniosła 6,6 proc. rok do roku.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock