Tylko sztuczny, niebezpieczny prezes sztucznego banku centralnego, sztuczny przewodniczący sztucznej częściowo Rady Polityki Pieniężnej może nie dostrzegać, że w Polsce inflacja jest sztuczna, że jest przypudrowana - powiedział w programie "Fakty po Faktach" Sławomir Dudek, ekonomista, prezes i założyciel Instytutu Finansów Publicznych. - Nasza gospodarka jest chora na gorączkę inflacyjną, ma jakieś zapalenie w organizmie - ocenił.
Gościem programu "Fakty po Faktach" był Sławomir Dudek, prezes i założyciel Instytutu Finansów Publicznych. Pytany był między innymi o konferencję prezesa NBP Adama Glapińskiego.
Sztuczny prezes sztucznego banku centralnego
- Tylko sztuczny, niebezpieczny prezes sztucznego banku centralnego, sztuczny przewodniczący sztucznej częściowo Rady Polityki Pieniężnej może nie dostrzegać, że w Polsce inflacja jest sztuczna, że jest przypudrowana. Centralnie sterowana i w rzeczywistości nie wynosi te 8,2 procent (ostatni odczyt GUS - red.) - stwierdził.
Jak dodał, "prezes (NBP) też kłamał, bo mówił, że ekonomiści, którzy mają inne zdanie, podważają dane GUS". - To jest kompletna nieprawda. Ja i inni ekonomiści, którzy mówią o tej sztucznej inflacji, centralnie sterowanej, nie podważamy tego, co liczy GUS. GUS tak inflację wyliczył, bo takie mamy warunki. Mamy rząd, który centralne steruje cenami, mamy prezesa, który manipuluje cenami, i on (GUS- red.) ją zmierzył - wytłumaczył.
- Mamy rzeczywiście chorego na gorączkę inflacyjną. Nasza gospodarka jest chora na gorączkę inflacyjną, ma jakieś zapalenie w organizmie. Najpierw rząd rozdawał leki przeciwbólowe, sterydy, nie leczył, nie było antybiotyków, a potrzebna jest operacja. A teraz pacjenta z wysoką gorączką wsadzili do wanny z lodem - skomentował gość TVN24.
"Cud na Orlenie" wart od 1 do 2 punktów procentowych do inflacji
Sławomir Dudek podczas rozmowy zwrócił uwagę, iż "prezes Glapiński kłamał, że sytuacja na rynku paliw ma zerowy wkład w zmniejszenie inflacji". -To jest kompletnie kreatywna księgowość. Dlaczego jest sztuczna inflacja? Po pierwsze "cud na Orlenie", który jest warty od 1 do 2 punktów procentowych do inflacji. Dużo - ocenił.
- Mam również centralnie sterowane ceny na kolei, bramki autostradowe, maksymalne ceny energii jeszcze wstecznie obniżone. Mamy również czasowo obniżony VAT. I to było wszystko na Węgrzech. To stanowi od 3 do 4 punktów procentowych, czyli wychodzi 11 do 12 procent inflacji - wyliczył.
Czytaj więcej: Węgierski scenariusz w Polsce? "Po wyborach ceny wystrzelą"
Ekonomista przyznał, że "inflacja spadła, ale jest to głównie kwestia bazy, a nie procesów inflacyjnych". - Porównujemy się do cen, które w ubiegłym roku wzrosły w bardzo dużym stopniu. W innych krajach ceny spadły dużo szybciej. Prezes (Glapiński - red.) porównywał się do Estonii, gdzie inflacja wynosiła 20 procent w szczycie, teraz 4 procent. U nas spadliśmy do 11, inflacja bazowa rośnie według Eurostatu. Cel inflacyjny to jest 2,5 procent - przypomniał.
- Na Węgrzech była podobna sytuacja. Ceny paliwa stały, ale po wyborach o 30 procent poszły do góry - podsumował Sławomir Dudek.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24