Prowizje, przewalutowanie, odsetki - takie kosztowne pułapki czekają na nas na zagranicznych wakacjach, gdy zamierzamy korzystać z plastikowego pieniądza. Czym więc płacić na urlopie, aby nie stał się on znacznie droższy? Na to pytanie w programie "Biznes dla Ludzi" odpowiadał Bartosz Turek, analityk Open Finance.
1. Unikajmy wypłat z bankomatu kartami kredytowymi
Pamiętajmy, że karta kredytowa powinna służyć wyłącznie jako do operacji bezgotówkowych. Jeżeli wybierzemy się z "kredytówką" do bankomatu to czekają nas dodatkowe koszty. - Pojawią się wówczas dwie opłaty. Pierwsza to prowizja od wypłaty z bankomatu, a druga to odsetki od wypłaconej w bankomacie kwoty - tłumaczy Bartosz Turek.
2. Uwaga na podwójne przewalutowanie
Przy korzystaniu za granicą z karty wydanej do rachunku złotówkowego musimy liczyć się z podwójnym przewalutowaniem. - Jeżeli z bankomatu wyciągamy na przykład funty to ta waluta może być najpierw przewalutowana na euro lub dolary, po kursie organizacji płatniczej wydającej kartę, a dopiero później na złotówki po kursie banku - wyjaśnia Turek.
Pierwsze przewalutowanie realizowane jest przy dość korzystnym kursie organizacji płatniczej, ale drugie przewalutowanie leży już w gestii banku i to od jego oferty zależy, jak dużo będzie to kosztować. W skrajnym przypadku z kieszeni wyparuje dodatkowe kilka procent pobieranej kwoty.
3. Klient ma wybór
Możliwe jest, że bankomat lub terminal płatniczy, w którym zawieramy transakcję, współpracuje z usługą DCC (Dynamic Currency Conversion). Terminal automatycznie rozpoznaje wówczas zagraniczne karty płatnicze i możemy wybrać walutę rozliczenia. Przy DCC nie są stosowane kursy walutowe ani prowizje banku.
Musimy jednak pamiętać, że jeśli korzystamy z polskiej karty wydanej do konta prowadzonego w funtach, to przez funkcję DCC funty mogą zostać niepotrzebnie przeliczone na złotówki, aby potem ze złotówek przeliczyć je z powrotem na funty. W ten sposób zamiast oszczędzać, znowu narażamy się na koszty. Do tego zaproponowany przez DCC kurs może być niekorzystny.
4. Napiwek zamiast PIN-u
Ekspert ostrzega przed terminalami płatniczymi, w których najpierw wpisuje się kwotę napiwku, a dopiero później PIN autoryzujący transakcję. Takie rozwiązania są stosowane niekiedy w restauracjach.
- Gdybyśmy szybko wpisali nasze cztery cyfry to może się okazać, że damy całkiem spory napiwek podczas zakupów - przestrzega gość "Bilansu dla Ludzi".
Autor: tol/ms / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock