Umowy frankowe były zgodne z prawem. Klauzule, o których dziś mówi się, że są abuzywne, wtedy takie nie były - stwierdził w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" Piotr Czarnecki, były prezes Raiffeisen Bank Polska. Jego zdaniem, klienci mieli informacje o ryzyku walutowym. - Domaganie się po 15 latach wykonania innego standardu z mocą wsteczną jest nieuzasadnione - ocenił Czarnecki.
Z danych Związku Banków Polskich wynika, że pod koniec lipca br. przed polskimi sądami toczyły się 62 393 sprawy dotyczące kredytów walutowych, z czego w drugiej instancji było 3958 spraw.
Na temat kredytów frankowych mówił w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" Piotr Czarnecki, były prezes Raiffeisen Bank Polska. Pytany, czy takie umowy były uczciwe, wskazał, że "teraz przedstawia się wszystko tak, jakby banki robiły umowy niezgodne z prawem". - I to jest fundamentalna bzdura - te umowy były zgodne z prawem. Klauzule, o których dziś mówi się, że są abuzywne, wtedy takie nie były - stwierdził.
- Banki były poddawane audytom nadzoru. I nikt - aż do momentu, gdy frank się skokowo umocnił w stosunku do złotego w styczniu 2015 roku - tych umów kredytowych nie kwestionował, nie mówiono też o żadnych klauzulach abuzywnych - zauważył Czarnecki.
Jego zdaniem, "te kredyty są dobre i zostały udzielone właściwym klientom". - To była klasa średnia i wyższa. Nie mówimy tu o Kowalskim, który ma zdolność kredytową na pożyczkę gotówkową w wysokości 2 tysięcy złotych. Więc jeśli pyta pan, czy te kredyty były udzielone uczciwie, odpowiadam: tak, po 15 latach one nadal są dobrze spłacane - nie ma innego takiego portfela - podkreślił.
Kredyty frankowe - Piotr Czarnecki komentuje
Pytany, czy klienci mieli informację o ryzyku walutowym, wskazał, że "przecież podpisywali oświadczenia o pełnej świadomości tego ryzyka". - Przypomnijmy sobie, co się działo w latach 2006-2007. Wtedy wszyscy byli za kredytami we frankach, politycy uważali je za motor nakręcający koniunkturę gospodarczą, co miało też swoje uzasadnienie. My jako sektor prosiliśmy nadzór, żeby je ograniczyć, bo uważaliśmy, że zaczyna się niebezpieczny wyścig - kto da szybciej, taniej, więcej, ale wcale nie mniej ryzykownie - ocenił w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" były prezes Raiffeisen Bank Polska.
Jednocześnie zapewnił, banki nie wpakowały klientów na minę. - Dzięki tym kredytom polska rozwijająca się klasa średnia wreszcie miała swoje miejsce do życia - nowe domy i mieszkania - wskazał Czarnecki. Zapewnił również, że banki informowały w sposób zgodny z regulacjami o ryzyku kursowym i ryzyku stopy procentowej, dlatego - w ocenie Czarneckiego - "domaganie się po 15 latach wykonania innego standardu z mocą wsteczną jest nieuzasadnione".
Dopytywany, czy nie dało się tej fali zatrzymać, zauważył, że wciąż mamy strukturalną dziurę między popytem na mieszkania a podażą. - Klienci tego chcieli. Teraz mówią: nic nie wiedzieliśmy, wcisnęli nam. To znaczy, że nie potrzebowali tych nieruchomości? Bzdura. Dzisiaj ci wykształceni, również ekonomicznie, ludzie dla pieniędzy udają naiwnych. Są przecież i ekonomiści z kredytami we frankach, którzy w sądzie mówią: Nie rozumiałem ryzyka kursowego - zauważył były prezes Raiffeisen Bank Polska.
- Jak to możliwe, że państwo pozwala na "polski sposób bankowania", jak to określa prezes Cezary Stypułkowski z mBanku: pożyczyć, nie oddać, zredukować? A takie działania, systemowo szkodliwe, zmieniają całą rzeczywistość relacji bank - klient. Bo czemu tylko frankowicze są poszkodowani i nieświadomi? Przekonamy się, czy tej samej argumentacji nie zaczną używać kredytobiorcy złotowi, szczególnie ci z ostatnich lat, którzy brali kredyt na samym dole oprocentowania - dodał.
Kredyty frankowe - spłata
Piotr Czarnecki w rozmowie z "DGP" przypominał, że banki w 2015 roku wprowadziły specjalne udogodnienia w spłacie kredytów, zwane sześciopakiem, na które przeznaczyły ponad 800 mln zł.
- Czy ktokolwiek inny na rynku miał: wakacje kredytowe, dopłaty, możliwość prolongaty czy przesunięcia spłat rat kredytu? Trzeba otwarcie zapytać: dlaczego te pieniądze nie są wykorzystywane? Bo prawie nikt się nie kwalifikuje. Bo to po prostu są normalni klienci, a nie powodzianie. Tylko spłacać będą nie 10-15 lat, jak zakładali, lecz 25 czy 30 lat - tłumaczył.
W jego ocenie frankowicze "mogliby spokojnie dalej je spłacać, bo ich zdolność kredytowa jest tylko wyższa, ale została rozpętana ta cała kampania i dziś mało kto chce wchodzić w jakieś przewalutowania". - Jeśli można się w ogóle wymigać od spłaty, to po co? I teraz spytajmy - czy to jest uczciwe w stosunku do wszystkich pozostałych klientów banków i innych kredytobiorców? - pytał Czarnecki.
Ugody z frankowiczami
Pod koniec 2020 roku przewodniczący KNF Jacek Jastrzębski zaproponował bankom, by przedstawiły klientom atrakcyjne dla nich warunki ugód, które byłyby realną alternatywą do ścieżki sądowej. Według sugestii szefa Komisji Nadzoru Finansowego klienci mogliby się rozliczać z bankami tak, jak gdyby ich kredyty od początku były kredytami złotowymi, oprocentowanymi według odpowiedniej stopy WIBOR powiększonej o marżę.
Prezes mBanku Cezary Stypułkowski poinformował niedawno, że bank przygotowuje się do przeprowadzenia pilotażu ugód w sprawie kredytów frankowych. Bank pracuje zarówno nad ugodami w formule zaproponowanej przez Komisję Nadzoru Finansowego, jak i nad własnym - alternatywnym rozwiązaniem.
Wcześniej możliwość zawarcia ugód z klientami posiadającymi kredyty we frankach zaoferował PKO BP. W drugiej połowie października bank poinformował, że klienci PKO BP zgłosili do mediacji 10 tysięcy umów w kredytach frankowych. Dodał, że mediacje z frankowiczami przyniosły efekty w postaci ugód, a pierwszy klient podpisał aneks.
BNP Paribas Bank Polska przeprowadza pilotaż ugód w sprawie walutowych kredytów mieszkaniowych, ale ostatecznej decyzji w sprawie oferowania ugód nie podjął. O tym, że Santander Bank Polska prowadzi testy zawierania ugód z kredytobiorcami frankowymi informował również prezes banku Michał Gajewski.
Bank Pekao informował o tym, że planuje zawierać ugody, ale pracuje jeszcze nad szczegółami mechanizmu konwersji.
Z kolei Bank Millennium zawarł ponad 4 tysiące ugód z frankowiczami. Bank nie uruchomił programu porozumień z kredytobiorcami na zasadach proponowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego, zamiast tego próbuje dogadać się z nimi na własnych zasadach - pisała "Rzeczpospolita".
Izba Cywilna Sądu Najwyższego w pełnym składzie na początku września br. nie wydała jednak uchwały w sprawie kredytów walutowych, zamiast tego zdecydowano o zadaniu trzech pytań do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie trybu powoływania sędziów.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, PAP, TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock