Jedni analitycy spodziewają się kolejnych, wręcz astronomicznych rekordów notowań bitcoina, inni wieszczą spadki, a nawet mówią wprost: ta bańka pęknie. Musimy być ostrożni – słychać w Polsce, choć pojawiają się też głosy o zakazaniu handlu kryptowalutami.
Jadwiga Emilewicz, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju: w kontekście kryptowalut bardzo trudno jest określić ich realną wartość. Jest to jeden z podstawowych problemów, z którymi tak naprawdę mierzy się dzisiaj świat.
Piotr Wiesiołek, wiceprezes Narodowego Banku Polskiego: NBP nie jest przeciwny rozwojowi technologii informatycznych w zakresie finansów, w tym również samej technologii rozproszonego rejestru (blockchain), ale bez wykorzystania kryptowalut. NBP i KNF ostrzegają użytkowników przed ich zakupem i inwestowaniem środków finansowych, ponieważ z ich posiadaniem wiążą się ryzyka. Niektóre oferowane formy inwestowania w kryptowaluty mogą mieć charakter piramidy finansowej. Jest ponadto ryzyko związane z dużą zmiennością ceny.
Te słowa padły w ubiegłym tygodniu, podczas posiedzenia sejmowej komisji finansów publicznych poświęconej kryptowalutom.
Zakazać kryptowalut?
Wiceprezes Wiesiołek przypominał jednocześnie, że NBP i KNF już w lipcu przestrzegały przed inwestowaniem w kryptowaluty, a w przeciągu kilku miesięcy gotowa ma być kampania informująca o zagrożeniach z tego wynikających.
- Sądzę, że w ciągu kilku miesięcy powinna być podjęta, czy wypracowana decyzja – pewnie z udziałem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów – w sprawie tego, czy wystarczą same ostrzeżenia (przed inwestycjami w kryptowaluty – red.). Być może powinna być decyzja zakazująca – dodał Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich.
Kurs bitcoina
Posiedzenie komisji odbyło się jeszcze przed historycznym momentem, kiedy to kurs bitcoina – najpopularniejszej kryptowaluty – wzbił się powyżej 10 tys. dolarów. A to jeszcze nie był koniec, bo zaledwie 24 godziny później jeden bitcoin osiągnął wartość już 11 tys. dolarów.
Później kurs bitcoina wpadł w niemałe turbulencje, notując w pewnym momencie nawet spadek ceny o 20 proc., ale i tak notowania kryptowaluty rozpalają emocje. I nic dziwnego, bo – jak wyliczył Reuters – tylko w tym roku kurs bitcoina wzrósł ponad 10-krotnie.
Ten sam Reuters podał, że kolejna giełda chce wprowadzić kontrakty terminowe na bitcoina. Źródła agencji utrzymują, że w przyszłym roku taką decyzję ma podjąć Nasdaq. Wcześniej o podobnych planach poinformował m.in. CME (Chicago Mercantile Exchange, czyli operator największej światowej giełdy instrumentów pochodnych). Dla niektórych analityków właśnie te informacje mogły wpłynąć na ostatnie wzrosty bitcoina.
To jeszcze nie koniec?
Nie oznacza to wcale, że doszliśmy do maksimum. Agencja Bloomberga zapytała analityków o prognozy dla bitcoina. Najbardziej optymistyczny scenariusz przedstawił Arthur Hayes z BitMEX. Jego zdaniem do końca 2018 roku bitcoin może kosztować nawet 50 tys. dolarów.
Analitycy oczywiście dopuszczają możliwość korekt, niektórzy nawet o 30-40 procent. Tak duże wzrosty rodzą też ponowne pytania o pompowanie bańki spekulacyjnej. Część ekspertów jest wręcz przekonana: bańka pęknie.
Tak kilka tygodni temu mówił Jamie Dimon, dyrektor generalnego banku inwestycyjnego JP Morgan. - Ta sytuacja nie może się skończyć dobrze. Bańka pęknie – wróżył Dimon i w tym wróżeniu nie jest osamotniony. Podobne zdanie mają m.in. słynny inwestor Warren Buffet, szef strategii Deutsche Banku Ulrich Stephan czy Ray Dalio z funduszu hedgingowego Bridgewater Associates.
Zdaniem noblisty Josepha Stiglitza bitcoin nie spełnia żadnych społecznie przydatnych funkcji, a jedynie daje chwile radości wielu osobom, gdy jego kurs rośnie, a potem spada. W opinii ekonomisty notowania bitcoina to bańka, a handel kryptowalutą powinien być zakazany.
Bitcoin jak tulipany
W tym miejscu krytycy bitcoina sięgają głęboko do XVII wiecznej historii, kiedy to Holandię ogarnęła moda na tulipany. Cebulki kwiatów osiągały zawrotne kwoty, aż w końcu przyszło załamanie na rynku i wiele osób straciło swoje majątki. Holenderska mania na tulipany jest uznawana za pierwszą bańkę spekulacyjną.
Musimy być ostrożni – mówią przedstawiciele instytucji finansowych w Polsce i ostrzegają przez zakupem kryptowalut. Ale w ten sposób same narażają się na krytykę.
"Chciałbym zwrócić uwagę Narodowemu Bankowi Polskiemu, jako tej instytucji, która dba o stabilność finansową państwa, że brak tworzenia rezerw w kryptowalutach w dniu dzisiejszym jest brakiem zadbania o stabilność finansową państwa w przyszłości. To może się w tej chwili wydawać kuriozalne, ale ta technologia nie odejdzie w ciągu roku. Nie odejdzie w ciągu dwóch lat, ani w ciągu dziesięciu lat. Państwa, które dostrzegą ten element teorii gier związany z wykorzystaniem w tej chwili kryptowalut do budowania przewagi konkurencyjnej na świecie, będą miały swego rodzaju przewagę konkurencyjną" – mówił na sejmowej komisji finansów Lech Wilczyński z zarządu Polskiego Stowarzyszenia Bitcoin.
Każdy medal ma dwie strony.
Autor: sta//dap / Źródło: tvn24bis.pl, Reuters, Bloomberg
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock