Inflacja w Polsce jest na najwyższym poziomie od maja 2001 roku. - Te wstępne dane, które dotyczą października zszokowały. Myślę, że większość z nas patrząc na dane, które opublikował Główny Urząd Statystyczny złapało się za głowę - mówiła we "Wstajesz i weekend" w TVN24 Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka związana z Uniwersytetem Warszawskim. Z jej prognoz wynika, że wzrost cen jeszcze w tym roku może zbliżyć się w okolice 9 procent.
Ceny towarów i usług konsumpcyjnych (wskaźnik CPI) w październiku wzrosły rok do roku o 6,8 procent - wynika z szybkiego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego. To poziom niewidziany od maja 2001 roku, kiedy inflacja wyniosła 6,9 procent rok do roku. Dynamika wzrostu cen w październiku br. była wyższa niż spodziewali się ekonomiści. Konsensus PAP wyniósł 6,4 procent rok do roku. Dla porównania we wrześniu odnotowano wzrost w ujęciu rocznym o 5,9 procent.
- Te wstępne dane, które dotyczą października zszokowały. Myślę, że większość z nas patrząc na dane, które opublikował Główny Urząd Statystyczny złapało się za głowę, bo oczywiście ekonomiści zakładali, że w październiku wzrost cen rok do roku będzie powyżej 6 procent, ale nie aż tak dużo, bo to jest blisko 7 procent - skomentowała Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka związana z Uniwersytetem Warszawskim.
Inflacja w Polsce
W jej ocenie inflacja w grudniu może się jeszcze zbliżyć w okolice 9 procent. Jak wyjaśniła, grudniowa baza jest niższa niż w październiku, czy listopadzie. - W grudniu ubiegłego roku ceny wzrosły ponad 2 procent (2,4 procent rok do roku - red.), więc można powiedzieć relatywnie niedużo, a teraz ta dynamika będzie zdecydowanie wyższa - stwierdziła Starczewska-Krzysztoszek.
Zdaniem ekonomistki, "to co się dzieje, jeżeli chodzi o inflację, to co się dzieje z cenami, uderza przede wszystkim i w największym stopniu w gospodarstwa domowe o niskich dochodach". - Z tego względu, że mamy rosnące koszty energii, gazu, to są stałe elementy w naszych wydatkach (...), musimy kupować żywność, a ceny żywności istotnie przyspieszyły, powiedziałabym, że dramatycznie dla gospodarstw domowych, które mają relatywnie niskie dochody - podkreśliła.
Wzrost cen - powody
W ocenie ekonomistki winnych obecnej sytuacji "jest dosyć sporo". - Po pierwsze rząd. To nie tylko kwestia ostatniej koalicji rządowej, ale to jest długi proces braku reform w sektorze energetycznym. Nie ma tam od wielu lat reform, które były absolutnie konieczne. W dalszym ciągu są konieczne - stwierdziła Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
- Trzeba było mieć jakąś strategię, pomysły na to, żeby można było mieć miks energetyczny. Taki, który nie będzie wpływał w aż tak silny sposób na ceny, które płacimy za energię elektryczną, gaz - powiedziała dodając, że "jeszcze będziemy płacić coraz wyższe ceny".
- Trzeba łapać się za portfele i trzeba się zastanawiać z czego rezygnować w naszych wydatkach comiesięcznych, co pozostawić, co jest konieczne. Dlatego, że te stałe wydatki niestety będą coraz wyższe - wskazała Starczewska-Krzysztoszek.
Stopy procentowe
Ekonomistka swoje zastrzeżenia skierowała również w stronę Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego i jednocześnie przewodniczącego Rady Polityki Pieniężnej. Jej zdaniem, "dużo pan prezes (Glapiński - red.) poświęca w celu przedłużenia o kolejną kadencję swojej funkcji w Narodowym Banku Polskim".
- Rada Polityki Pieniężnej nie reagowała, mimo że 2-3 członków Rady właściwie od początku zeszłego roku już mówiło że trzeba powoli podnosić stopy procentowe. Oddziaływanie prezesa Glapińskiego było tak silne, że wszyscy pozostali członkowie Rady Polityki Pieniężnej jakby uginali się pod jego presją i stopy procentowe nie były podnoszone. Myślę, że mielibyśmy do czynienia z o wiele lepszą sytuacją, gdyby ta polityka pieniężna prowadzona przez prezesa Glapińskiego, czy pod jego kierownictwem, była rzeczywiście taką polityką, która miałaby na celu uchronić nas przed bardzo silnymi wzrostami cen - stwierdziła Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
Rada Polityki Pieniężnej na ostatnim posiedzeniu decyzyjnym, które odbyło się 6 października, podwyższyła stopę referencyjną o 40 punktów bazowych do 0,50 procent. Była to pierwsza podwyżka stóp procentowych od 10 maja 2012 roku. Kolejne decyzyjne posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej odbędzie się w najbliższą środę, 3 listopada.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock